Także oglądałem, ale niestety słabo. Film był zwyczajnie nudny. Na początku wulgarne sceny seksu analnego, a potem jeszcze gorzej. Koniec najbardziej rozczarowuje. Nie wiadomo co się stało z chłopakiem, jak zareagował na ten gwałt. Porażka.
Niestety jednak nie oglądałam - sen mnie zmógł. Mam nadzieję, że Ale KIno+ puści film jeszcze raz w niedługim czasie.
Nie ofiara stanowiła temat filmu, ale wybuch głównego bohatera, po latach życia według narzuconego sobie szablonu. Muszę się więc niezgodzić, zakończenie jest bardzo trafione i w pełni zamyka historię.
chyba film trochę o naszej zakłamanej kulturze - gdzie historia bohatera to pretekst do spojrzenia głębiej na nas samych. Bohater co chwila próbuje się oczyścić - myje ręce - co najmniej ze trzy sceny, bierze prysznic, płucze usta, łowi w basenie - tak jakby próbował z siebie zmyć swoją naturę i w końcu w brutalny sposób się ona odzywa. Nawet to kazanie w kościele dotyczyło deszczu który w magiczny sposób oczyszcza. I kultura i religia i społeczeństwo nas mami takimi rytuałami - czysto zewnętrznym które obiecuje oczyszczenie, transformację - ale są w istocie tylko parawanem za którym skrywa się różne rzeczy. No i nostalgia - drugi temat filmu - pięknie uchwycony - bohater to ktoś kto zmarnował swoją młodość - ma poczucie że żył nie tak jak chciał - ale nie przyznaj się do tego nawet przed samym sobą, zazdrości młodym bohaterom - w scenie końcowej - wie że jemu takie szczęście nie było dane. bardzo mocny film, dobra gra głównego bohatera.
Bardzo dobra interpretacja, jak zwykle. W filmie niemal czuć jak główny bohater dusi się w życiu, które tyle lat tak dokładnie dopasowywał do modelu idealnej rodziny. W scenach, w których spotyka się jego rodzina, on jest jakby z boku, patrzy na nich z dystansem. Miałam wrażenie, że wręcz z irytacją. Jakby źle się czuł zamknięty z nimi w jednym pokoju i nie chciał dać tego po sobie poznać.
Dokładnie tak odebrałem ten dramat, ciekawa i kluczowa też jest scena u lekarza, Francois idzie do niego, mówi o swoim ciągłym rozdrażnieniu, ale po co tak na prawdę poszedł? Wiedział,co go dręczy, wiedział, że nie przyzna się do tego lekarzowi rodzinnemu, nie chciał leków uspokajających, wyszedł w zasadzie bez żadnej porady. Z drugiej strony zastanawiam się na ile napady agresji po alkoholu spowodowane były wciąż skrywaną naturą, czy gdyby mógł żyć w otwartym związku, też byłby taki gwałtowny i okrutny?
Świetna rola, doskonale wyraża co znaczy "grać twarzą", może dla niektórych to dłużyzny ale Deon Lotz naprawdę wie jak pokazać emocje.