Jako że nie zamierzam już więcej "postować" w tym temacie, polecam wszystkim zainteresowanym obejrzenie "Mgły" ("The Fog") Carpentera. Niech ten film okaże się odtrutką na śmiertelne dawki trucizny, aplikowane bez zażenowania przez znakomitą większość dzisiejszych "dreszczowców". Na marginesie dodam, że od Carpentera można się uczyć nie tyle budowania nastroju grozy i gradacji napięcia, ile przede wszystkim prowadzenia narracji. Ostrzegam, że film jest utrzymany w klimatach kreskówki "Scooby-Doo" w najlepszym znaczeniu tego słowa.
Pozdrawiam!
Ps. Jeśli ktoś miałby ochotę pogadac o filmie, będę się kręcił w pobliżu :) Albo jak powiedział Somerset w "Siedem": "I'll be around" :)
Brawo !!!!!!!!!!!!! dla ciebie The fog (ten stary Był zajebisty) zgadadzam sie z tobą w 100% :)