Nie będę psioczył na temat tego, po jaką cholerę powstał ten sequel, bo mleko i tak
już się rozlało, ale tradycyjnie wyrzucę kilka słów od siebie, patrząc na ten film tylko i
wyłącznie pod kątem czystej rozrywki, tak jakby była to pierwsza ''piła'' w historii
gatunku.
Wkładając wszystkie ''za'' i ''przeciw'', które posiada ''PM 3D'', do jednego kotła,
wychodzi mix o nijakim smaku. W chwili głodu, sięgniemy po niego, ale najeść się
tym raczej nie najemy. Co najwyżej podrażnimy żołądek.
Sama historia nie jest akurat pozbawiona sensu. Ot uprowadzona kiedyś w
przeszłości dziewczyna (jako niemowlę), dowiaduje się po latach, iż ''pochodzi z
gówna''. Sytuacja w jakiej się znalazła, pcha ją do poznania prawdy o swojej
tożsamości. Ale już w drodze do ''rodzinnego'' Teksasu, zaczyna się dziać
absurdalnie. Przede wszystkim powstają niedopatrzenia w postaci dziur
scenariuszowych. I pomyśleć, że do tego momentu było jeszcze w miarę znośnie i
możliwie.
''Piła mechaniczna'' to chyba w 75% horror nie tyle o Leatherface, a o ohydnych
kłamcach, począwszy od autostopowicza, poprzez znajomą Heather czy szeryfa,
skończywszy na beznadziejnym burmistrzu. Ich natura i zachowanie, sprawiają, że
można się pośmiać z ...litości, tak samo jak z niewiarygodnych potknięć, upadków,
czy wywrotek głównej bohaterki, lub prostych zaskoczeń kilku ofiar przez oprawcę, czy
scence na karuzeli. Natomiast powrót do krwawego domu po finałowej ''imprezie'',
wywołał we mnie największe rezerwy śmiechu :)
Niektóre fragmenty, są tu dosłownie idiotyczne, a inne chyba źle pomyślane przez
twórców, bo albo są wtórne, albo brak im logiki.
Zdarzy się jak już mówiłem, że Sawyer wyskakuje zza pleców ofiar i widzów, jak Filip z
konopi. Ciekawi mnie, w jaki sposób żył, przez te wszystkie lata Letherface, bez
swoich rzeźni?
Na pewno efekty, ogólnie gore, to najmocniejsza strona tego horroru. Bardzo
wiarygodnie to wygląda, chociaż mogłoby być więcej i więcej... no może przesadzam.
Na temat 3D się nie wypowiadam, bo lecąca w stronę oglądającego piła
mechaniczna, nie jest czymś niesamowitym.
Aktorstwo za to jeszcze jakoś daje radę, chociaż prawdę mówiąc, jest takie jakby nie
zauważalne. Lecz z pewnością ciężko oderwać jest wzrok od głównej bohaterki i
zapewne twórcom o to w tym wszystkim chodziło. Rzeźnia rzeźnią, ale Alexandra
Daddario w roli Heather to niesamowity okaz seksu. Wydaje się być ze swoimi
kształtami i wyjątkową urodą uosobieniem kobiety idealnej, chociaż zdaję sobie
sprawę z tego, że dla każdego co innego jest wyjątkowe. Poza tym, przecież ideały
nie istnieją.
A więc powrót z tematem, nie był chyba do końca udany, ale film ten, jak znalazł jest
na przysłowiowy raz. Po prostu oglądnąć i zapomnieć. Słowo, które mi tu pasuje, czyli
ujdzie i ocena 4/10, jest wszystkim co mogę zaoferować panu Luessenhop'owi.
w 100% zgadzam się z Tobą... :-) Wczoraj zaliczyłem ten film i szczerze powiedziawszy przy mrocznych remake'ach to wypadł nieco "komediowo" (sweter Leatherface'a, te debilne potknięcia bohaterki, kolekcja pił spalinowych ;-)... Było śmiesznie i bardzo niesensownie przykładem jest to że czarnoskóry szeryf "umorzył" postępowania brutala mimo że ten wybił kilkoro młodych turystów, jakiś tam mieszkańców w tym burmistrza i co więcej oficera policji, po czym spokojnie wraz ze swoją kuzynką powrócił do posiadłości... :-) Niepotrzebna była ta furtka na końcu zresztą według mnie ten film to splamienie dobrej marki faceta w skórzanej masce z Husquarną w garści...
O tak dobrze zostało wszystko ujęte ten film to już nie jest to co być powinno nie rozumiem zamiast tworzyć coraz lepsze filmy to oni z horrorów bajki robią podobnie jest w filmie martwe zło niby wszystko gra ale czegoś brakuje
Jak się nie ma pomysłów, to się klepie sequele, prequele czy remake.
Szkoda, bo nie wierzę, że już nie można wymyślić w kinie grozy nic oryginalnego, albo zrobić nawet coś w danej tematyce, ale z jajem i przekonaniem.
Dokładnie dlatego bardzo mnie dziwi to że popatrz sam technologia we wszystkim idzie do przodu i wydaje mi się że w dzisiejszych czasach naprawde można zrobić dobry horror z dobrymi efektami specjalnymi itp. a czasami wypuszczają takie słabe filmy że normalnie nie chce się na to patrzeć i jeszcze reklamują jaki to on straszny nie jest itd. a pózniej sie okazuje że jest ale straszną klapą.
Niestety, ale wspomniana przez Ciebie technologia, nie tylko jeżeli chodzi o samo kino, a wszystko co nas otacza, jest ''wspaniała'' tylko na pierwszy rzut oka. Jak to się mówi, co za dużo to niezdrowo.
Nafaszerowanie filmu całą masą przeróżnych efektów, wcale mu nie pomaga, a raczej szkodzi. Twórcy często chcą w ten sposób przesłonić niedostatki fabuły, logiki i gry aktorskiej, tworząc tym samym twory, gorzkie do przełknięcia i ciężkie do strawienia.
Tylko nieliczni mają jak widać pojęcie o odpowiednim wywarzaniu wszystkich elementów, bo przecież kino rozrywkowe (horrory, sf, akcja), to nie same efekty.
No ale jak się idzie na łatwiznę, zamiast ''ochów'' i ''achów'', dostaje się cięgi.