PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=272253}
4,6 196
ocen
4,6 10 1 196
Picasso Trigger
powrót do forum filmu Picasso Trigger

Był sobie obraz...

ocenił(a) film na 3

Andy Sidaris jeszcze raz zabiera nas na przygodę w egzotycznych dekoracjach. Wszystko kręci się wokół zabójstwa podwójnego agenta oraz pewnego drogocennego obrazu. Fabuła jest tu tak zagmatwana, że nie pozostaje nic innego, jak tylko odmierzać czas pomiędzy kolejnymi bijatykami, strzelaninami i wybuchami. Pomagają w tym paradujące w kostiumach (a nierzadko w negliżu) "zabójcze ślicznotki". Akcja przeskakuje z Paryża, przez Luizjanę, do bajecznych widoków z hawajskich wysp. Sensu niewiele, aktorstwo na "dwóję z minusem", ale z podstawowych obietnic złożonych widzowi się wywiązuje.

Caligula

Echh...Po co tu pisać o fabule będącej pretekstem - te filmy pożyczało sie po to aby obejrzeć gołe cycki ładnych lasek...
P.S. trochę współczuję mojemu wchodzącemu w okres "bycia nastolatkiem" synowi - obecnie brak jest miejsca na odrobinę wyobraźni, fantazji erotycznej - onety i wirtualne Polski już na wstępie (zwłaszcza po 21) oferują mniej lub bardziej zakamuflowaną goliznę, kiosk czy stacja paliw - pornole (często wulgarne i niesmaczne) wystawione na półkach, często nawet bez symbolicznej czerwonej folii, internet - tu nawet szkoda pisać - jeśli tylko chcesz (a czasami nawet jak nie chcesz, tylko szukasz czegoś innego) możesz znaleźć praktycznie każdą dewiację - od seksu z nieletnimi, zbiorówek, gwałtów, sadomaso i tym podobnych łącznie z anal fisting...Już się boję okresu dojrzewania mojego syna...Za "moich czasów" to była ostatnia strona magazynu Razem lub ITD, Playboy przemycony z zagranicy i filmy Andy Sidarisa w wypożyczalni "wideło" właśnie...

ocenił(a) film na 3
RogerVerbalKint

Wydaje mi się, że największe zagrożenie stanowi obecnie Internet właśnie, bo w nim wszystko masz na wyciągnięcie ręki. Osobiście nie jestem przeciwnikiem pornografii, niemniej uważam, że pewne treści powinny być trudniej dostępne. Zniknął gdzieś element, który nazwałbym "zakazanym owocem", co ma katastrofalny wpływ na rozwój wyobraźni właśnie, a długofalowe skutki ciężko dziś ocenić. Z rozrzewnieniem wspominam czasy, gdy rzeczywiście trzeba było się natrudzić, aby coś zdobyć i nie mam tu na myśli jedynie "świerszczyków", ale ogólne wrażenie obcowania z czymś "rzadkim", "unikatowym" i jak ta nagroda wybornie smakowała.

Caligula

Również nie jestem przeciwnikiem pornografii jako takiej, boję się jedynie niektórych jej wariantów (promocja dewiacji seksualnych) i tego że jest dostępna w każdej możliwej postaci po kilku kliknięciach myszą...Nie odetnę dziecka od internetu - jest obecny "wszędzie" - amartfon/tablet etc., jeśli będę zbyt radykalny - wyedukują go kumple na obozie lub na przerwie w szkole...Cóż czeka mnie sporo trudnych rozmów na temat tego które zachowania mieszczą się w tzw. szeroko rozumianej normie...
P.S. wobec tak łatwego dostępu do tego typu treści w sieci (powodującego momentami wręcz uczucie przesytu) zaskakuje mnie epatowanie seksem w filmach kinowych (vide choćby recenzowany przez Ciebie Love Gaspara Noe), serialach TV (Spartacus, Gra o tron) - w obecnych czasach jest to dla mnie zabieg po prostu zbędny - nie tego szukam w filmach fabularnych - jeśli będę szukał "materiałów pomocniczych" do masturbacji - wpiszę coś w google, lub wejdę na jakiegoś red/tuba czy inne xvid/eos...

ocenił(a) film na 3
RogerVerbalKint

Cóż, dla każdego coś miłego - wychodzę z założenia, że jeśli dorośli ludzie decydują się na pewne niestandardowe urozmaicenia w sypialni, to mają do tego pełne prawo. W skrócie: odwieczna zasada, zgodnie z którą wszystko jest w porządku, dopóki nikomu nie dzieje się krzywda i/lub jeśli jest to świadomy wybór. Istnieją (w zasadzie, popraw mnie, jeśli się mylę) dwa "odstępstwa od normy", które z powyższą zasadą się kłócą i dla których zrozumienia być nigdy nie powinno: pedofilia oraz zoofilia (pierwsze można wytłumaczyć jako chorobę, drugiej opcji nigdy nie pojmowałem). Troskę o prawidłowy rozwój dziecka poniekąd rozumiem, choć sam ojcem nie jestem: pokus w obecnym świecie wydaje się być znacznie więcej niż, powiedzmy, jeszcze kilkanaście lat temu, a atakują one zewsząd: z Internetu i (w szczególności, jak sądzę, bo to idealna maszynka do prania mózgu) telewizji w formie skondensowanej.
Co do absorbowania elementów pornograficznych przez kino, to mam nieco inny pogląd. Zawsze sądziłem, że kino spod znaku XXX było traktowane po macoszemu, może w dużej mierze przez to, że zamiar pionierów z lat 70., aby wprowadzić pornografię do mainstreamu, nigdy się nie powiódł. Pozostała więc wstydliwa nisza, która jednak jest krzywdząca. Porno to jeszcze jeden spośród środków wyrazu, zepchnięty do podziemia przez bigotów. Mam tu na myśli artystyczny środek wyrazu, który sprawdziłby się jedynie wtedy, gdyby widownia była lepiej wyedukowana, mniej zaściankowa i nie postrzegała wciąż seksualności w kategoriach sensacji. Słowem: gdyby była dojrzała. Problem w tym, że ciężko o dojrzałość, gdy odbiorca, konsument, jakkolwiek go nazwać, codziennie bombardowany jest nieprawdopodobnymi ilościami głupoty, lansowanej jako coś modnego, "cool". Bycie ignorantem, przysłowiowym "idiotą", stało się obecnie czymś w rodzaju cnoty. Po cóż czytać książki, przecież mamy iPhone'y, po co zaprzątać sobie głowę czymkolwiek głębszym niż sobotnie reality-show - przecież od myślenia zaczyna boleć. Po co rozwijać swój umysł, skoro łatwiej pracować nad kciukiem?

Caligula

...Istnieją (w zasadzie, popraw mnie, jeśli się mylę) dwa "odstępstwa od normy", które z powyższą zasadą się kłócą i dla których zrozumienia być nigdy nie powinno: pedofilia oraz zoofilia...
Jak by tu powiedzieć - ja stary już dość jestem (niestety 3 lata po czterdziestce) więc oglądanie czegokolwiek na ekranie już mnie nie skrzywi, co najwyżej wywoła obrzydzenie i odruch wymiotny - przeraża mnie jednak jeśli nastolatek wzorzec pewnych zachowań seksualnych będzie czerpał z pewnego sortu pornoli - cóż normą wg. mnie nie jest współżycie 1 kobiety z pięcioma murzynami, bicie fiutem po twarzy, duszenie tymże fiutem w trakcie seksu oralnego z zatkanym nosem, symulowana przemoc fizyczna, czy wpychanie pięści w odbyt (to kojarzy mi się z zabiegiem ręcznego wydobycia stolca u niektórych pacjentów neurologicznych)...Powiedzmy że nie są to formy zachowań które wyrządzają komuś krzywdę - nie jest to jednak najlepszy materiał edukacyjny dla gimbusa...
PS. zapomniałeś o nekrofilii, koprofilii i koprofagii...choć tu kłania się Ludzka stonoga...

ocenił(a) film na 3
RogerVerbalKint

Fakt, koprofilia i koprofagia też zawsze mnie dziwiły. Co do wymienionych przez Ciebie zachowań - mogą one budzić niepokój, w przypadku rodzica wręcz powinny. Nie jest to jednak coś nowego. Jako zwolennik szeroko pojętej "wolności słowa", przeciwny jestem zakazywaniu, z drugiej strony - winien istnieć jakiś system ograniczania dostępu do określonych treści osobom niepełnoletnim. Kiedyś coś takiego istniało, może nie działało w sposób niezawodny, jednak dzisiaj panuje w tej kwestii totalna samowolka. Tzw. obrońcy moralności zapewne są na bakier ze zjawiskiem Internetu, bo obecnie oburzają się raczej na to, że ktoś nago wyszedł na scenę i stwierdził, że nie wierzy w Boga (taki abstrakcyjny przykład, ale chyba wiadomo co mam na myśli), podczas, gdy rzeczy, które mogą stanowić realne zagrożenie są pomijane. Niby to podziemie, ale to właśnie w tym "podziemiu" funkcjonuje dzisiaj młodzież i doskonale się w nim orientuje. Tym samym, jak już sam napisałeś, ciężkie zadanie spada na Ciebie: odpowiednio pokierowany młody człowiek, będzie wiedział, jakie zachowania są normalne i akceptowalne w społeczeństwie. Nie zrozum mnie źle: mnie również przeraża upadek moralny w społeczeństwie, także dlatego, że nie zostały już w zasadzie żadne granice do przekroczenia. Powoduje to bezrefleksyjność i zanik empatii (i kto to mówi?), a w świecie rządzonym przez rozwydrzone bestie rzadko kto chciałby żyć. Z drugiej strony: wydaje mi się, że rozwój myśli feministycznej, w połączeniu z terrorem politycznej poprawności skutecznie blokuje pewne objawy, więc kto się nie przystosuje (czytaj: będzie podduszał swe partnerki w trakcie seksu oralnego albo - nie daj Boże - bił je penisem po twarzy), ze społeczeństwa zostanie wykluczony. A człowiek, jak większość zwierząt, wykluczany być nie lubi, więc w większości przypadków się dostosuje.
Na koniec - wybacz te czysto teoretyczne wypociny o chaotycznym charakterze, mimo wszystko mam nadzieję, że ogólny przekaz jest w miarę czytelny.

Caligula

Przekaz jasny, aczkolwiek co przekraczania granic jak na razie naciął się niejaki Prof. Hartmann ze słynnej krakowskiej uczelni, zachęcając do dyskusji na temat akceptacji kazirodztwa jako wyższej formy miłości (detale do wyśledzenia w sieci) tu już zwyciężyły resztki zdrowego rozsądku w społeczeństwie i niepodważalne dowody z zakresu genetyki i badań nad szczepami wsobnymi - choć nie jestem przekonany czy za kilka lat ta "dyskusja" w ramach wspomnianej przez Ciebie drugiej strony medalu czyli tzw. pijaru nie powróci...
Wcześniej myślę że zacznie się rozważanie (również w ramach PR) rozdziału pomiędzy twardą (patrz gwałt na niemowlaku opisywany w realu w naszej rodzimej prasie, a zobrazowany z udziałem gumowego noworodka w Srpskim filmie) której nikt normalny nie zaakceptuje, a miękką pedofilią - w końcu na widok dobrze rozwiniętej 15 latki niejednemu zdrowemu chłopu może stanąć (vel Romek Polański - no ten to 13 latka)...
Podsumowując temat pijaru - tu znowu tzw. antysemityzm - historia z życia wzięta - afrera ze szkoły mojego dzieciaka - któryś z gimbusów trafił na dywanik dyrektora, wezwani rodzice itp. - zaśpiewał fonetycznie (tłumacząc pisownię) przebój Beatlesów sprofanowany onegdaj przez Donalda Tuska - Hey Jude ! - co przez nauczycielkę zostało zrozumiane jako Heil Jude czy też Halt Jude...

ocenił(a) film na 3
RogerVerbalKint

Dyskusja na temat kazirodztwa? - widzę, że sporo mnie omija ze względu na fakt, że nie śledzę wiadomości. Brzmi to zgoła absurdalnie, nie rozumiem, jak ktoś logicznie rozumujący może wysuwać takie postulaty. Jak wspomniałeś, już sama kwestia potomstwa z takich związków, przekreśla ich zasadność w społeczeństwie. Poza tym, jeżeli ktoś pragnie uprawiać kazirodztwo, to we własnym ogórku może to robić, prawo ścigać go nie będzie, więc nie widzę w czym problem. Ten prof. Hartmann najwyraźniej zbyt wiele razy przeczytał pamiętniki Anais Nin - może w głowie namieszać.
Co do pedofilii - myślę, że takie rozgraniczenie już istnieje i, po prawdzie, zawsze istniało. Jest ogromna różnica pomiędzy kimś, kto pożąda ciała dziecka, a tym, u kogo określone reakcje fizjologiczne występują w obecności rozwiniętej nastolatki, która nie nosi już cech (poza psychiką może) bezbronnej latorośli. Jest to oczywiście bardzo drażliwa i sporna kwestia, niemniej w jednym przypadku mamy do czynienia ze zboczeniem, w drugim co najwyżej z brakiem zrozumienia dla obowiązujących zasad społecznych. Tematu Polańskiego nie chcę tu poruszać, gdyż robiłem to już wielokrotnie, a argumenty, jak sądzę są stałe i każda strona ma swoje.
Opisana przez Ciebie sytuacja, poza absurdem dyktatu politycznej poprawności, obrazuje dla mnie jeszcze jeden, rzadko poruszany problem: mianowicie niemożność pojęcia przez sporą część polskiego narodu prostej zasady, zgodnie z którą, jeśli języka się nie zna, to się w tłumacza nie bawi. Przypomina mi to pokutujący do dzisiaj mit na temat Axla Rose i jego rzekomej wypowiedzi na temat Polaków. Wersje, co do tego, co rzekomo wokalista powiedział zmieniają się, w zależności od tego, kto je przedstawia: a to, że nigdy nie zagra dla Polak,ów i Żydów (uuughh, mocny cios, takie zestawienie), a to że polskie kobiety są brzydkie, a to, że ogólnie Polacy to ścierwo i prawdopodobnie stoją za Holocaustem. Jaki był prawdziwy przekaz, trudno stwierdzić, gdyż... nie ma żadnych źródeł na ten temat. Z braku możliwości dotarcia do oryginalnej wypowiedzi (a zważywszy, że większość butnych tyrad Axla jest dobrze udokumentowanych, należy przypuszczać że do wypowiedzi nigdy nie doszło), większość "badaczy" tematu przytacza fragment wywiadu, w którym frontman GNR stwierdza, że nigdy nie zagra dla tzw. "polished Jews", co jest potocznym określeniem na korporacyjnych bubków pod krawatem. Jak było naprawdę, zapewne nigdy się nie dowiemy, tak jak w przypadku wszystkich urban legends: no bo czy w końcu ta grupka studentów na kwasie naprawdę wysłała swego kumpla w podróż w kartonie z okna akademika? Brzmi efektownie, ale zbyt wielu ludzi "miało kolegę, który miał kolegę, który...." itd., itp. Na finał przypomnijmy stałą tendencję polskich tłumaczy filmów, według których "lunatic" w przełożeniu na polski to... lunatyk. Ewentualnie "sympathy" można przetłumaczyć, jako "sympatia". Niech żyje swaboda polskiego naroda.

użytkownik usunięty
RogerVerbalKint

Wszystko zalezy jak dla mnie od jakości tego co jest przedstawiane, od sposobu prezentacji. Można pić tanie wino pod mostem z jakimiś podejrzanymi typami, dla których co drugie słowo to przekleństwo, gdzie obok pełno jest rozbitego szkła i śmieci, a można pić markowe wino w jakiejś restaruracji z ludźmi na poziomie i prowadzić interesujące rozmowy - różnica jest duża, mimo, ze teoretyczne w obu przypadkach robimy to samo.
Tak samo tutaj z tą erotyką. Wszyscy robią to samo od zawsze, ale najistotniejsze jest to jak to robią, w jaki sposób. Np. w erotyce jest naturalny aspekt piękna i to jest to co powinno być obecne, wtedy to co odbieram fizycznoscią, mogę odbierać też emocjonalnie,inelektualnie, etc. (chocby patrząc na piękną kobietę i widząc w niej piękno). Zupełnie inaczej jest kiedy ktoś ogląda jakieś wulgarne porno, które jest na granicy przemocy, które na poziomie emocjonalnym i estetycznym po prostu odrzuca (przynajmniej kogoś kto tego nie ogląda na co dzień), a zamiast pewnego ciepła (i radości), ktore może wynikać z aspektu erotycznego, zmysłowości, wieje po prostu chłodem (i smutkiem), ktory przejawia się w przedmiotowym traktowaniu drugiej osoby i eksponowaniu jedynie własnej chuci ponad wszystko inne.

użytkownik usunięty
RogerVerbalKint

Co do wychowania młodziezy to jest prosta zasada, ktorą osobiście sam stosuje wobec siebie: to co oglądam musi mi sprawiać radość, a ta jest wtedy kiedy na ekranie dostrzegam własnie tą radość z obcowania fizycznego aktorów/aktorek. Jakąś pasję, erotyzm, czyli krótko mówiąc kiedy jest to erotyka z klasą, na poziomie, a nie po prostu "mechaniczne pocieranie narządów płciowych", co teraz praktycznie jest standardem, niestety. W obecnej pornografii w dużo mniejszym stopniu jest to co było jeszcze w latach 80-tych czy 90-tych, czyli po prostu "normalność": pewna doza emocji, jakiegoś wzajemnego szacunku, erotyki, dzisiaj po prostu wszystko wygląda zbyt wulgarnie, perwersyjnie, a kobiety są traktowane dużo bardziej instrumentalnie niż niegdyś. Jeśli coś takiego oglądam to nie podoba mi się ten aspekt i samo to wystarczy, że odrzucam taki materiał, co w zasadzie tyczy się 95% współczesnej pornografii czy erotyki. Mam wybór i wybieram te pozostałe 5%. Patrzę więc jak reaguje nie tylko moja fizyczność, ale również emocje, psyche i mając ten wybór, zawsze wybiorę materiał "z klasą", który będzie mi się podobał "całym sobą", nie wywołując negatywnych aspektów. Jeżeli coś takiego uwzględniam, to zawsze mam pewną kontrolę nad sobą i wolną wolę, moja fizyczność mnie nie dominuje, nie pozwalam na to, a odwrotnie, pozwalam by to intelekt kierował tą fizycznością i moimi działaniami.
Jedna więc zasada to jest ten aspekt powyższy, a drugi to umiar, który jest wskazany zresztą we wszytkim, co zresztą ma też związek z radością, bo wiadomo, że jak coś robi się za często, to nie daje to satysfkacji. I to wszystko,te dwa elementy wystarczą do tego, żeby wyrobić sobie "autoimmunologię" na cały syf w internecie. Zresztą podobnie ma się to miejsce w przypadku zwykłych materiałów np. z telewizji.

A inna sprawa to pewna świadomość, że media próbują znieczulic ludzi na to wszystko, po to by byli lepszymi konsumentami i wolicjonalność był zdominowana przez ich fizyczność, zmysły (przyjemne/nieprzyjemne), aniżeli wyższe emocje czy intelekt, czyli głębsze aspekty życia, np. na ile coś jest moralne, na ile coś jest dobre dla mnie i innych w szerszym aspekcie, na ile to przynosi szczęście długoterminowe, i tak dalej. Wiadomo o co chodzi, choć to już temat na inną rozmowę.

Niemniej uwzględniajac to co napisałem można z tego zrobić "pogadankę" z synem, podając różne argumenty. I też nie ograniczając się do erotyki, bo tak jak powiedziałem, jezeli tutaj "przegrywamy", to przegrywamy tez na innych polach życia, przykładowo aspekt smaku jedzenia dominuje w nas nad aspektem tego czy to jedzenie jest zdrowe, pożywne. etc, czyli zmysły dominują nad naszym intelektem. A im bardziej to intelekt determinuje nasze działania tym bardziej jesteśmy wolni i mniej podatni na sterowanie i na pewno też stajemy się bardziej dojrzali jako ludzie.

użytkownik usunięty
RogerVerbalKint

a z innej beczki, ten aspekt powszechności wszystkiego dotyczy tez np. filmów czy muzyki. Pamiętam czasy kiedy nie było internetu i kupowało się kasety, te emocje które temu towarzyszyły.. Słuchało się jednego albumu często na okragło cały miesiąc. Dzisiaj ludzie mają aplikacje, gdzie jest praktycznie wszystko dostępne, jedno kliknięcie i mają wszystko czego mogą chcieć. Nie ma tego wysiłku w zdobywaniu, tego trudu i tej radości później, ekscytacji, etc.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones