Oglądałem ten film i powiem szczerze, że całkiem nieźle się uśmiałem, tym bardziej, że było to
na maratonie filmowym 3D więc sporo najaranych/podpitych ziomków było.
Komentarze do niektórych scen po prostu bezcenne albo śmiech gościa, który śmiał się bez
powodu w różnych momentach filmu zjaranym głosem, po czym cała sala zaczynała się śmiać.
:D
A co do samego filmu, no to pewnie gdyby nie to, że byłem w kinie na tym maratonie to bym nie
obejrzał go do końca. Nicolas Cage oczywiście ładnie zagrał nawet tak głupią rolę, no i jeszcze
pan William Fichtner dobrze zagrał, w sumie David Morse i Billy Burke też nie najgorzej.
No ale Amber Heard to na aktorkę pierwszoplanową jakoś mi nie pasowała.
W rolach drugoplanowych ją widziałem w kilku filmach i wydawała się całkiem ok, w tym filmie
zagrała średnio ale co by nie mówić ładna z niej biatch. :]
Eh trochę zawyżyłem ocenę przez to kino i generalnie taki kiczowaty film dostaje ode mnie 4/10
choć na trzeźwo w domu po obejrzeniu dał bym 1/10, no może 2/10.