Nick Cage już dawno zostawił Las Vegas i ostatnio grywa w samych słabych i słabszych produkcjach. Zawitał w końcu również w filmie Lussiera, który zdecydowanie za dużo naoglądał się Rodrigueza, zwłaszcza 'From Dusk Till Dawn'. Zaczyna się naprawdę nieźle, pierwsze minuty obiecują coś krwiście smacznego, potem niestety gdzieś ten ogień się wypala i tylko czasami żar mocniej buchnie. Ogląda się bez bólu, ale mam jeden poważniejszy zarzut. Film jest za długi, takie kino powinno wciskać głęboko w fotel na 80, góra 90 minut, ale bez przerwy, bez chwili wytchnienia. Można pokręcić nosem również na efekty, momentami imponujące, kiedy indziej cóż... Albo traktujemy poważnie (ale wtedy to wypalić po prostu nie mogło), albo mniej i przyjmujemy pewną umowność. Koniec końców wyszedł przeciętniak, nie sięga choćby do pięt ostatniej 'Maczecie', ale do przetrawienia.