Zgadzam się, były sceny infantylne m.in przed zaatakowaniem wodą rodzeństwa kiedy akurat wtedy postanowili przekazać sobie morały, lub też jak chowali sie za siatką ogrodzeniową przed kościołem, a później poszli do kościoła (po co?) i uciekali wzdłuż ulicy (?!). To można pominąć. Dla nieuważnych widzów można pominąć też ostatnią scenę, kiedy poranieni ludzie idą (gdzieś- do szpitala?) a obok jest boisko na którym grają w kosza.... no nic, pomijając te niedoskonałości film był dobry, trzymał mnie w napięciu