Do seansu namówił mnie znajomy mówiąc m.in. że to klasyk. Klasyk - może i tak, ale gniotów. Wszystko w tym filmie jest tragiczne - od początkowego wejścia w atmosferę do ostatnich scen. Mnóstwo nielogiczności, głupot, badziewia. Gra aktorska na miernym poziomie (ale czego się spodziewać po głupkowatym Vin Dieselu). Dialogi nudne i bezpłciowe. Typowy film klasy B, dla ludzi, którzy nie mają o niczym bladego pojęcia. Może jakbym miał 12 lat to by mnie zaciekawił. Jedynym plusem obrazu był sam pomysł. Szkoda, że tak go zmarnowano. Słabiutkie 5/10
Cóż, nie każdemu musi się podobać dany film. Jednakże posuwając się do takiej krytyki warto wypunktować dlaczego chociażby Vin jest głupkowaty, przywołać jego wszystkie występy aktorskie i uzasadnić. Mówiąc już bardziej ogólnikowo: jedni oglądają filmy dla zwykłej prostej rozrywki (masa efektów, nienaturalnie ogiwerzonych nienaturalnych mięśniaków, kupa strzelanin i f*ck-ów), drudzy oglądają filmy dla intelektualnej rozrywki (szczególnie dobre dramaty psychologiczne), a także trzecia grupa oglądająca wszelkie produkcje z otwartym nastawieniem, zarówno dla prostej rozrywki pieszcząc zmysły efektami, a także zgłębiania i próby zrozumienia fabuły i jej sensu, co pozwala nieraz zatopić się bez końca i czuć się niemalże bohaterem filmu :-)
Ja po prostu chcę, aby film zabrał mnie w podróż. Wszystko jedno czy efekciarstwem, czy głębią. Ten mi nie podpasywał. Wciąż łapałem się za głowę z myślą o'qwa, jak oni mogli to tak spieprzyć. Nastawiłem się na klasyka a dostałem kiłę.
Jak na Sci-Fi to za dużo fiction a za mało sience. Taki umięśniony Indiana Jones. I tak jak pisałem - podobało by mi się to w szczeniackich latach, gdy byłem mało wymagający i można mi było wciskać kit - dziś z trudem oglądałem w większym gronie znajomych przy piwku i chipsach, czyli w sytuacji w jakiej nie chciałbym widzieć czegoś dobrego - ze względu na m.in. uboczne efekty dźwiękowe i częste przerwy :-)
Pozdrawiam forumowiczów
Jestem za trzecią grupą. Dobrze jest czasami obejrzeć coś inteligentnie nakręconego, ale typowe odmóżdżacze też mają swoje plusy, ważne, aby przy ostatnim typie nie nastawiać się na nic więcej, a za to dobrze się bawić podczas seansu :)
Co do filmu, to było to bardzo dobre SF.
Ale trudny wybór no nie wiem chyba wybiorę pkt A,B i C :P żartuje jak najbardziej wybieram trzecią grupę bo uważam że w każdym że tak to ujmę gównie trzeba się rozsmakować ;).Filmy ogląda się przecież dla przyjemności więc oglądanie tylko głupich bądź mądrych filmów jest zwyczajnie nudne,głupie i ograniczone umysłowo trzeba być otwartym a nie krytykować to co głupie bo jest głupie bądź to co mądre bo jest nudne.Pozdro
Pewnie, że trzy metry mułu. Pomysł fajny, a razi niekonsekwencją (począwszy od sceny "lądowania na planecie" - przy wchodzeniu w atmosferę wywala im w kokpicie szybę, a oni niewzruszeni sadzają maszynę przyjmując na klatę pęd powietrza, płomienie przy wchodzeniu w atmosferę i inne...) i prostotą. A wystarczy tak niewiele - pomyśleć nad mankamentami.
Zdecydowanie NIE POLECAM.
Avatar to dla mnie żadne porównanie, bo jeżeli tworzysz pewne prawa fizyki i potem je konsekwentnie przestrzegasz w trakcie filmu, to jest ok. Idąc tym rozumowaniem ,wszystko było by ok, gdyby wejście w orbitę tej tajemniczej planety odbyło się np. na zasadzie przebicia osłony tlenowej ją okalającej (bez żadnych skutków ubocznych, takie obrazowe wsadzenie palca w dużą bańkę z mydła). A że odbyło się jak na Ziemi, to uważam to za bzdurę.
Żeby nie było - pomysł był bardzo ciekawy (lubię takie klimaty) i tylko on przytrzymał mnie do końca. Że nie wspomnę o tradycyjnie drewnianym Vin Dieselu.
ale gdzie tam bylo konsekwentne przestrzeganie tych praw? skała lewitowała, a chodziło się po niej jak po ziemi. Rozumiem, ktoś mógł wymyślić, że w danym miejscu np. przyciaganie ziemskie nie istnieje i skała wisi, to człowiek też powinien fruwać. (na Ziemii tego nie było, a jak wiadomo, we wszechświecie wszędzie fizyka działa tak samo ;) no i mnie woda zastanawiała, pełno wodospadów z tych latajacych skał, a woda sie jakoś z powrotem pod górke nie dostawała... no, możliwe, że jak sie kończyła to przylatywała nad nia jakas chmurka i puszczała troche deszczyku :D
wytłumaczyli to tym ze materiał z którego są skały lewituje w polu magnetycznym innych skał które też tam są.
Wodę spada bo nie działa na nią ten rodzaj pola magnetycznego.
Avatar'a można porównać do Shreka z tą różnica, że Shreka można obejrzeć dwa razy z przyjemnością xD
A co do Pitch Black to dla mnie Sushi na kolacje :] Bardzo przyjemy film, ogląda się z zaciekawieniem gryząc kabanosa ^^ Jak komuś sie nie podoba to może chociaż nie koniecznie, może nie umieć czerpać przyjemności z oglądania prostych a zarazem sympatycznych w odbiorze form sztuki :] patrz: Bitwa o ziemie xD
Wojtulek : "a w Avatarze skały lewitują..." i kolejny durny komentarz 'rf_madry'.
tak idiotycznych komentarzy nie czytałem dawno... em0 wszystko wyjaśnił, ale i tak nie mogłem się oprzeć. LOL.
Jak wy oglądacie filmy? Z kibla w kinie, że połowa dialogów filmowych do was nie dociera?
Zakładając, że istnieją miliardy galaktyk, a w każdej galaktyce miliardy gwiazd, a wokół większości gwiazd tuzin planetoid, a naszej ludzkości znanych jest obecnie 118 pierwiastków, to jak sądzisz ile jest ich we wszechświecie? Ile jest nieznanych nam minerałów i ich zachowań, czy właściwości? Zapewne istnieją minerały bardziej wytrzymałe niż nam znane, lub po wielokroć cięższe od nam znanych przy tych samych rozmiarach i na pewno gdzieś 'lewitują' skały, które nie mają nic wspólnego z brakiem grawitacji, a co najwyżej z pewną zależną odpornością na nią, np. w postaci nieudokumentowanej nam dzisiaj, ale hipotetycznej - antygrawitacji obiektu.
Z drugiej strony weź dwa identyczne magnesy (o tym samym ładunku magnetycznym SS bądź NN) i spróbuj je do siebie przysunąć. Zaczną się odpychać. I teraz wyobraź sobie jeden magnes o ładunku S wielkości Twojej podłogi w domu (np. 10x10m) i drugi magnes wielkości Twojego blatu stołu (1x1m), również o ładunku S. Blat stołu najprawdopodobniej będzie 'lewitował' kilka metrów nad podłogą. Teraz wyobraź sobie, że ktoś stawia porcelanowy/metalowy/szklany kubek na tym blacie. Czy kubek lewituje nad blatem? Czy przewracając kubek tak by wylała się z niego woda po blacie na podłogę - woda również zacznie lewitować?
To że ty yahoo nie polecasz to mnie akurat mało interesuje bo nie cenię sobie zdania bezguścia który twierdzi że Pitch Black to trzy metry mułu. Ok jest parę akcji które aż wywołują śmiech, ale trze metry mułu na taki film? Maczeta to jest 3 metry mułu... A Pitch Black to klasyk. I przykro mi ale właśnie dałeś "d".
klasyk gniotow a wycenil na 5 LOL to juz mowi dobitnie o tobie ja gnioty oceniam na maks 2.
Dla mnie to klasyk jeden z najlepszych filmow na vhs (Andagasow byl pewnie wtedy jeszcze w jajach tatusia LOL).
Swoja droga widzialem ostatnio PB raz jeszcze i nie zrobil na mnie takiego wrazenia jak po raz pierwszy(oczywiscie) ,ale klimat, gra kamery,David Twohy no i sentyment do starych dobrych czasow,ktore ten film mi przypomina jest 9 ode mnie i nigdy nie zmienie.
A z tymi prawami fizyki to zwyczajnie przyjeba*iscie sie jak komornik do pustej szafy.
Przypominam film jest na bazie komiksu nie literatury popularno-naukowej(jakby malo bylo ze to jest tylko film)
A te wasze NIE POLECAM to mozecie dla buraka Alexa Tylera wciskac inteligentny czlek obejrzy i sam oceni bez waszej "pomocy"
Powiem tak, od filmów, które uznawane są za klasyki w danym gatunku oczekuje się dużo. Automatycznie poprzeczka stawiana jest znacznie wyżej niż w przypadku filmów za takie nie uchodzących.
Co tutaj otrzymałem? Ano dość przeciętnie nakręcony film, z naciąganą i niezbyt wymagającą fabułą, przeciętną grą aktorską, średnio dobrymi efektami i bardzo dobrym klimatem. Niestety, to trochę za mało aby dać pozytywną notę, zważywszy na to co napisałem na początku - od klasyków oczekuje się więcej. Inaczej by było gdyby film był mało popularny, dysponował niskim budżetem itp. Wówczas można dać ocenę czasami nawet nieadekwatną do faktycznych walorów filmu (tak był np. w przypadku Pandorum - film mnie do tego stopnia pozytywnie zaskoczył swoim klimatem, że przymknąłem oko na pewne błędy i wystawiłem ocenę bardzo dobrą). Tutaj, byłem po prostu zawiedziony. 6/10, a szkoda bo miałem spore nadzieje odnośnie tego filmu.
Co do budżetu:
Pandorum - 33 mln $
Pitch Black - 23 mln $
Więc nie jest tak źle. Jak na film sc-fi 23 mln dolarów to nie jest powalająca kwota.
o popatrz, nawet o tym nie wiedziałem, nie znam się na budżetach filmowych - chociaż 23mln USD chyba faktycznie aż tak dużą kwotą nie jest. Chociaż w tym przypadku nie tyle o budżet mi chodzi co o promocję, reklamę i ogólną popularność filmu. O pitch blacku słyszałem od dobrych paru lat, jaka to nie jest super produkcja, natomiast na Pandorum trafiłem zupełnie przypadkiem i może stąd to zaskoczenie.
Wszystko fajnie pomyślane, ale niewiele z tego wyszło. Wiecie co dla mnie znaczy, że film jest dobry? Wtedy gdy dopiero po jego obejrzeniu spoglądam na zegarek. Niestety tutaj kilkukrotnie w trakcie emisji zerkałem na czasomierz. Bez problemu mogłem oderwać od niego wzrok. To taki Obcy: 8 pasażer nostromo wyzuty z klimatu, gdzie załodze brakuje charyzmy. Za dużo akcji, za mało budowania klimatu i beznadziejny design potworków... Riddick powinien mieć to coś, elektryzującą osobowość, ale jest po prostu płytki i banalny. To nie wina aktora (mam nadzieję) tylko scenarzystów że tak go chcieli pokazać. To po prostu nie jest to. Szkoda
jak ten film to dno to ty lepiej idz oglondac Hugo albo te gnoty Sf gatunek much -:)
pozwól, że odpowiem Ci moim postem z innego tematu:
"Popieram. Większość widzów szuka dzisiaj "turbo-mega-ekstra-wybuchów" z "dziesięcio-trylionowych-w-liczebności-nie-przejednanyc h-armii" na ekranie. Szukają happy endu i ukarania "tych złych". W tym filmie nie ma z kim się identyfikować, tu każdy pierwszoplanowy bohater jest zły. Boguducha winni zostają zabici/ukarani, nawet dzieci padają ofiarą. To Siergo Leone fantastyki, tylko jeszcze brudniejszy.
Do tego te zdjęcia, ujęcia i klimat który ciąży jak chmura ołowiu. Może i film nie miał budżetu, ale sądzę, że nawet z 250m dolarów scenarzysta i reżyser zrobiliby to samo. Bo ten dławiący obraz aż zapycha Ci płuca. Oglądasz to i nie masz nadziei, że nagle przyleci Hulk i Thor ratując wszystkich dookoła. Po tym filmie SPODZIEWASZ się śmierci.
To film, który nie przypadnie do gustu fanom łatwej fantastyki. Za to maniacy Diuny pokochają go za bród i ciężar przekazu.
Szkoda, że to jedyna część Riddicka stworzona w takiej konwencji. I szkoda, że tak dużo osób tak nisko ocenia ten film."
Z tym filmem jest troche jak z Blair Witch Project, jedni go uwielbiają inni nienawidzą i mówią że jest totalnie beznadziejny. Dla mnie 8/10, jeden z lepszych filmów tego typu, tani i dzięki temu nawet bardziej klimatyczny, nie wiem co tu miał innego zagrać Vin Diesel, pasuje do tej roli idealnie.