I oto stało się... nareszcie TEN dzień. Zbliża się północ, włączam telewizor,
ustawiam odpowiedni kanał... jest! Już widać napisy końcowe Władcy Pierścieni.
Zaraz się zacznie! Zapowiedź (za chwilę...), reklama, reklama, reklama i jest
(nareszcie!). Zaczyna się Pitch Black.
Na ten film czekałem z niecierpliwością. Zachęcony reklamą, wieloma przychylnymi
opiniami i wysokimi notami postanowiłem w końcu zobaczyć to niszowe, lecz jakże
kultowe arcydzieło. Nareszcie jakieś oderwanie od nudnego, plastikowego świata,
chwila odpoczynku w piątkowy wieczór przy ostrej akcji, trzymającej w nieopisanym
napięciu... aż do pierwszej sceny.
Pitch Black to horror-sf w najgorszym wydaniu. Osoba, która zakwalifikwała ten
film do TEj kategorii najprawdopodobniej z horrorami/thillerami/<nawet filmami z
jakimkolwiek napięciem> nie miała chyba żadnego kontaktu. W PB dostrzec możemy co
najwyżej sf, bo napięcia żadnego tam nie uświadczysz.
Ale konkretniej - film od początku nudzi. Akcja jest żenująco słaba, a początkowa
scena z szukaniem Riddika pozbawiona jakichkolwiek ciekawych elementów. Sam Riddik
nie jest niestety, wbrew wielu opiniom, postacią wybitną.Ba!, nie jest nawet
postacią ciekawą. Sztuczna, naiwna kreacja bohatera, który rzuca sztampowymi
tekstami. Jak zresztą wszyscy uczestnicy tego kiczu. Pozostałe postacie są jeszcze
bardziej plastikowe i przewidywalne. Rozmowy między bohaterami, zamiast budować
klimat, dawać do myślenia, intrygować, albo przynajmniej nie przeszkadzać -
irytują. Późniejsze rozważania teologiczne po prostu bawią. Siedzimy na krześle
śmiejąc się z tej parodii rozmowy. Poziom merytoryczny filmu nie wykracza ponad
poziom szkoły podstawowej.
Ale wracając do akcji. Pomysł sam w sobie bardzo fajny, może niezbyt odkrywczy,
ale ciekawy. 22 lata dnia, chwila zabójczej nocy, opustoszała planeta, stwory
kryjące się w ciemności. Super. Niestety realizacja jest tragiczna. Nie chodzi tu
o efekty specjalne, czy ogólne technikalia, ale o zgrabne zlepienie tych elementów
tak, aby widz czekał niecierpliwie na kolejne pojawienie się bestii, na kolejną
akcję. Samych scen akcji jest w filmie stanowczo zbyt mało.
Nuda, nuda, nuda. Pitch Black to nieudana produkcja, gdzie większość czasu
spędzamy na słuchaniu dziecinnych dialogów i delektowaniu się kulawymi reakcjami
między bohaterami. O ile początek filmu w dużej mierze to usprawiedliwia, o tyle
po zapadnięciu nocy taka sytuacja nie ma prawa mieć miejsca.
Mówiłem już że film jest NUDNY? Na dodatek same potwory pojawiają się ot tak, po
prostu, nie wzbudzając w widzach żadnych emocji <no może za wyjątkiem rozbawienia,
gdy to stado pterodaktynietoperzy wylatuje ze swoich nor, bo zabić widza nudą>.
Pitch Black to nieudana, nudna, sztampowa historia, zlepiona ze skrawków
oklepanych schematów, w naiwnym sosie infantylnych banałów wygłaszanych
plastikowych, źle zagranych bohaterów. A szkoda. Sama opowieść ma potencjał, ale
potrzeba większej wyobraźni, żeby go wyłowić. Dlatego 3, a nie 1.
Zdecydowanie szkoda czasu.