Gdyby tylko w tej scenie pod prysznicem ruda zaczęłaby z Kendrick odwalać "wild things", to byłby to idealny film, a tak jest zaledwie bardzo dobry.
Muzyczka przyjemna, mimo że nie moje klimaty, dupeczki bardzo fajne. Do rozrywki na najwyższym poziomie zabrakło tylko trochę cycków i lesbijskiego miziania, ale i tak polecam.
Szału nie ma, ale z braku ciekawszych premier można ten film obejrzeć. Nie lubię plagiatów czyli w tym przypadku wykonywania cudzych piosenek przez piosenkarzy - amatorów. Z tańcem już było ciekawiej, bo dziewczyny tańczyły równo, choć zabrakło mi kliku elementów, na wzór filmów z serii "Step up" (np. taniec na głowie, czy podnoszenie tańczącej partnerki lub partnera). No ale cóż, tam rządził hip-hop, a tutaj muzyka pop.
I oprócz tańca na głowie mógłby być jeszcze taniec na linie... Oprócz podnoszenia tancerki mogłoby być jeszcze podnoszenie ciężarów... A bohaterka mogłaby być mężczyzną...