Tylko muzyka w tym filmie jest godna zapamiętania. Bardzo udane covery a capella. A film, nudny,
bez żadnej konkretnej fabuły. Tworcom chyba zabrakło już pomysłów i swierdzili, że jak już jest
muzyka, to nic się nie musi dziać. Błąd.
Czy ja wiem? w Tej kategorii jest mnóstwo gniotów highschoolopodobnych, których widownia ogranicza się do dwunastolatków. Oprócz genialnego Glee niezbyt często zdarza się film z dobrze obsadzonymi aktorami, niesflaczałymi i nudnymi dialogami, dobra muzyką i choreografią etc. Wiadomo, nikt nie mówi tutaj o arcydziele, ale ja sie ubawiłam przednio. Co prawda sztampowy amerykański humor, ale bez przegięcia ( no może poza sceną z wymiocinami). Fajne postacie, nienachalna i banalna historia miłosna plus dobre dialogi i genialna przedobra Fat Amy, co wszystko daje niezły, relaksujący seans.