(...) Teoretycy kina, wśród nich m. in. David McIntee, zgodnie przyznają, że niskobudżetowa produkcja Bavy zainspirowała poszczególne ogniwa „8. pasażera”. Zresztą, żeby tylko… „Planeta wampirów”, w mniejszym lub większym stopniu, wpłynęła na finalny kształt „Ciemnej gwiazdy” (1974), „Galaktyki grozy” (’81), „Siły witalnej” (’85), „Misji na Marsa” (2000), a nawet przygodowego „Pitch Black” (’00). Carlo Rambaldi, guru efektów FX, pracował nad kosmicznymi szkieletami, które widzimy zarówno w „Planecie…”, jak i szerzej pamiętanym „Obcym”.
Okropny dubbing puśćcie między uszy, a na kompletnie bezbarwnych, sztampowych bohaterów nie zwracajcie większej uwagi. W ten sposób na pewno docenicie „Planetę wampirów” za kunszt reżyserski Bavy oraz prostą, lecz wyprzedzające własne czasy fabułę. „Planeta…” jest filmem zasłużonym dla historii kina B-klasowego, choć niewiele osób zdaje sobie z tego faktu sprawę.
Pełna recenzja: #hisnameisdeath