PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=95049}

Planeta wampirów

Terrore nello spazio
5,4 386
ocen
5,4 10 1 386
Planeta wampirów
powrót do forum filmu Planeta wampirów

Grupa astronautów ląduje na planecie Aura. Członkowie statku zaczynają atakować siebie nawzajem z niewyjaśnionych przyczyn. Członkowie, którzy nie są owładnięci obsesją zabijania postanawiają uciec z wrogiej planety. Tak w skrócie prezentuje się fabuła "Planety wampirów". Pierwsze 40 minut filmu jest naprawdę bardzo ciężkie do przetrwania. Bohaterowie miotają się pomiędzy statkiem a powierzchnią planety. Nie dzieje się tu praktycznie nic. Nasi bohaterowie chodzą i odkrywają kolejne ciała swoich współtowarzyszy. Poza tym wymieniają mnóstwo zbędnych dialogów. Od czasu do czasu dostajemy jakiś niekontrolowany napad agresji u któregoś z bohaterów i tyle. Moim zdaniem film jest przegadany wtedy gdy co to mówią bohaterowie nie ma odzwierciedlenia na ekranie. I tutaj tak jest. Proponuję obejrzeć jeszcze raz pierwsze 40 minut tego filmu tylko, że z wyłączonym dźwiękiem. Wtedy jak na dłoni widać, że historia i bohaterowie nie zmierzają w żadnym konkretnym kierunku. My dowiemy się tylko tyle, że bohaterowie ze sobą walczą a ciała poległych znikają. Potem jest przez chwilę lepiej. Dostajemy scenę eksploracji opuszczonego statku i przynajmniej widać jakieś działania naszych bohaterów. Następnie dostajemy scenę konfrontacji z "obcym", który w 3 minutowym monologu opowiada nam dlaczego nasi astronauci znaleźli się na tej planecie i dlaczego ze sobą walczą. I tyle. Samo wyjaśnienie i motywacje są okropnie miałkie i nie przemówiły do mnie. Dalej dostajemy krótką sekwencję walki z "obcymi" i ucieczkę z planety. Samej końcówki nie będę już tutaj spoilerował. Niestety jak już wspomniałem w tytule jest to bardzo puste kino sci-fi. Wydaje mi się, że obraz Bavy nie broniłby się nawet 10 lat wcześniej. Jeśli Bava wzorował się na amerykańskim kinie sci-fi z lat 50' to wziął z niego chyba tylko sam pomysł na fabułę i otoczkę kina fantastyczno-naukowego. Do samego Bavy akurat mam najmniejsze pretensje. Był tylko jednym z wielu współscenarzystów a reżyseria tego filmu to solidny poziom. Zdjęcia i reżyseria to kawał dobrej roboty. Wszystkie te charakterystyczne dla Bavy zabawy światłem i kolorami są na najwyższym poziomie. Widać, że przy znikomym budżecie reżyser wycisnął wszystko co się dało o nawet więcej. Prostymi środkami zbudował świetny klimat. Wizualnie to majstersztyk kina klasy B. Tylko niestety nie udało my się przykryć tym jednej wielkiej fabularnej pustki/dziury. Amerykańskie filmy sci-fi z lat 50' ubierały lęki społeczeństwa np. dotyczące zimnej wojny w szaty kina fantastycznego-naukowego. Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, że obcy pojawiający się w takim kinie byli tylko metaforą zagrożenia ze strony m.in. Związku Radzieckiego. Tutaj nic takiego nie ma. A jeśli zabierzemy właśnie takiego ducha to dostaniemy takie puste kino przygodowo-fantastyczne. Jeśli już obcy zmuszają naszych bohaterów do walki między sobą przydałoby się jakoś umotywować te starcia. Postacie mogłyby ze sobą walczyć np. o kobiety, zapasy, przywództwo w grupie czy różne wizje prowadzenia eksploracji. Przecież agresja nie bierze się z kosmosu. A nie chwila, tutaj właśnie się bierze. Twórcy przyjęli, ze "obcy" mogą powodować agresję u bohaterów i już. Szkoda, że scenarzyści nie pokusili się by jakoś umotywować napady agresji u bohaterów. Wtedy lęki społeczeństwa przed różnymi aktami agresji zostałby ubrane w szaty kina sci-fi. Pokazałoby to, że ludzie zabijają się nawet na obcej, nieznanej sobie planecie i konflikty to domena ludzi. Oczywiście to również wybrzmiewa w tym filmie ale wydaje mi się, że zaserwowano to widzowi w zbyt nienaturalny sposób. Tutaj "obcy" wykorzystują agresję ludzi do wydostania się z planety niestety ta agresja nie jest niczym umotywowana. I to właśnie z tym mam największy problem w odbiorze tego filmu. Mogłoby to wyglądać tak, że astronauci po wylądowaniu na planecie walczą ze sobą i eliminują się kolejno z różnych przyczyn. Najbardziej racjonalni członkowie ekipy próbują dowieść co jest prawdziwą przyczyną tych napadów agresji. Odkrywają oni, że stoją za tym "obcy" którzy przejmują ciała zabitych ludzi. Nasi bohaterowie odkryli by, że "obcy" tylko podsycają i uwalniają w człowieku najgorsze instynkty które każdy człowiek ma w sobie. Nasi racjonalni bohaterowie zdołali by uciec z planety odkrywając, że człowiek jest w stanie pohamować własną agresję, a ludzie potrafią żyć bez wojen i w pokoju. Ale chyba piszę o zupełnie innym filmie. Może nie zrozumiałem przesłania tego filmu ale niestety pod tym względem srogo się zawiodłem. "Planeta wampirów" po latach broni się jedynie stroną wizualną i klimatem. Być może za dużo wymagałem od tego kina ale niestety scenariuszowa pustka i niewykorzystany potencjał przy całym scenograficzno-operatorsko-reżyserkim kunszcie rani moje serce. Z tym filmem (i być może z całym włoskim kinem sci-fi) jest trochę jak z włoskimi podróbkami Bonda. Są zwyczajnie gorzej wykonane, nie wiele wnoszą do gatunku i odstają od pierwowzoru. O ile spaghetti westerny czy np. giallo wnosiły coś nowego, były pewnego rodzaju nowym spojrzeniem na amerykańskie gatunki tak w przypadku sci-fi włosi muszą ustąpić amerykanom.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones