Zastanawia mnie czy Smarzowski w końcu nakręci jakiś film bez przesadnej eskalacji tzw.
"wadami narodowymi". Z puntu widzenia widza widzę duży postęp w porównaniu z "Drogówką",
gdzie policjanci z tegoż filmu byli przedstawieni jako łapówkarze, seksoholicy czy też
nadużywający alkoholu palanty. Choć za policją tzw. drogową nie przepadam to jeżdżę autem już
ładnych parę lat i wiem, że zdecydowana większość takowych policjantów jest zupełnie inna niż
Ci od Smarzowskiego.
Filmy Smarzowskiego bronią się tym, że są dla mnie typowymi komediodramatami (prócz
"Róży"). Ktoś mi napiszę, jak można się śmiać z ludzkiej krzywdy. Ja mam w rodzinie przypadek
osoby która leżała na podobnym oddziale i wiem, ze Ci ludzie śmieją się, grają w karty, czytają
książki i robią mnóstwo innych rzeczy w przerwach między psychoterapią. Jak dla mnie za mało
było Jakubika (pękałem ze śmiechu z jego tirowskich tekstów).
Więckiewicz zagrał dobrze, ale jego aparycja oraz aparycja Dyblika, Kiersznowskiego czy
Grabowskiego to typowe twarze alkoholików i to nawet bez charakteryzacji.
Człowieku co ty piszesz, jestem antypisowy i apolityczny. Czasem się ku... zastanów co piszesz. Nie znasz mnie a piszesz o moich wyimaginowanych poglądach politycznych. Widzę sporo bolączek mojej ojczyzny w tym alkoholizm, ale jak z Niej wyjeżdżałem i widziałem te "wspaniałe" kraje zachodu to z miłą chęcią do Niej wracałem.
Przepraszam
Smarzowski to taki poważny Bareja
Pokazuje to czego nie potrafimy lub nie chcemy zauważyć
Dyblik jest alkoholikiem
Jeśli jesteś apolityczny, to nie antypisowy... No, ale kto by się przejmował szczegółami?
Co racja, to racja. Ale niektórym trzeba tak napisać, bo jak napiszesz apolityczny to wg nich możesz cicho sympatyzować z pisem, a jak napiszesz antypisowy to dadzą Ci nalepkę platfusa. A mnie żadna z tych partii złodziejskich nie interesuje, na wybory nie chadzam, a nasza klasa polityczna zginęła w Katyniu, a nie w Smoleńsku (choć szanuję umarłych to daleko im było do klasy inteligenckiej z lat 30-tych i 40-tych.
nie przejmuj się wypowiedziami takich taboretów... nie wiem co się ludziom w głowach dzieje... chyba zaczyna ich wciągać własna próżnia która utworzyła im się w miejscu, w którym powinni mieć mózg. Wypowiedzi takich osób można zobrazować najlepiej na takich przykładach: jesteś kibicem real madryt dlatego twoja wypowiedz jest tak głupia... albo pewnie wolisz masło niż margaryne dlatego wypisujesz takie bzdury. Przykre ale prawdziwe.
Komedie (zwykle głupkowate) pokazują głównie piękne aspekty życia - co tez nie jest prawdą, tak jak nie jest prawdą że w Polsce są tylko ludzie z marginesu lub że wszystkim dzieją sie złe rzeczy. Każdy reżyser - jak każdy z nas, inaczej patrzy na świat. Z drugiej strony idąc na filmy Smarzowskiego duzo łatwiej przewidzieć czego się spodziewać niz po innych.
Dla mnie ten film nie był żadną komedią, ani komediodramatem, był dramatem. Filmem gorzkim, prawdziwym, smutnym, jasne czasem niektóre sceny wywołały na mojej twarzy uśmiech ale to tylko dlatego, że ja ani moi bliscy nie przeżyliśmy tej tragedii jaką jest choroba alkoholowa. Założę się, że dla widzów którzy coś takiego przeżyli, albo mieli w swojej rodzinie takie przypadki to już nie jest śmieszne, to jest bolesne. Film pokazuje klasyczne studium alkoholika. Dla mnie nigdy więcej takich filmów...
Zdziwię Cię bo ja w najbliższej rodzinie mam przypadek takiej właśnie choroby. I chodziłem do szpitala często przynosząc pomarańcze, słodycze, kanapki, itd. Poznałem tych ludzi i jest właśnie tak jak w filmie- oni grają w kraty, pingponga, czasem jest jakiś w pasach bo ma napad padaczki alkoholowej. Ci ludzi żartują, śmieją się, starają się normalnie żyć. Dlatego mnie te sceny śmieszą bo poznałem takowych ludzi, którzy z podobną swadą opowiadali historię swojego życia.
Nie zdziwiłeś mnie, rozumiem to. Każdy ten film odbiera inaczej, ja odebrałam go w ten sposób. Może i grają w pingponga i karty, jedzą pomarańcze, śmieją się i żartują... nie zmienia to faktu, że dotknęła ich w życiu choroba z którą bardzo ciężko sobie poradzić i która często zmienia już na zawsze nie tylko ich życie ale też życie bliskich, którzy często sami muszą uczestniczyć potem w różnych terapiach.
Środowiska i sytuacje przedstawione we wszystkich filmach Smarzowskiego istnieją w mniejszym lub większym stopniu naprawdę. Ponadto w rzeczywistości dzieją się często rzeczy dalece "gorsze" od tego co filmy tego reżysera przedstawiają. I czy tego chcemy, czy nie, niestety było tego w Polsce dużo, a na prowincji, czy w biednych miastach/dzielnicach miast ciągle tego typu sytuacji nie brakuje.
Odnosząc się do tego o co pretensje ma Blanco1983, moim zdaniem głównym problemem jest nieoddzielenie wad narodowych od cech narodowych. Dla wielu ludzi wszystko co polskie jest dobre, dla innych wszystko co polskie jest złe. Jedno i drugie jest pokłosiem rozumowania w tych samych uproszczonych kategoriach. Ludziom się wydaje, że jeśli potępimy polski alkoholizm, polski fanatyzm religijny, to potępimy też wszystkie zalety, takie jak waleczność, przedsiębiorczość, czy poczucie humoru. A chyba najwyższa pora wyjść z tego dziecinnego sposobu myślenia i rozliczyć się z naszą narodową świadomością, by stać się jako Naród doskonalszym. Póki nie znikną pijawki żerujące na tym atrakcyjnie prostackim myśleniu, będzie to utrudnione.
Mieszkam w Krakowie, bardzo zamożnym, drugim co do wielkości mieście Polski. Mieście "polskiej inteligencji", a mimo wszystko sceny pokazywane w filmach Smarzowskiego ani mnie nie szokują, ani tym bardziej oburzają. Bo większość tego widziałem, a czego nie widziałem to słyszałem. Czy to Wesele, czy to Pod Mocnym Aniołem, czy nawet wspomniana Drogówka. W sprawie polskiej Policji powiem tylko tyle - znam to trochę od środka i na zewnątrz nie zobaczysz co się dzieje w środku, a jak ktoś pracuje w szambie całe życie to nie ma szans żeby się nie umazał gównem. Chociaż przyznaję, obraz Policji który ja znam bliższy jest Pitbullowi niż Drogówce. Zresztą sami policjanci przyznają, że owszem, było tak, ale 10 lat temu. To nie tak odległa perspektywa... Pytanie czy to nasze słowiańskie predyspozycje do alkoholizmu czy pozostałość po komuniźmie. Nie ogarniałem tematu na tyle by to rozstrzygać, ale wolę myśleć, że to choroba narzucona z zewnątrz niż integrować ze swoją osobowością jako wrodzoną przypadłość.
Pewnie dla większości z Was nie napisałem niczego odkrywczego, a część z Was ma większe doświadczenie z naszą rodzimą patologią niż "moi". Ale to tylko pokazuje skalę tej choroby toczącej Polskę.
W skali europejskiej ciągle jesteśmy patologicznym krajem, pod wieloma aspektami, ale jednak z alkoholizmem na czele. Kto tego nie widzi, nie obserwuje takich zdarzeń, ten miał szczęście urodzić się i ma szczęście mieszkać w bardzo cywilizowanym zakamarku Polski. Niestety jest ich ciągle za mało, ale trzeba przyznać, że w perspektywie ostatnich 15 lat sytuacja zmieniła się zdecydowanie na lepsze. Argument, że na Wyspach Brytyjskich pije się gorzej niż u nas mnie nie przekonuje, bo to jest również ich problem, a nie podstawa do jego bagatelizowania.
Smarzowski to reżyser nie tylko świetny, bardzo dobry obserwator, ale przede wszystkim lekarstwo na społeczne problemy Polski. Przede wszystkim alkoholizm. Pod Mocnym Aniołem jest zwieńczeniem jego krucjaty przeciwko naszemu narodowemu uzależnieniu i idę o zakład, że tysiące ludzi po seansie jego filmów dwa razy się zastanowi nim znów zaleje mordy. Zresztą zdaje mi się, że młodsze pokolenia, te urodzone w "Wolnej Polsce" nie mają już takiego pociągu do alkoholu, a na pewno nie do czystej. Można im wytykać inne sprawy, jak narkotyki, bezrefleksyjność, czy zachłyśnięcie się masową popkulturą. Ale to cały zachodni świat poszedł w tą stronę niestety, choć mam nadzieję, że to jakieś stadium przejściowe. I chyba wolę ich miałkie fascynacje niż pseudofilozoficzne dywagacje na ławeczce pod blokiem z jabolem w ręce.
Co do samego filmu Pod Mocnym Aniołem. Jeśli chodzi o "realność" scenariusza to bazując na podstawie obserwacji własnych, świadomości książki Pilcha i wiedzy na temat autora, wygląda na to, że z prawdą się zbytnio nie mija. Jeśli chodzi o skalę zjawiska to w środowisku krakowskiego alternatywnego Kazimierza, zwłaszcza lata wstecz, tak to właśnie wyglądało. Dzisiaj krakowski Kazimierz to artystyczna alternatywa dla lanserskiego Rynku, ale jeszcze 20 lat temu na Kazimierz "nikt o zdrowych zmysłach" się nie zapuszczał. Podobną metamorfozę przechodzi chyba w tej chwili warszawska Praga. Ale Warszawy nie znam więc to tylko domysły bazujące na doniesieniach z różnych źródeł. Jeśli chodzi o stronę artystyczną filmu - jest niemal idealnie. Kamera, montaż i muzyka świetnie oddają to co się dzieje w życiu i głowie alkoholika. Więckiewicz jest, jak zwykle, genialny. Dodatkowo, trzymając się swojej misji, Smarzowski ukazuje zabawy z alkoholem jako niebezpieczne i niszczące życia, a sam alkoholizm i upojenie alkoholowe jako obrzydliwe. To istotne w rzeczywistości gdzie alkohol jest utożsamiany jedynie ze świetną zabawą i lekkimi komedyjkami o alkoholowych przygodach z happy-endem. W zasadzie jedyny minus jaki nasunął mi się na myśl podczas seansu to była rola Julii Kijowskiej. Fatalnie obsadzona rola - widać po aktorce na każdym kroku, że to sztywna, dojrzała, poważna kobieta, a nie młoda, lekkomyślna, krakowska studentka z dredami. Na szczęście scen z nią nie jest zbyt wiele więc tak bardzo nie psuje ogółu, mimo, że jej postać zdaje się być dla głównego bohatera bardzo ważna, a w tym wykonaniu kompletnie nie przekonuje. Krótko podsumowując film posłużę się tym co gdzieś usłyszałem - jest to takie polskie "Requiem dla snu" o alkoholiźmie.
Podsumowując, za to że w wielu elementach film jest wtórny względem wcześniejszej twórczości Smarzowskiego i za rolę Kijowskiej, daję mu notę 8, a nie 9. Seans polecam każdemu.
Moje pretensje nie odnoszą się do problemu jak to ująłeś "wad" narodowych czy też "cech" narodowych. Chodzi głównie o to, ze w każdym filmie Smarzowskiego (nie widziałem "Róży" z tego co czytałem jest inna) jest alkohol, seks i przemoc. Zgadzam się, że są takowe miejsca w Polsce i takowi ludzie mogą występować. Dla mnie Smarzowski "tarza się" we własnych schematach i wie, że znajdą się ludzie, którzy pójdą na takie produkcje do kina. Ja oceniam ten film wysoko, ale jak dla mnie za mało Jakubika.
Cytując Pilcha :"W kontekście wizji Wojtka Smarzowskiego klasyczne alkoholowe perły, z działu 'deliryka' przeniesione zostały do działu 'drapieżne komedyjki'". Wypowiedź Pilcha możecie znaleźć na http://ksiazki.wp.pl/gid,16337671,page,8,tytul,Pod-Mocnym-Aniolem-Jerzego-Pilcha -Wstrzasajace-szczere-i-zabawne-wyznania-alkoholika,galeria.html
WIĘC SAM PILCH UWAŻA, ŻE TEN FILM MA COŚ W SOBIE Z KOMEDYJKI.
Też odbieram filmy Smarzowskiego jako bardzo gorzkie komediodramaty. I również uważam, że wszystkie, poza Różą, są do siebie bardzo podobne. Nawet scena kończąca Pod Mocnym Aniołem jest bliźniaczo podobna do tej z Drogówki. Filmy te jednak, mimo groteskowej podszewki, są bardzo prawdziwe. Niestety ta twórczość ciągle jeszcze jest temu krajowi potrzebna. Trafnie to ktoś tu ujął - Smarzowski to taki poważny Bareja. Coś w tym jest. Ciekawe za co teraz się Smarzowski weźmie skoro stwierdził, że to ma być jego ostatni film z alkoholem w roli głównej.
A Różę polecam. Tam już komedii ciężko się doszukać. Klimatem chyba zbliżone do Generała Nila - tak to przynajmniej zapamiętałem.
W twojej wypowiedzi są dwa bardzo duże błędy, ale wynikają one raczej z niewiedzy. Pierwsze to fakt, że historie opisane w Drogówce nie są w żadnym stopniu przesadzone, ani przerysowane. Rozmawiałem z (byłym już) prokuratorem, który powiedział, ze takie sytuacje przedstawione w filmie mogły bądź wydarzyły się na prawdę. Jedynie co to nie w takiej kumulacji i na pewno nie jednej osobie... ale to jak wiemy musiało zostać tak przedstawione na potrzeby filmu.
Druga sprawa to problem, który wynika z d*bilizmu naszych dystrybutorów, których powinna spotkać sroga kara za to jak traktują polskiego widza. Za każdym razem, wszystko... nawet najcięższy dramat próbują nam wcisnąć jako komedie. No na litość boską... nie wiem czemu twórcy nie dobierają się im do tyłków za takie zachowanie. Raz, że podupada ogólne zdanie widzów na temat reżysera (chociaż i tak część widzów jest zbyt tępa, żeby zainteresować się czymkolwiek - oni idą tylko na komedie) dwa, że widz nie jest zadowolony w żadnym stopniu po seansie... ale co z tego jak ilość monet w sakwie dystrybutorów się zgadza :/
Co do samego "Pod mocnym aniołem"... jest to najsłabszy jak dotąd film Smarzowskiego. Sam postawił sobie poprzeczkę bardzo wysoko, ale mam wrażenie, że tym razem poszedł na łatwiznę. Dobrze, że wytyka nam kolejną wadę (jak dla mnie to nie tylko Polska ma taki problem) ponieważ alkoholizm w Polsce jest widoczny na każdym kroku. Jego skala jest nie do zmierzenia. Mówi się o kilkunastu procentowym ale podejrzewam, że sięgnie nawet 25% bo prawie każdy pije. Wojtek pokazał nam tylko najbardziej skrajną formę tego zjawiska, która nie każdego dotyka ponieważ, nie każdy uzależnia się tak bardzo.... fizycznie i psychicznie. Bohaterowie filmu były/są po prostu bardzo słabi na tych płaszczyznach i ich nawet nadmierne oglądanie telewizji czy granie w gry wyniszczyłoby do tego samego stopnia co alkohol. Co do samego filmu... narracja i montaż takie same jak w Drogówce. Jak dla mnie na prawdę nie dla każdego... prosty widz się pogubi. Upchnięcie komicznych sytuacji było błędem... podczas seansu w kinie ludzi śmiali się z takich sytuacji, które jakby zobaczyli na żywo to pewnie nie byłoby im do śmiechu. Trochę psychologia tłumu się kłania... ale mniejsza z tym. Za dużo wtórności... film sam w sobie dobry, ale narracja i montaż wtórne, obsada wtórna, podejście do tematu wtórne i w sumie już wystarczy. Tak jak mówiłem, sam sobie zawiesił poprzeczkę za wysoko i dlatego powinien nakręcić coś innego. Coś podobnego do Roży... w takim tonie jak właśnie ten film, który również gorąco polecam bo jak dla mnie to najlepszy film Smarzowskiego.
Nie mogłem nie napisać, skąd Ty masz takie dane, że alkoholizm w Polsce sięgnie nawet 25% - bo prawie każdy pije. Co to za brednie? To mnie tylko interesuje?
A druga sprawa, dobrze, że wytyka nam kolejną wadę? (Wielu twórców zrobiło to już przed nim). Dobrze, że zauważyłeś, że nie tylko Polska ma taki problem - uwierz, że w innych krajach też dużo spożywa się alkoholu - ale mam wrażenie, że u nas temat w filmach jest używany nagminnie (lubuje się w tym Smarzowski). Czy Polacy nie potrafią robić innych filmów?
Pozdrawiam
Brednie? Dlaczego tak sądzisz przedstaw swoje argumenty... ja swoją wiedzę posiadam ze studiów (resocjalizacja) od profesorów, którzy prowadzą badania na ten temat. Mówi się o 16 - 20% osób, u których stwierdzono uzależnienie od alkoholu... a jakby podejść do tego bardziej drastycznie to osób, które spożywają alkohol nieregularnie ale co jakiś czas już można zaliczyć do osób uzależniony i wtedy taka liczba może sięgnąć spokojnie 25% ogółu społeczńestwa. Poza tym wiele artykułów w sieci traktuje o stopniu alkoholizmu i padają podobne liczby od 15 od 20%. Nie rozmawiamy tutaj tylko o skrajnościach jakie np. były widoczne w powyższym filmie, chociaż i one się zaliczają. Z obserwacji własnego otoczenia widzę, że 9/10 moich znajomych spożywa alkohol kilka razy w tygodniu - w nie dużych ilościach. To już kwalifikuje się do powyżej kategorii.
Na socjologii dowiedziałem się trochę o innych kulturach i nawykach najbliższych państw. Nie wiem jak sprawa ma się na dalekim zachodzie... ale nasi sąsiedzi za wschodniej miedzy chlają o wiele więcej od nas. W Anglii panuje duża rozwiązłość, lekkość obyczajów... sama kultura jest na bardzo niskim poziomie, tam imprezują i piją chyba poważniej od nas. Wiek, w którym można praktycznie "wszystko" wynosi 16 lat. Niemcy piją dużo piwa i wina, ale tam panuje ogólny dobrobyt, który nie sprzyja tak intensywnemu rozwojowi patologii.
Widocznie nie potrafią... W Polsce.... u nas całe życie to jeden wielki dramat to i takie filmy się tylko kręci na dobrą sprawę. Na prawdę porządnej polskiej komedii nie oglądałem od chyba 10 lat.
Chyba na wyrost kwalifikujesz alkoholików. Ja dotarłem do informacji na kilku stronach, że szacuje się że jest 800 tysięcy - no powiedzmy do miliona ludzi uzależnionych od alkoholu. To nawet nie będzie 5%. Ja zdaję sobie sprawę, że może to być ich więcej ale nie co czwarty Polak jest uzależniony! (są ludzie którzy nadużywają, zgadza się). To, że ktoś regularnie (np. raz na tydzień, dwa) spożywa alkohol, to znaczy że jest uzależniony? Bzdura. Ja widzę problem, jeśli musi to robić - to jest jeden z objawów uzależnienia.
Twoja grupa znajomych to poważnie 90% pije alkohol kilka razy w tygodniu?! (wow!) I myślisz, że każdy z nich jest uzależniony? Chyba nie należy ich wrzucać do jednego worka z ludźmi którzy piją codziennie i nie kontrolują swojego picia...
Wszystko jest dla ludzi, alkohol także, ale pity z umiarem. Jeśli nie oddziałuje negatywnie na nasze życie czy też na innych to naprawdę żaden problem i żadne uzależnienie.
Tu masz rację, wszędzie się pije, ale w Polsce często alkohol jest łączony z zachowaniami patologicznymi (złodziejstwo, bójki itd.) czy nawet prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu. (u nas tego wszystkiego jest więcej w porównaniu do innych krajów wysoko rozwiniętych - głównie Europa Zachodnia).
Nie znam takich szczegółowych statystyk, ale jeszcze raz powtórzę dla mnie nierealne jest że 1/4 Polski to alkoholicy :) to jest blisko 9,5 MILIONA ludzi, to po prostu niemożliwe!
A co do rodzimych filmów to Smarzowski w bardzo piękny sposób przedstawia Polaków. Rozumiem raz, drugi, ale ileż można? A druga sprawa na cholere przejaskrawiać coś co i tak jest w naszym kraju problemem? Przecież, nie żyjemy w państwie głupków, którzy nie zdają sobie z tego sprawy.
Pozdrawiam
Polacy sami siebie w piekny sposob przedstawiaja ; ) Nie tylko o picie chodzi.Kultura picia alkoholu czy kultura osobista-pod tym wzgledem lezymy.
niech robią filmy o czym chcą... może zaraz powiesz, że z faktu, że zrobiony tyle filmów o superbohaterach to kolejna ekranizacja jakiejś części komiksu nie jest potrzebna, bo przecież już wyszły. Nie tobie to oceniać... masz na prawdę niemądre podejście.
Nie obrażaj mojego podejścia, ja Twojego nie obrażam.
W pytaniu chodziło mi głównie o Smarzowskiego, obejrzałem 3 filmy: Wesele - bardzo dobre, świeżość tematu, też mnóstwo alkoholu. Ale jak autor w kolejnych produkcjach - Dom Zły, Drogówka przedstawia cały czas to samo, pytam po co? Raz pokazał, po co się powtarzać?
Dla kasy? I teraz tworzy kolejny film, teraz typowo o wódzie i uzależnieniu, autor staje się monotematyczny do bólu.
Jesli ktos chce opowiadac o naprawde waznych sprawach,to nie widze problemu.Oswiata jest od edukowania,no ale co zrobic ; ))) Pozostaje jeszcze telewizja,no ale co zrobic : ))).Kicha.
są tacy co chlają sami... są tacy co piją o wiele za dużo, a rodzina siedzi cicho bo się wstydzi przyznać. Bardzo nie dowierzasz to zwróć uwagę ile osób pije w czasie urodzin na których jesteś, wesela, bankietu czy w barze w którym się znajdujesz, bądź restauracji. Nie wierzysz w wyniki to spróbuj sam coś zaobserwować... uwierz mi, że łatwiej będzie ci policzyć osoby niepijące. Dodatkowo do tego przyjmij, że połowa z tych osób ma problem z alkoholem.
Masz błędne podejście do tematu i trochę zawężone spektrum głównie przez ten film chyba. Nie rozmawiamy tu tylko o ludziach zataczających się... właśnie też takich które spożywają alkohol przynajmniej dwa razy w tygodniu i doprowadzają się do stanu upojenia. Można uznać, że takie osoby mają już problem, ponieważ nie odczuwają żadnego dyskomfortu z tytułu picia, nie widzą problemu i nie widzą też tego, że nie potrafili by wyjść do znajomych tak jak to robią zawsze i przez np. miesiąc nie pić z nimi chociażby piwa. To jest jeden z typu picia tzw picie towarzyskie. Polecam zaznajomić się z fazami alkoholizmu, typami picia i wtedy zacząć dyskutować, bo nie masz o temacie bladego pojęcia. Podejrzewam, że z połową poznanych tam informacji nie będziesz się zgadzał... ale nie martw się, pociesze cię, że każdy palacz marihuany nie uważa jej za coś złego, każdy ćpun stwierdzi, że kilka kresek raz na dwa tygodnie albo miesiąc to nic złego... ciemniejsza strona naszego społeczeństwa uważa, że piwo to nie alkohol uwierz mi :)
Po pierwsze, ja Ciebie nie obraziłem. A już na pewno nie Twoje podejście do tematu. Sądzę, że po prostu zbyt wielu ludzi wrzucasz do grona alkoholików, to tyle. Problem jest, racja. Ale nie co czwarty Polak jest alkoholikiem. Nie Tobie oceniać czy mam pojęcie czy nie mam, bo ogarnęło by Cię zdziwienie, ale nie będę tego na forum pisał.
Ja się z tym wszystkim przecież zgadzam, chodzi mi o to, że blisko 10 milionów ludzi w Polsce jest alkoholikami, według Twoich danych. Ja wiem o tym, że problem jest duży, ale nie aż taki.
Skąd Ty wiesz co każdy ćpun, czy co każdy palacz marihuany myśli?
powiedz to naukowcom i badaczom zjawiska zwanego alkoholizmem... na początku jak mi powiedzieli, kogo uważa się za osobę nadużywającą alkoholu też się nie zgadzałem. Wydaje mi się, że nie posiadasz żadnej wiedzy i informacji. Też byłem w takim stadium i zaprzeczałem. Przez ostatnie kilka dni jeszcze tylko utwierdziłem się w fakcie, że 25% to mało... odsetek jest jeszcze większy jak dla mnie. Mam wrażenie, że nawet się nie zastanawiałeś jaka grupa może pić... a pić mogą ludzie/dzieci w wieku od 12 - 13 roku życia (dość regularnie) aż po powiedzmy 80-ty rok życia. Jaki procent społeczeństwa stanowi ta grupa? podejrzewam, że jakieś 80% zawężając grupę do bardziej aktywnej... powiedzmy 16 - 60 lat to będzie jakieś mniej więcej ponad 50% dość optymistycznie zakładając, że połowa z nich pije, a połowa nie to dalej zostaje nam 25% chociaz jak dla mnie... to więcej niż połowa osób w takim wieku pije. Weź np. klasę szkolną w wieku 16 lat organizującą połowinki. Na pewno 3/4 klasy albo więcej będzie piło, weź grupę np 100 osób znajdujących się na weselu. Idealna grupa do badań, w rożnym wieku, z różnych środowisk, z różnym wykształceniem świetnie zróżnicowana. Odliczając osoby najmłodsze i najstarsze to grupa w wieku 16 - 60 albo 65 pije w trakcie tego wesela. Statystycznie powinni stanowić około 75% ogółu.... w najbardziej optymistycznym scenariuszu połowa z nich nie pije dalej daje nawet to okło 30 - 35%... dalej uważasz, że co czwarty pijący Polak to nie możliwe? Czy na weselach na których byłes piła wódkę (czy innej napoje z procentami) zaledwie 1/4 zaproszonych osób? czy jak jesteś na imprezie to pije zaledwie co czwarta osoba? czy byłeś kiedyś na imprezie na której nie piło się alkoholu? Najpierw pomyśl i zastanów się.
Nie mówię, że wiem co myśli każdy... ćpun czy palacz ale spotkałem/znam ich wielu i ich myślenie przeważnie jest takie samo. Prawie nigdy nie widzą problemu jaki mają, a jeśli już go widzą to i tak z nim nie chcą albo nie potrafią nic zrobić.
Te 25% mogą być w sumie realne... W moim gronie szkolnych znajomych wiek 16-20 lat, zdecydowana większość Ci powie, że bez alkoholu nie ma imprezy, czy nawet pikniku... Do tego zdarzają się zdania typu: "Już dwa tygodnie nie piłam" (czasem jest to nawet tydzień!) "Nie wytrzymałabym miesiąca bez alkoholu". Takie wypowiedzi mnie samą przerażają. Do tego na imprezach jest chlanie w trupa...
Niestety Twoje zdanie ma się nijak do zagadnienia alkoholizmu. To, że ktoś nie chleje tak jak w filmach Smarzowskiego, które zdecydowanie nie są przejaskrawione, to nie znaczy, że nie jest alkoholikiem. Co gorsze, nie oznacza też, że w przyszłości nie stoczy się do poziomu osób przedstawionych w filmie. Uzależnienie należy rozróżnić na uzależnienie psychiczne i fizyczne. W fizycznym organizm przyzwyczaja się i domaga alkoholu, a psychiczne dotyczy potrzeby napicia się. I jeśli to jest codzienna potrzeba "picia jednego piwa do snu" to też prowadzi do uzależnienia w takiej formie. Zaczynają być zaburzone funkcje poznawcze i fizjologia organizmu nawet przy tak "małych dawkach". Są profesorowie (prof. Chmura np.) którzy uważają, że lepiej jest raz w miesiącu uchlać się na umór, niż pić umiarkowanie co drugi dzień. Ale niemożność poprzestania na kilu drinkach to też alkoholizm. Tzw. picie ryzykowne, które pośrednio może prowadzić do poważnych szkód, jak wypadek samochodowy, czy ciężkie pobicie. Braknie miesiąca do opisania alkoholizmu, więc tu poprzestanę. Zwłaszcza, że publikacji na ten temat nie brakuje. Polecam książki doktora Woronowicza.
Na zakończenie napiszę tylko, że w Polsce alkoholizm traktuje się pobłażliwie ze względu na jego mocne wrośnięcie w naszą kulturę. I to właśnie dlatego Tobie, tjcrash, wydaje się, że szacunki na poziomie 20-25% są przesadzone. Jeśli przyłożymy do alkoholu taką miarę jak do narkotyków, którym swoją drogą jest, to okaże się, że problem jest gigantyczny.
P.S. Jak już jesteśmy przy narkotykach, to warto wiedzieć, że w krajach arabskich palenie marihuany jest tak naturalne jak u nas spożywanie piwa czy wódki, a w Ameryce Południowej nikt nie przejmuje się żuciem liści koki czy wciąganiem jej nosem w postaci przetworzonej. Takie uwarunkowania kulturowe przesłaniające istnienie problemu.
Drogówka nie jest przejaskrawiona? Akurat zbiór policjantów - krętaczy, sexocholików, alkoholików i co tylko. Racja, że poszczególne przypadki się zdarzają, ale nie w takiej intensywności.
Jeśli ktoś ma potrzebę się napicia alkoholu - proszę bardzo, ale nie robi to z niego alkoholika. Jedno jest pewne, każdy człowiek jest inny, ma inną tolerancję. I nie należy wrzucać kogoś do grona alkoholików, że raz w tygodniu się napije, jeśli nie ma problemów by z tym zaprzestać kiedy chce.
Jasne, że są przesadzone, zdajesz sobie sprawę z cyfry? 25%? Nie chcę tutaj rozpisywać matematycznie niczego, ale sam sobie policz. Wyjdzie na to, że 50% osób w wieku produkcyjnym to uwaga - ALKOHOLICY! Bardzo źle oceniasz nasz naród, oj bardzo, ale to takie... Polskie :)
Drogówka może rzeczywiście jest nieco przejaskrawiona jeśli chodzi o intensywność przedstawionych zdarzeń. Ale to konieczność podyktowana ramami czasowymi filmu. Jednak te "poszczególne przypadki" jeśli chodzi o patologię w polskiej policji nie są takie odosobnione. Nie wiem jak blisko policji jesteś, ale moje doświadczenia z nimi, znajomości, kontakty i rozmowy bezpośrednio z policjantami z różnych szczebli każą mi sądzić, że to co pokazano w Drogówce nie tylko jest możliwe, ale też dość pospolite (poza pewnymi ekstremalnymi sytuacjami), a także, że zdarzały się gorsze rzeczy. Na pewno jest to grupa zawodowa wyjątkowo podatna na alkoholizm. No i niestety stoją ponad prawem. Struktury są ciągle bardzo skostniałe, rodem z czasów milicji. Pozytywnie w przyszłość polskiej policji pozwala mi patrzeć jedynie znajomość dzisiejszych policjantów - 30-latków. Ale ilu takich jak znam jest w całych strukturach i czy kiedykolwiek będą mieli siłę przebicia?
Jeśli się mamy kłócić o to wspomniane 25% to nie zamierzam przy tym obstawać. To jest zbyt względna sprawa, bo trzeba najpierw przyjąć definicję alkoholizmu, a jest ich kilka oraz sposobu w jaki przeprowadzone jest badanie. Rzeczywiście najczęściej szacuje się, że uzależnionych jest od 600 tyś do 1,5 mln osób, ale nadużywa alkoholu aż ok. 5mln. Czy te liczby są małe? Nie wydaje mi się. Dodatkowo, jeśli stwierdzimy, że 25% społeczeństwa polskiego przechodzi w swoim życiu epizody uzależnienia od alkoholizmu to już to nie brzmi tak niewiarygodnie. Wszystko to nie zmienia faktu, że niezależnie czy jest to 25% czy 15% czy nawet 10% to problem alkoholu w Polsce jest jedną z największych chorób toczących ten kraj i hamujących jego rozwój oraz rozwój osobisty obywateli. Jako ciekawostkę podam też badania, które pokazują, że taka sama ilość spożytego w wódce alkoholu, w dłuższej perspektywie czasowej, prowadzi do dwukrotnie gorszych skutków zdrowotnych niż spożywanie go w formie piwa czy wina. A u nas jednak ciągle spożywa się dużo wódki. Chociaż tyle, że z tendencją malejącą.
Nawiązując do tego, że wg Ciebie źle oceniam nasz naród to nie zamierzam tego prostować. Może tylko tyle, że zamiast naród użyłbym słowa "społeczeństwo". Dla mnie współczesne polskie społeczeństwo to w większości mieszanka alkoholików, ksenofobów, bogobojnych radykałów i katolickich hipokrytów, agresywnych kapitalistów, konformistów i egoistów, fałszu, smutku, zawiści i strachu, a tylko w niewielkiej części ludzi tolerancyjnych, inteligentnych, kompetentnych, otwartych, rozwijających się, serdecznych i współpracujących ze sobą. Niestety ta mniejszość ciągle jest szczuta i jeśli to dalej będzie połączone z masowym eksodusem to nigdy nie doczekamy się zdrowego społeczeństwa. A, poniekąd w przeciwieństwie do tego co napisałem, uważam też że mamy potencjał do bycia jednym z najważniejszych narodów świata, bo jesteśmy inteligentni i pracowici. Ale najpierw trzeba zrzucić łańcuchy chociażby alkoholizmu, cynizmu czy fanatyzmu religijnego. I tak jak z alkoholikiem, podstawą terapii jest przyznanie się do alkoholizmu, tak początkiem leczenia społeczeństwa jest przyznanie się do choroby.
No cieszę się, że w końcu się zgadzamy co do liczb. I z tym jestem w stanie się zgodzić, że może i nawet około 5 mln osób w sumie nadużywa alkoholu, a uzależnionych od niego jest nawet do 1,5 mln. Ile wyjdzie? 12-14% (wszystko to są liczby szacunkowe).
Dyskusja rozpoczęła się o rzucenie tekstu - " że sięgnie nawet 25% bo prawie każdy pije ". Ja się z tym po prostu nie zgadzam, za duże liczby, nie mające pokrycia. To jakby powiedzieć, że 25% to hazardziści, bo każdy gra w totolotka.
Ja myślę, że warto by się przyjrzeć temu negatywnemu zjawisku od innej strony, i zadać sobie pytanie dlaczego tak jest? Dlaczego tyle osób ma z tym problem? (bieda? brak pracy? zbyt niskie zarobki? czy może winna temu nasza władza?). To temat na długie rozważania.. Czy jesteśmy tak ślepi, żeby film miał nam uświadamiać problem?
Jeśli chodzi o "Drogówkę" to dla mnie zła na ekranie było za dużo, w każdym środowisku znajdzie się jakaś szuja, ale nie dajmy się zwariować, że każdy policjant jest taki. Bardzo łatwo jest zbesztać jakąś społeczność na kilku przykładach.
Moim zdaniem, jeśli chcemy coś zmieniać to zacznijmy od siebie, a nie od innych. Może i masz rację, z taką diagnozą społeczeństwa. Ale dlaczego nie zaczniemy robić filmów właśnie o tym, jak temu zaradzić? A najlepiej jeszcze bardziej taplać się w gów**. Nasz standard życia predysponuje nas do tego, że jesteśmy tak negatywnie nastawieni do życia, do swojego kraju. Umiemy tylko narzekać, paradoksem jest to, że narzekamy, że narzekamy.
Nie uważam, żeby filmy Smarzowskiego były taplaniem się w gównie. Pod mocnym Aniołem porusza sprawę w sposób w jaki zbyt wiele filmów tego nie robiło do tej pory - pokazuje nadmierne spożywanie alkoholu jako obrzydliwą czynność, a ludzi pod wpływem alkoholu jako otępiałych i odrażających. Myślisz, że ludzie są tego świadomi jak wyglądają i się zachowują pod wpływem? Albo jakie są konsekwencje nadużywania alkoholu? Jaka jest skala problemu w społeczeństwie? Niestety ciągle większość ludzi tego w Polsce nie wie i dlatego takie filmy są potrzebne. W naszej kulturze ciągle jeszcze pije się na zawody a największym kozakiem jest ten, który wypije najwięcej. Ci co nie piją to piz*y. Jakie konsekwencje ma takie myślenie?
Owszem filmy o naszych problemach społecznych z happy endem są w dalszej kolejności potrzebne. Na razie powiedzmy, że zdiagnozowaliśmy problem - teraz pora na pokazanie społeczeństwu rozwiązania. Albo może jeszcze wcześniej pokażmy ludziom co tracą zatracając się w alkoholu? Nie "wiecznie zepsutą pralkę", ale rodzinę, szkołę, pracę, podróże, kariery sportowe itd. Trzeba pamiętać, że mówimy o całym społeczeństwie. Do zmian potrzeba czasu i gdyby Pod Mocnym Aniołem było jedynym filmem Smarzowskiego o tej tematyce to chwilę by pobrzmiał w głowach ludzi i przepadł. Ale, że to już jest 10 lat takiej twórczości to można wnosić, że ma wpływ na społeczeństwo, a ten film jest zwieńczeniem pewnego ważnego dzieła. Oby. Wolę tą gorzką prawdę niż TVN'owskie czy TVP'owskie produkcje z pięknymi ludźmi i doskonałymi szczęśliwymi rodzinami w realiach rodem z USA. Świat przedstawiany w tych dziełach nie istnieje nigdzie, a tym bardziej u nas.
Kilka razy już czytałem, że nasze społeczeństwo pod względem świadomości jest na etapie świata zachodniego lat 70-tych i się z tym raczej zgadzam. Zmiany postępują i są widoczne. Jeśli chodzi o przyczynowo-skutkowe powiązania między stanem świadomości naszego społeczeństwa, a wskaźnikiem społeczno-ekonomicznym to nie da się jednoznacznie stwierdzić co tu jest pierwotne, a co wtórne. Na pewno wysoki WSE poprzez dostęp do wiedzy, służby zdrowia i godne zarobki ułatwia poszerzanie horyzontów, pozytywne myślenie i zdrowe społeczeństwo. Ale czy to nie kultura w ogromnym stopniu napędza WSE poprzez elastyczność myślenia, kreatywność, determinację i optymizm? Jako przykład ponownie można się odwołać do Wysp Brytyjskich gdzie pomimo bardzo wysokiego WSE patologie, w tym alkoholizm, są sporym problemem. Także ja bym nie odważył się stwierdzić, że jeśli w Polsce byłoby więcej pracy i lepsze zarobki to byłby mniejszy alkoholizm czy inne patologie. Prędzej powiedziałbym, że gdyby w wyniku oświecenia społeczeństwa patologie się zmniejszyły to zwiększyłaby się liczba miejsc pracy i zarobki. Ale oczywiście jest to pewnego rodzaju sprzężenie zwrotne więc jeśli będzie się polepszać to na obu płaszczyznach. I bardzo na to liczę, będąc urodzonym optymistą, którego nie zgnębiła nawet szara Polska rzeczywistość :D.
Drogówka nie jest przejaskrawiona... rozmawiałem z pewnym Panem Prokuratorem, który stwierdził, że wszystkie wydarzenia w tym filmie mogły i pewnie się wydarzyły tylko nie były tak skondensowane jak w filmie. Przytrafiły się pewnie większej ilości osób i w większych odstępach czasu. Ale to chyba sam wiesz :)
Dyskusja z panem tjcrashem nie ma jakiegokolwiek sensu, bo jest to osoba bez żadnej wiedzy teoretycznej ani praktycznej. Dziwi się na przedstawiane przez nas fakty i zaprzecza im jakoby były niemożliwe, ale tak na prawdę nigdy nie próbował sprawdzić czy jest to prawda czy nie.
Najlepszym dowodem na to jak bardzo jest ograniczona jest jego wiedza.... są słowa:
"Ja myślę, że warto by się przyjrzeć temu negatywnemu zjawisku od innej strony, i zadać sobie pytanie dlaczego tak jest? Dlaczego tyle osób ma z tym problem? (bieda? brak pracy? zbyt niskie zarobki? czy może winna temu nasza władza?). To temat na długie rozważania.. Czy jesteśmy tak ślepi, żeby film miał nam uświadamiać problem? " - no tak jakby się temu problemowi nie przyglądano się już od wielu lat i jakby był czymś nowym... jakby nadal nikt nie walczył z alkoholizem, a raczej nie próbował go leczyć. Przyczyn alkoholizmu jest tak wiele, że nigdy nie uda się ich wszystkich wyeliminować... wszystkich, raczej nigdy się nie uda chociażby dwóch czy trzech. Zawsze pozostanie 10 innych i przybędą nowe. Sam jest ślepy, a raczej w ogóle nieobeznany i tylko potwierdza to swoimi słowami.
Lecz całą naszą wymianę zdań w tym temacie"wygrał" jak i cały temat w sumie... i jak dla mnie całe forum filmweb słowami: ". Ale dlaczego nie zaczniemy robić filmów właśnie o tym, jak temu zaradzić?" I znowu piszę... tak jakby nie próbowano temu zaradzić. Jakby miał jakiekolwiek pojęcie o temacie to wiedziałby... że nie ma i nie będzie na to nigdy lekarstwa... a zaradzić temu (jak i każdemu innemu uzależnieniu) można tylko w momencie gdy osoba, która ma problem z uzależnieniem chce sobie pomóc i zgłasza się na leczenie. Na siłę jeszcze nikogo nie wyleczyli. Jak widać w filmie Smarzowskiego główny bohater jest przykładem, że czasami nie da się pomóc nawet jak osoba mają problem, chce z nim walczyć bo jest on silniejszy od niej... tjcrash nawet jednego z przesłań "pod mocnym aniołem" nie zrozumiał... to z kim my dyskutujemy :/