Film tyleż ntrygujący co męczacy- za duzo stylistycznych ćwiczeń, chociaz niektore sceny bardzo ciekawe. Pole do interpretacji zbyt szerokie- dla mnie to ambitna porazka.
Jak zbyt szerokie? Nie trzeba sobie zbyt wiele dopowiadać, a znaczenie scen jest zazwyczaj bardzo jasne. Według mnie, to pod względem wymowy- wbrew pozorom- jest prosty, i jednocześnie błyskotliwy.
Rzeczywiscie, film zbyt meczacy. Mozna bylo lepiej skomponowac sceny natury artystycznej, tak by ich nawal nie przytloczyl widza. Moze nie mialem najlepszego nastroju podczas seansu, ale naprawde szukalem na sile plusow tego dziela. W zasadzie nie do konca wiem o czym to bylo i po co. Kosmici, ktorym potrzebna byla ludzka skora? Chyba mozna to bylo inaczej opowiedziec.
Co do stylistycznych ćwiczeń to tym dziwniejsze, ponieważ Glazer ma już na koncie jeden "akademicki" film, a seans "Pod skórą" przypomina mokry sen studenta filmówki (choć kilka momentów było naprawdę urzekających). Ja jestem ogólnie na tak, głównie za mroźny, deszczowy klimat. Miejscami miałem skojarzenia z "Za czarną tęczą" nawet (tamten to był dopiero przestylizowany).