brak scenariusza, brak chemii, brak logiki, mała stara się jak może, ale w sumie poza groźnymi minkami nic nie może, bo to bardziej wygląda jak pilot jakiegoś serialu z SYFY niż kinowy film. Polecam jednak starą wersję
on opisał film.. może nowe książki są słabsze, ale stare książki, christine, carrie, Miasteczko Salem, Cujo itp trzymają poziom do dziś, Polecam
Kwestia, co uważasz za poziom. Dla mnie infantylne historie o duchach nie są wybitną literaturą i o Carrie, która zresztą została odrzucona przez kilkadziesiąt wydawnictw, tak samo bym się wypowiedziała. Kingowski schemat to: jest sobie bohaterka, jest zjawisko nadprzyrodzone i pod wpływem pewnych czynników środowiskowych, bardzo płytkich zresztą dochodzi do wielkiej masakry, w której to bezwzględnego mordercę traktujemy jak ofiarę. Zero logiki, zero naukowości, zero podstaw do dyskusji... Jednym słowem tanie creepy story...
akurat te co wymieniłem nie miały nic wspólnego z duchami, aale spoko hejtuj twórczość , choć nie wiem po co skoro nie lubisz i tak marnujesz czas na to, schemat jak z niejednej jego książki, Zdrówka.
"Historie o duchach" nie muszą być o duchach... Może nie przeczytałeś w swoim życiu naprawdę dobrej książki, że uważasz, że historie Kinga są wybitnie. King to pisarz horrorów, pisze dużo i o niczym. Cmentarze indiańskie, telekineza, nawiedzone domy itp. to wszystko są scenariusze z "Opowieści z krypty". Naiwne, dla nastolatków... tania rozrywka dobrze się sprzedaje i tyle...
Skazani na Shawshank to horror? Zielona Mila to horror? kończymy dyskusję bo Pani sama nie zna jego twórczości najwidoczniej.
Większość z jego twórczości to horrory...no sorry, ale taki fakt. Sam King jest określany mianem pisarza specjalizującego się w literaturze grozy, więc nie róbmy z niego wielkiego literaty. Tworzy banalne historyjki, które są do znudzenia powtarzalne i przewidywalne, a co w okresie jego największej twórczości sprawiały wrażenie lekko łapiących się tego, co w danym momencie było na czasie, nawiedzone hotele, zaginione dzieci, indiańskie cmentarzyska. Psychologia postaci u Kinga jest po prostu infantylna. Taka Carrie dla przykładu. Delikatna, wrażliwa dziewczyna, która jest ofiarą prześladowania w domu i szkole wpada w szał i robi krwawą miazgę ze swoich oprawców... Z psychologicznego punktu widzenia, to zwykła szajbuska, którą matka powinna zamknąć w wariatkowie i wychodzi na to, że matka miała rację, że jest opętana, a uczniowie szkoły słusznie nazywali ją dziwadłem, bo ostatecznie wszystkim udowodniła, że mieli rację. King bawi się swoją wyobraźnią, ale to co wymyśla nie jest wiarygodne. Przemiana z ofiary w oprawcę u niego jest niezwykle prosta, a człowiek bezkarnie morduje, gdy przełączy się w nim przełącznik. Zero realizmu. Bajki dla dużych dzieci... Jeśli to lubisz to spoko, ale nigdy nie będzie to godna literatura.
Próbowałam czytać Kinga, bo wielkim pisarzem jest... ale w swoim życiu tylko z nim i "Nad Niemnem" miałam taki problem, że po kilku stronach całkowicie odpływałam wyobraźnią od tego co czytałam.
Muszę zaprzeczyć. Dlaczego twierdzisz że nie jest to wiarygodne, zero realizmu itp. ? To że Ty nie wierzysz w duchy i zjawiska nadprzyrodzone, nie oznacza że takowe nie istnieją. Nie spytam nawet czy wierzysz w Boga, bo pomijając że to Twoja prywatna sprawa, przewiduję już odpowiedź. Pomijam resztę aspektów twórczości Kinga, bo moim zdaniem klimat i postacie w jego książkach (nawet te drugoplanowe i epizodyczne) są zawsze świetnie zbudowane, chociaż przyznaję że "Podpalaczka" akurat jest powieścią, która średnio mi się podobała i poza ciekawą postacią Rainbirda oraz głównych bohaterów, była dla mnie trochę chaotyczna. Nie próbuje oczywiście Cię przekonać do zmiany zdania, jednak polecam czasem spojrzeć na te sprawy z mniejszą dozą sceptycyzmu. Pozdrawiam.
Lśnienie jest dość inflantylną książką o duchach. A to emocje horrorowe przyciągają do niej, prawda? Dlatego film Kubricka był taki dobry bo wyszedł poza te pierdoły. Ciekawość na temat tego innego świata, też przyciągają. Ale to tylko takie Kingowskie bajki. Lovecraft pod maską horroru przemycał głębsze treści niż King, który od niego zżyna. King niczego nie wyjaśnia, nie wyjaśnia swoich zjawisk i ich właściwości. Tworzy raczej obyczaje pod maską horrorów. Te najlepsze jego książki jeszcze daja radę, mam chyba wszystkie - reszta, w tym taka głupiutka Zielona Mila dla naprawdę głupiutkiej publiki - to masowa, tandetna rozrywka z tanimi morałami. To tak jak publika spuszcza się nad Braveheartem, rozrywką udającą kino historyczne podczas gdy o niebo wartościowsze kino historyczne robił Kurosawa.
Z psychologicznego punktu widzenia to dziecko z której matka zrobiła szajbuskę, szkoła dołożyła. Aż dziw że się jako tako trzymała.
King przyciąga bo był w swoim czasie odpowiednikiem tych dobrych odcinków Z Archiwum X. I cały jego fenomen wytłumaczony. Nie zmienia faktu, że tworzy dość pulpową literaturę ale jego najlepsze książki są jak te dobre przygody Muldera i Scully - bez Muldera i Scully. A na czym polegał fenomem X-Fajli?