Jak to możliwe, że panowie Anderson i Baumbach zrobili film specjalnie dla mnie? Skąd panowie wiedzieli!?
I nie rozumiem jak krytycy mogą nazywać ten film cynicznym. Film, w którym dziecięce zamiłowanie do przygody i podróży w nieznane walczy z dorosłym zgorzknieniem... i wygrywa! Myślę, że ludzie się tego filmu po prostu boją. Boją się tego co on oznacza dla ich dorosłego, nudnego życia, w którym nie ma już żadnej magii i żadnego mitycznego rekina do odnalezienia. Tylko praca, emerytura i śmierć. Zissu pokazuje, że nie wolno rezygnować z marzeń, choćby nie wiem jak idiotycznych. I, co może ważniejsze, że nawet kiedy cały świat się z nas śmieje, zawsze znajdą się jacyś wariaci, którzy nas nie opuszczą. Niby banał, ale jakże cenny.