Niestety, film ciągnie się niczym flaki z olejem, dialogi są drętwe, o nowych aktorach też trudno powiedzieć coś dobrego. Moim zdaniem, największym problemem jest to, że próbowali stworzyć film, który ściągnie do kin stare wygi, a jednocześnie zaspokoi oczekiwania młodego odbiorcy. Niestety, to nie wyszło pierwsze 2 części były kierowane do dojrzałego widza, a tutaj otrzymaliśmy papkę. Może jako film familijny w niedzielę się sprawdzi, ale jako fan pierwszej i drugiej części, nie znalazłem tutaj dla siebie nic poza "starymi" twarzami. Rola Murraya to jakiś żart, Aykroyd nawet daje radę, ale Ernie Hudson mający podczas nagrywania filmu 77 lat-Wow! Niesamowicie się facet trzyma. Podsumowując, jeżeli wychowałeś się w czasie kiedy pierwsze części biły rekordy popularności, to momentów, które grają na nostalgii kilka znajdziesz, ale nie spodziewaj się klimatu lat 80/90.