Na jednej z wysp kanadyjskich z izmie wypływa jakiś syf. Para farmerów karmi tym zwierzęta, twierdząc, że to dar od bora. Zwierzęta rosną do olbrzymich rozmiarów. Juhu.
Film jest prosty, średnio oryginalny i chyba raczej tani, ale w sumie da się go przełknąć
Efekty są nierówne. Stosowano różne techniki, jedna bardziej udane (zastosowanie samochodu zabawki dało się nawet znieść, gigantyczny kogut na taśmie filmowej w tle też wyszedł ok) inne mniej (szczury zamiast jeść, zostawiają na ciele czerwone plamy), a jeszcze inne były absolutnie koszmarne i w sumie zupełnie zbędne (gigantyczne owady - katastrofa).
W filmie główną rolę ogrywają szczury. Sceny z nimi nie były w sumie złe. Bohaterowie, dialogi, obsada, przebieg fabuły, napięcie, sceny ataków - wszystko to było jak na mój gust do bólu nijakie. Zero emocji. Średnia rozrywka, ale obejrzeć się da.