PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=778264}
4,9 15 tys. ocen
4,9 10 1 14644
4,1 9 krytyków
Polaroid
powrót do forum filmu Polaroid

Horrory o tej porze czasu zazwyczaj są marne i nie nadają się do oglądania, a jak jest tym razem?

,,Polaroid'' to opowieść paczki znajomych, której zagraża śmiertelne niebezpieczeństwo. Otóż główna bohaterka, Bird pracuje w antykwariacie, gdzie znajduje stary już aparat, który jest opętany przez dziwną istotę i jeśli komuś ona zrobi zdjęcie, to ten ktoś w dziwnych okolicznościach po prostu ginie. Nieświadoma przynosi aparat na imprezę kostiumową, gdzie robi zdjęcia właśnie swojej paczce i przez prawię połowę filmu obserwujemy te zmagania. Kiedy po raz pierwszy obejrzałem zwiastun to na myśl przychodził mi inny film, też horror, a mianowicie ,,Oszukać przeznaczenie'', który jest już filmem wręcz kultowym. Oczywiście pierwsza część była czymś rzeczywiście nowym, taki pomysł był bardzo oryginalny, jednak w późniejszych częściach to już stawało się nudne. Tutaj twórcy bezpośrednio wręcz nawiązują do tej serii ,,Oszukać przeznaczenie'' - już po logo, które widnieje na plakacie, czyli ,,Spróbuj oszukać przeznaczenie'', po klasyczne schematy, które mają dużo wspólnego z tą franczyzą. Mi to absolutnie nie przeszkadzało, aczkolwiek czułem się tak, jakbym oglądał kolejną część z tamtej serii. Jednakże był to mimo wszystko przyjemny seans, ponieważ znamy już doskonale zakończenie, wiemy jak ta historia się potoczy, ale cały czas ja czułem napięcie, które z każdą minutą narastało, nie mówię, że był on straszny, bo do naprawdę strasznego horroru trochę mu jednak brakuje, to napięcie działało w stu procentach, bo rzeczywiście nie wiedziałem jak dana postać zginie, gdy potwór do niej przyjdzie.

To co też jest ważne, to że ten film nie traktuje się poważnie. Twórcy bardziej działają w stronę takiego bardziej ,,lekkiego dramatu z elementami grozy'', ale bez siłowego wciskania ,,taniego humoru'', który byłby absolutnie niepotrzebny w tym filmie. Gdyby jednak traktował się on poważnie, to wiele rzeczy utraciłoby swoją wartość, czyli np. scenariusz, który nie jest wybitny, ale w takich produkcjach w większości nie jest, to nie zwraca się na niego aż tak dużej uwagi. Również niektóre sceny dramatyczne może nie są jakoś specjalnie dobrze wygrane i napisane, ale gdyby do tego doszła by ta waga sytuacji, to by już wszystko poszło w las i dostalibyśmy coś jeszcze gorszego. Na plus również wypadają zdjęcia - kiedy jest ciemno to nie jest aż na tyle ciemno, że my nic zupełnie nie będziemy widzieć, tylko jest to dobrze oświetlone, najbardziej to widać właśnie w scenach śmierci poszczególnych bohaterów. Muzyka jest też dobrze dopasowana do różnych sekwencji filmu, a dźwięk i montaż również dobrze były wykonane. Co do tych scen, kiedy dana postać umiera, to są one w większym lub mniejszym stopniu kreatywnie napisane, to znaczy, nie wiadomo za bardzo jak potwór daną postać zabije, czy to przez projektor, wręcz scena wyrwana z filmu ,,To'', czy złamie kark. Nie jest to też za bardzo sztucznie pokazane, co daje temu filmowi duży plus.

Niestety, ale ostateczna rozgrywka jest zbyt naciągana, jest zbyt przedłużona i ja już w pewnym momencie miałem dosyć tej bieganiny po szkole, chciałem, aby już w końcu załatwili tego stwora i był koniec filmu i nawet wolałbym, aby metraż tego filmu był zdecydowanie krótszy. Może i trwałby godzinę i z dziesięć minut, ale lepiej by on wybrzmiewał i nie byłoby już tych naciąganych scen czy wątków. Samo rozprawienie się z tym potworem nie było za to zbyt kreatywne, chciałem zobaczyć coś więcej na tym ekranie. To daje do zrozumienia, że zdecydowanie akt I i połowa aktu II radzą sobie o wiele lepiej niż te ostatnie pół godziny filmu. Najwyraźniej twórcy za bardzo skupili się na początku i połowie niż ostatecznie na samym końcu, co prowadzi do tego, że ta atmosfera nie jest już taka sama i to napięcie w pewnym momencie gdzieś nam znika. Jeżeli już jesteśmy przy scenach, a tym bardziej wątkach, to ja nie rozumiem jednej rzeczy. Film otwiera taka jedna scena, gdzie postać grana przez Madelaine Petsch po raz pierwszy w filmie zostaje ofiarą tego demonicznego aparatu, ale w późniejszych już scenach my w ogóle zapominamy o tej postaci, nic się już z jej wątkiem nie wiąże, poza oczywiście klątwą, ale sądziłem, że jeszcze do tego wątku powrócimy. Kiedy twórcy wyjawiają już nam, dlaczego ten aparat jest opętany, to ja liczyłem na to, że właśnie odniosą się do tej pierwszej sceny. A tu nic. Dobra, w sumie dobrze, że pokazali nam to działanie potwora, ale czy to ma jakikolwiek sens? Nie, to jest po prostu jedna scena, która jest i tyle.

Jeżeli chodzi o obsadę to nigdy zazwyczaj w takich filmach aktorzy nie są jacyś wybitni, ale jacyś muszą być. W tym przypadku najlepiej poradzili sobie Kathryn Prescott, która miała sporo dość do zagrania, jednak jej postać nie trafiała do mnie w stu procentach, także: Samantha Logan, której jest stosunkowo niewiele na ekranie, ale ją polubiłem najbardziej oraz Katie Stevens, która jest zaledwie na dwie, trzy sceny, ale i tak gra bardzo wręcz dobrze porównując ją do np. Tylera Younga, który nie nadawał się do tej roli kompletnie, w ogóle nie zależało mi na tej postaci. Wniosek jest taki, że aktorki były zdecydowanie lepsze od aktorów, a postacie kobiece były lepiej napisane niż postacie męskie. Szkoda mi jedynie Davi Santosa, który miał zaledwie dwie sceny, ale ja już go w tych dwóch scenach bardzo polubiłem. Jednak trzeba liczyć się z tym, że takie horrory nie są tworzone po to, aby wręcz zachwycić krytyków i mieć głębokie przemyślenia po nim, ale aby ludzie dobrze się na nim bawili, może od czasu do czasu się przestraszyli i to tyle. I w tym cały film jest najlepszy, a mianowicie, że ja na nim bawiłem się dobrze. Można na nim wyłączyć w ogóle myślenie i będziecie się na nim bardzo dobrze bawić i o to tak naprawdę twórcom chodzi. W tym zadaniu poradzili sobie wręcz rewelacyjnie, aczkolwiek w filmie występuje jeden twist fabularny, który może nie jest zbyt zaskakujący, ale gdzieś tej rozrywki jednak dostarcza.

Oczywiście w filmie jest cała masa błędów logicznych, co z pewnością wielu z was będzie to przeszkadzało. Niektóre wątki zostały niedokończone, o czym między innymi już wspominałem i były w filmie spore dziury. Także nie pasowały mi w tym filmie emocje, które były zbytnio naciągane. Ja miałem odczuwać takie emocje przez tą konkretną jedną scenę. To wręcz wybijało mnie w pewnym sensie z rytmu, ponieważ np. jest ta ostateczna scena (Bird kontra potwór) i ja mam odczuwać zarówno ekscytację jak i trochę się bać, a ja byłem zażenowany. Nie wolno wręcz w taki sposób tworzyć filmów, tylko dać widzowi okazję, aby odczuł dany fragment produkcji na swoich własnych warunkach. Niestety, ale i emocje niektórych bohaterów też były momentami naciąganie, więc nie wierzyłem w ich zbytnio i im nie kibicowałem.

Ostatnia rzecz, która jest zdecydowanie na plus, to że w klasykach horroru zazwyczaj mamy jakiś konkretny element, rekwizyt, który będzie dany horror reprezentował. W ,,The Ring'' mieliśmy kasetę, w ,,Uciekaj'' była to filiżanka i fotel, w ,,Szczękach'' były to rekiny, w ,,To my'' był to czerwone kombinezony i nożyczki, zaś tu mamy stary, tradycyjny aparat. Dobrze, że twórcy właśnie dodali coś takiego, ponieważ jeżeli ktoś w przyszłości zapyta się mnie o ten film, to ja już od razu będę widział ten aparat. Cieszę się, że coś takiego się pojawiło, bo być może bez tego, nikt by już w zasadzie nie wiedział co to jest ,,Polaroid'' i z czym to się je?

Podsumowując, film ,,Polaroid'' dostaje ode mnie 5 / 10. Nie jest to kino wybitne, które zmieni wasze życie i wprowadzi coś nowego do swojego gatunku, ale bawiłem się mimo wszystko dobrze i faktycznie film może wciągnąć nie jednego widza. To by było na wszystko, jeszcze dzisiaj albo jutro pojawi się recenzja nowej ,,Godzili'', więc dajcie mi jeszcze trochę czasu i do zobaczenia w kolejnej recenzji. Na razie!