Młody punk Nick Zedd zostaje zatrzymany pod byle pretekstem przez nowojorskiego gliniarza. Policjant zakłada mu kajdanki i Zedd trafia do prymitywnego komisariatu. Tam jest bity i poniżany non-stop nie tylko przez gliniarza, który go aresztował, ale także przez dwóch jego kolegów ubranych po cywilnemu (czarnoskórego i bezzębnego). Policjanci stosując tortury chcą na nim wymusić przyznanie się do tego, gdzie ukrył narkotyki...

Mocno przejaskrawiony i skrajnie antypolicyjny film krótkometrażowy, który obejrzałem z uśmiechem na twarzy. Owszem, jest brutalny, ale stek wulgarnych wyzwisk z ust policjantów pod adresem Zedda rozbawił mnie prawie do łez. Punkowy idealizm i rebelia w pigułce. Z drugiej strony w czasach niekiedy brutalnego tłumienia protestów przez rodzimą policję (pod pretekstem pandemii Covid19) wymowa "Police State" jest jednoznaczna. Policja amerykańska, a także polska niejednokrotnie była oskarżana o stosowanie nadmiernej brutalności wobec zatrzymanych, takie sytuacje zdarzały się, zdarzają i będą się zdarzać. Patologia w policji prowadzi jednak do niskiego zaufania społecznego wobec mundurowych, którzy mają służyć społeczeństwu i je chronić.