Typowe dla polskich komedii romantycznych po pandemii - scenarzyści wymarli, albo doznali trwałych uszkodzeń mózgu po koronawirusie i piszą kompletny bełkot. Gdzie takie fabuły i dialogii jak choćby w "Nigdy w życiu" albo "Nie kłam kochanie", a przecież mieliśmy jeszcze lepsze fabuły. Żenada i strata czasu