Nadchodzi koniec roku i na pokładzie luksusowego statku wycieczkowego Posejdon, na falach Północnego Atlantyku, rozpoczęła się już zabawa sylwestrowa. Posejdon, jeden z najlepszych statków w swej kategorii, ma wysokość ponad 20 pięter, liczy 800 prywatnych kabin i 13 pokładów pasażerskich. Dziś wieczorem wielu gości zebrało się w okazałej głównej sali balowej, by uroczyście powitać nowy rok. Wznoszą kieliszki szampana, gdy kapitan Bradford (ANDRE BRAUGHER) wygłasza uroczysty toast, a zespół (prowadzony przez STACY FERGUSON, znaną także jako FERGIE z grupy BLACK EYED PEAS) intonuje melodię "Auld Lang Syne" (znaną w Polsce jako "Ogniska już dogasa blask"). W tym samym czasie, na mostku, pierwszy oficer wyczuwa, że coś jest nie tak. Przeszukując radarem horyzont, nagle na monitorze zauważa falę fenomenalną - ogromną ścianę wody o wysokości ponad 30 metrów, zbliżającą się do nich z niewiarygodną prędkością. Próbuje wyprowadzić statek ze strefy bezpośredniego zderzenia, ale jest już za późno. Fala uderza z kolosalną siłą, rzucając statek na lewą burtę, a następnie odwracając go do góry dnem. Pasażerowie i załoga zostają wyrzuceni do góry, przywaleni gruzami lub wciągnięci do wody przez falę wdzierającą się przez rozbite okna. Podpory puszczają, przerwane przewody gazowe wywołują pożar, gaśnie światło, pogrążając wiele części statku w ciemnościach i chaosie. W rezultacie kilkaset pozostałych przy życiu osób na pokładzie znalazło się w nienaruszonej jeszcze głównej sali balowej, która znalazła się właśnie pod powierzchnią wody. Jak twierdzi kapitan, wszyscy powinni trzymać się razem i czekać na ratunek. Jeden człowiek, zawodowy hazardzista, Dylan Johns (JOSH LUCAS), woli podjąć ryzykowną walkę. Ignorując rozkazy, przygotowuje się do opuszczenia sali balowej i poszukiwania drogi ucieczki, gdy ośmioletni Conor (JIMMY BENNETT), błaga go, by zabrał ze sobą jego i jego matkę, Maggie (JACINDA BARRETT). Zaraz za nimi wyrusza Robert Ramsey (KURT RUSSELL), chcący odnaleźć swą córkę Jennifer (EMMY ROSSUM) i jej narzeczonego Christiana (MIKE VOGEL). Raptem godzinę wcześniej młodzi nie umieli mu powiedzieć, że się zaręczyli, a teraz stają w obliczu znacznie poważniejszych problemów. Nieufny wobec sprzymierzeńców Dylan niechętnie prowadzi małą grupkę rozbitków poprzez poplątane wnętrza statku. Tymi, którzy decydują się dołączyć, a nie czekać w głębinach na pomoc, są: nieśmiała pasażerka na gapę (MIA MAESTRO), niedoszły samobójca (RICHARD DREYFUSS), który na nowo odkrywa chęć do życia oraz młody kelner znający rozkład pomieszczeń na statku (FREDDY RODRIGUEZ). Zdecydowani na trud wydostania się na powierzchnię, muszą w tonącym statku znaleźć drogę poprzez kolejne warstwy szczątków statku. Podczas tej podróży pełnej pionowej wspinaczki, ślepych zaułków i stromych spadków bardzo szybko kształtują się więzi pomiędzy bohaterami. A najważniejsze okazuje się zaufanie. Warner Bros. Pictures przedstawia, we współpracy z Virtual Studios, wyprodukowany przez Radiant Productions / Next Entertainment / Irwin Allen Productions / Synthesis Entertainment Production film Wolfganga Petersena zatytułowany Posejdon. W rolach głównych: Kurt Russell, Josh Lucas oraz Richard Dreyfuss, w pozostałych rolach: Jacinda Barrett, Emmy Rossum, Mike Vogel, Mia Maestro, Jimmy Bennett oraz Andre Braugher. Reżyseria: Wolfgang Petersen, scenariusz: Mark Protosevich, na podstawie powieści Paula Gallico, produkcja: Wolfgang Petersen, Duncan Henderson, Mike Fleiss oraz Akiva Goldsman. Producenci wykonawczy: Kevin Burns, Jon Jashni, Sheila Allen oraz Benjamin Waisbren. Zdjęcia: John Seale, A.C.S., A.S.C., kierownictwo produkcji: William Sandell, montaż: Peter Honess, A.C.E. Muzyka: Klaus Badelt. Kostiumy: Erica Edell Phillips. Dystrybucję filmu Posejdon na świecie prowadzić będzie Warner Bros. Pictures, spółka Warner Bros. Entertainment Company.
Co byś zrobił, gdyby cały świat obrócił się do góry nogami?
Zdaniem filmowca, Wolfganga Petersena, Posejdon stawia intrygujące i osobiste pytanie: Co byś zrobił, gdyby cały świat obrócił się do góry nogami? "Czy byłbyś odważnym przywódcą, czy szedł w tyle za innymi? Czy zacząłbyś panikować? Poddałbyś się czy parł z uporem naprzód?" Petersen, uznany reżyser Troi, Gniewu oceanu i Air Force One, zdobył światową sławę dzięki dramatowi o łodzi podwodnej z 1981 roku zatytułowanemu Okręt, za który zdobył nominacje do Oscara, zarówno za reżyserię, jak i scenariusz. Będąc mistrzem w snuciu opowieści, zainteresowanym naturą ludzką, Petersen powraca na morze za sprawą Posejdona, by skoncentrować się nie tylko na sile ogromnej fali fenomenalnej, która wywraca luksusowy wycieczkowiec do góry dnem, lecz także na głębokich dramatach niewielkiej grupki rozbitków walczących o przeżycie. "Podczas katastrofy, gdy sztuczki i konwenanse odchodzą na bok, wychodzi na jaw, co naprawdę reprezentują sobą poszczególni ludzie" - mówi. "W ciągu zaledwie kilku sekund podejmowane są decyzje dotyczące życia i śmierci. Gdy obserwuje się reakcje ludzi i ich zachowania w sytuacjach ekstremalnych, można zobaczyć, jacy są naprawdę". "Pasażerowie Posejdona wybrali się w rejs, by świętować" - wprowadza Petersen w akcję filmu, dodając, że biorą oni udział w rejsie, który nie ma na celu dotarcie do konkretnego portu, lecz raczej zachwycanie się urokami luksusu i samej podróży. "Jest sylwester, więc pasażerowie przywdziewają piękne stroje i szykują się do zabawy. Każdy snuje plany na przyszłość". Rzeczywiście, gdy wybija północ, nawet załoga statku poświęca chwilę na życzenia noworoczne składane w korytarzach i kuchniach znajdujących się poza salą balową, w której minuty do Nowego Roku odliczają goście statku. "Nagle zostają zaatakowani przez gigantyczną falę i wszystko staje na głowie. Różne przedmioty zwisają z sufitu, spadają lub odrywają się od ścian, pojawiają się wycieki gazu, para, dym, wybuchają pożary. Wyobraź sobie, że całe życie wywraca się do góry nogami w jednej sekundzie, a ty musisz dać sobie radę z rzeczami, o których nawet ci się nie śniło. Nic nie jest tam, gdzie być powinno, a ty jesteś całkiem zdezorientowany. To apokaliptyczna wizja świata". Panikę wzmaga dodatkowo - jak wyjaśnia Petersen - izolacja w zamkniętych pomieszczeniach. "To nie jest coś, od czego można uciec. Bohaterowie, uwięzieni w zamkniętej przestrzeni, z której nie ma drogi ucieczki, znikąd pomocy i mało czasu, zostają zmuszeni do radzenia sobie samym". To, co początkowo wydaje się wielkie i przestronne, znienacka staje się małe i klaustrofobiczne, podzielone na oderwane od siebie dziury powietrzne i zablokowane przejścia. "Film zaczyna się widokiem tysięcy ludzi, potem są już ich setki, a na koniec, w miarę jak wszystko staje się coraz ciaśniejsze i skoncentrowane, zostaje tylko garstka". "Opowieść ta dotyka naszych pierwotnych lęków - pożaru, utonięcia, spadania, bycia uwięzionym, bezsilnym" - mówi producent Posejdona, Akiva Goldsman. Goldsman wyprodukował ostatnio film Mr. and Mrs. Smith, za scenariusz do Pięknego umysłu otrzymał Oscara i Złoty Glob, a w 2005 roku był nominowany do nagrody BAFTA za scenariusz do Człowieka ringu. "Nawet jeśli nie zamierzasz nigdy stanąć na pokładzie statku, gdziekolwiek indziej także może spotkać cię katastrofa według po prostu nieco innego scenariusza". W podobnym tonie wypowiada się producent, Mike Fleiss (Teksańska masakra piłą mechaniczną, Hostel) - "To film o potworach, ale w tym przypadku potworem jest woda, która ściga bohaterów do samego końca. Zamiarem Wolfganga było właśnie wprowadzenie do filmu możliwie jak największej liczby autentycznie przerażających elementów". A czy może być coś bardziej przerażającego od katastrofy na taką skalę, która ma miejsce na otwartym morzu i gdzie pomoc, jeśli w ogóle nadejdzie, to za wiele godzin? "Fale fenomenalne istnieją" - mówi Petersen, który przez długi czas uważał wodę za "najgroźniejszy, najbardziej dramatyczny i nieprzewidywalny z żywiołów" i wiedział o tym zjawisku jeszcze zanim przystąpił do kręcenia Posejdona. Te prawdziwe ściany wody, jak opisują je naoczni świadkowie - kiedyś straszące w morskich legendach - dopiero w ostatnich latach zostały poddane obserwacjom naukowym dzięki technologii satelitarnej ESA (Europejskiej Agencji Kosmicznej). Fale te były przez wiele lat podejrzewane o spowodowanie wielu morskich tragedii, choć brakowało na to dowodów. Od lat 90., gdy rozpoczęto nad nimi badania, potwierdzono, że to one są wielokrotnie przyczyną uszkodzeń liniowców wycieczkowych i morskich platform wiertniczych. Raporty radarowe z jednego pola naftowego na Morzu Północnym wskazują na prawie 500 ataków fal fenomenalnych w ciągu ostatnich 12 lat, natomiast ESA sugeruje, że to właśnie one mogły być przyczyną wielu spośród 200 zatonięć supertankowców i statków towarowych w ciągu ostatnich 20 lat, które przypisywano złym warunkom atmosferycznym. Jednym z godnych uwagi przykładów jest München o ładowności 43 000 ton, który wywrócił się na Atlantyku w 1978 roku, zabierając ze sobą na dno całą załogę. W 1995 roku liniowiec wycieczkowy Queen Mary 2 miał więcej szczęścia, gdy podczas huraganu ledwie uszedł fali o wysokości prawie 30 metrów. Mimo że naukowcy podają silne prądy jako przyczynę powstawania tych morskich potworów i twierdzą, że to one skupiają naturalne pływy morskie w pojedynczą siłę, odnotowano także przypadki fal fenomenalnych, które pojawiały się przy braku jakichkolwiek prądów, dosłownie znikąd. Z Petersenem po raz trzeci już współpracuje producent, Duncan Henderson, nominowany w 2004 roku za film Pan i władca: na krańcu świata. Wcześniej produkował dla Petersena Epidemię i Gniew oceanu. Zwraca on uwagę, że w przeciwieństwie do dwóch poprzednich dramatów Petersena rozgrywających się na morzu, Posejdon jest pierwszym filmem, w którym ofiary są zupełnie nieprzygotowane na katastrofę. "Załogą łodzi podwodnej w filmie Okręt byli żołnierze, a z kolei rybacy z Gniewu oceanu byli zawodowcami posiadającymi doświadczenie żeglarskie, więc mimo że nie byli przygotowani na tak skrajne okoliczności, zdecydowali się na nie ze świadomością potencjalnego ryzyka. Natomiast Posejdon to statek wycieczkowy. Załoga to turyści, tak jak ja czy ty. Jednak nie tylko zakres tragedii jest większy - dotyka ona grupy ludzi, którzy są najmniej przygotowani do tego, by ją przewidzieć lub dać sobie z nią radę". Podczas swoich przygotowań do pracy nad Posejdonem scenarzysta Mark Protosevich (Cela) przepłynął Atlantyk na pokładzie Queen Mary 2. Zauważył, że zarówno pasażerowie, jak i załoga, stanowią zróżnicowaną mieszankę ludzi w różnym wieku, różnych narodowości i o różnych doświadczeniach, co tylko potwierdza przekonanie Petersena, że "katastrofy w sposób wręcz doskonały równo dotykają wszystkich. Nieważne, czy jest się młodym, czy starym, czy jest się najbogatszym człowiekiem na świecie, czy pracownikiem kuchni, każdy jednakowo bierze udział w tragedii". "Tego rodzaju kryzys uwidacznia naszą istotę, nasze najlepsze i najgorsze cechy" - mówi Protosevich. "Relacje przechodzą test, a więzy emocjonalne ulegają wzmocnieniu lub zerwaniu. Jeśli ktoś, kogo kochasz, wykazuje się tchórzostwem, to nigdy mu tego nie zapomnisz. Jeśli jednak chce ryzykować swoim życiem dla dobra innych, to też zapadnie ci na zawsze w pamięć. Potencjał bohaterstwa spoczywa w każdym z nas. Niezależnie od tego, czy zdecydujemy się działać z odwagą, czy nie, potencjał ten definiuje nas jako jednostki". Wyzwania, jakim muszą stawić czoła rozbitkowie z Posejdona i dokonywane przez nich wybory stanowią dla Petersena pod pewnymi względami porównanie do życia. "Jeśli człowiek kurczowo trzyma się kogoś innego, może go uratować, ale też razem z nim pójść na dno. W którym momencie człowiek zdecyduje się puścić? Niezależnie od sytuacji, taka chwila to szok i odtąd nic nie będzie już takie samo". Autorzy Posejdona wnieśli do swego filmu autentyczną sympatię i szacunek do nakręconego w 1972 roku filmu Tragedia Posejdona, który wyprodukował Irwin Allen, a wyreżyserował Ronald Neame. Podobnie jak w tym pierwotnym klasyku gatunku, Posejdon Wolfganga Petersena zaczyna się tak samo, by dalej rozwinąć się w zupełnie nową opowieść. "Pożyczyliśmy pomysł luksusowego liniowca z tysiącami pasażerów na pokładzie, w który w sylwestrową noc uderza fala - wyjaśnia - a potem od zera stworzyliśmy zupełnie nowy scenariusz i oryginalne, współczesne postacie. Nasza opowieść rozgrywa się właśnie w bohaterach, w tym, czego doświadczają jako jednostki i jako grupa, a także w tym, jak kończy się ich podróż".
Pasażerowie
"To film o was" - podkreślał Petersen od pierwszego dnia pracy przy filmie, powtarzając aktorom - "To nie jest historia o eksplozjach czy wielkich zbiornikach wody; to opowieść o tym, jak dajecie sobie radę z sytuacją i jak się zachowujecie. Chcę zobaczyć wasz pot, strach, wszystko". Aktorzy tworzący obsadę filmu musieli nie tylko wykazać się talentem, ale i wytrzymałością. Poza samodzielnym dokonywaniem wyczynów w uprzęży na spadzistych platformach i byciem wyrzucanym w górę przez rwące fale, w ostatnim tygodniu zdjęć aktorzy musieli także pracować pod wodą - dlatego każdy z nich przeszedł tygodniowe szkolenie, które poprowadził zespół nurków. Josh Lucas, grający zarozumiałego zawodowego hazardzistę Dylana Jonesa, tak bardzo przejął się samodzielnym odgrywaniem podwodnych scen kaskaderskich, że po pracy ćwiczył w domu, choć dziś uważa, że było to dość zabawne. "Kiedy powiedziałem, że chcę to zrobić, wracałem jak wariat do domu po całodziennym przebywaniu w wodzie i przepływałem w basenie wiele długości, by sprawdzić, na jak długo jestem w stanie wstrzymać oddech" - wspomina. Lucas przypisuje swój entuzjazm pozytywnej energii Petersena. "Wolfgang cechuje się niezwykłą charyzmą, u której źródła leży niezmierzona pasja do filmowania i opowiadania historii. Wszyscy tak to czuliśmy. Nie sposób, żeby i nam się to nie udzieliło". Lucas przyznaje, że podczas produkcji rozmyślał nad losem ludzi, którym przyszło mierzyć się ze skrajnymi sytuacjami. Dzielił się swymi przemyśleniami z wieloma kolegami po fachu, szczególnie że informacje o skutkach tsunami, które w 2004 roku spustoszyły Indonezję, nadal poruszały ludzi, gdy w czerwcu 2005 roku rozpoczęto zdjęcia do filmu. "Myślę, że wszyscy czuliśmy się w obowiązku uhonorowania tego rodzaju doświadczeń i pokazania, czym naprawdę jest taki strach, ból i klaustrofobia. Był taki moment, gdy wynurzyłem się z wody w miejscu, w którym było około 3 centymetrów przestrzeni do oddychania nade mną i autentycznie spanikowałem. Dziękowałem Bogu, że to tylko plan zdjęciowy". W innej scenie Lucas musiał zmierzyć się nie tylko z wodą, ale też z ogniem. "Grupa rozdziela się podczas przechodzenia przez hall, w którym z powodu wycieku ropy powstał basen pełen ognia, i mój bohater musi wskoczyć do wody i przepłynąć pod płonącą powierzchnią z wężem gaśniczym, by połączyć oba końce pomieszczenia. Musiałem wypłynąć dokładnie we wskazanym miejscu - było naprawdę gorąco i strasznie" - przyznaje. "W filmie jest jeszcze kilka takich szalonych sekwencji". Lucas, który ujął widzów w roli ukochanego Reese Witherspoon w filmie Dziewczyna z Alabamy i był jednym z nominowanych do nagrody SAG (amerykańskiego zrzeszenia aktorów telewizyjnych) za Piękny umysł, opisuje Dylana jako "hochsztaplera, może nie aż takiego kalibru, by mógł grywać w Las Vegas, ale wystarczająco dobrego, by ogrywać z pieniędzy podpitych pasażerów. Nie jest do cna zły, ale bohaterstwem też nie grzeszy. Chce po prostu kroczyć własną drogą, na pierwszym miejscu stawiać siebie i nie martwić się o innych". Dylemat Dylana pojawia się wtedy, gdy małemu Conorowi opowiada o swoim zamiarze samodzielnego wydostania się z przewróconego statku, mimo że inni cierpliwie czekają na ratunek. Jimmy mówi o tym swojej matce Maggie, a rozmowę pomiędzy nimi przypadkiem słyszy były strażak i były burmistrz Nowego Jorku, Robert Ramsey, który także chce jak najszybciej opuścić salę balową, by odszukać zaginioną w katastrofie córkę. Nelson, kolejny z pasażerów, także jest chętny do wyjścia. Do pomocy w orientowaniu się wśród nieznanej struktury statku werbują przechodzącego obok kelnera, Valentina. Dylan i Ramsey to przeciwieństwa. Podczas gdy Dylan nie ma ochoty brać na siebie odpowiedzialności za innych i obawia się, że ich towarzystwo tylko go spowolni, Ramsey uosabia prawdziwego przywódcę - na dobre i na złe. Mężczyźni, którzy wcześniej spotkali się na pokładzie i zdążyli zmierzyć się wzrokiem przy okazji pokerowego impasu, rozpoczynają swą odyseję przeciwieństw. "Egoizm Dylana uraża najgłębszą nutę w Ramseyu, natomiast władczy sposób bycia Ramseya szalenie drażni Dylana" - mówi Lucas. Kurt Russell, który gra Roberta Ramseya, zauważa, że jednym z aspektów, który podoba mu się w filmie jest to, jak "pozwala on poznać ludzi bez mówienia otwarcie, kim oni są. Ramsey był kiedyś strażakiem, który został burmistrzem dużego miasta. Ostatnio się rozwiódł, złożył swój urząd, a w rejs, jak na ironię, wybrał się po to, by odpocząć od stresującego otoczenia". Elementem tego stresu jest pełna miłości, ale trudna relacja z upartą, 19-letnią córką Jennifer, która wraz ze swym chłopakiem Christianem towarzyszy Ramseyowi na pokładzie. Uratowanie Jennifer staje się po zderzeniu statku najważniejszym celem Ramseya. Bez względu na porażki, które odniósł jako ojciec, mąż i urzędnik państwowy, teraz liczy się tylko zapewnienie jej bezpieczeństwa, a to oznacza przedostanie się do piętra znajdującego się nad salą balową, do dyskoteki, do której udali się młodzi, by świętować Nowy Rok - teraz jest to zadymione rumowisko, w którym śmiertelną mieszankę tworzą przewody pod napięciem i woda, a Jennifer próbuje uwolnić Christiana uwięzionego pod zwałowiskiem metalowych elementów. Patrząc z praktycznego punktu widzenia Ramseya, Russel komentuje - "Gdy statek odwraca się w taki sposób, pozostają tylko dwie drogi działania - można zostać w tym jednym pomieszczeniu, w którym wciąż jest trochę powietrza i mieć nadzieję na nadejście pomocy, zanim statek całkiem zatonie, lub można zaufać własnemu instynktowi, który podpowiada, by wziąć sprawy w swoje ręce i postarać się uratować własne życie". W Posejdonie Russel odegrał większość scen kaskaderskich samodzielnie - jest to zresztą standard, który utrzymał przez lata swej niezwykłej kariery, rozpoczętej już w wieku 10 lat. Swymi rolami zdobył sobie wielkie uznanie, którego wyrazem jest nominacja do nagrody Emmy za perfekcyjną grę w tytułowej roli w filmie Elvis stacji telewizyjnej ABC z 1979 roku oraz nominacja do Złotego Globu za rolę w filmie Silkwood. Zastanawiając się nad często przypadkowym charakterem relacji międzyludzkich, które mogą dosłownie uratować człowiekowi życie, zwraca uwagę na to, jak dziwnie czuje się człowiek, "myśląc, że najważniejszych kilka godzin swego całego życia można spędzić z ludźmi, których prawie się nie zna. Można nawet nie znać ich imion". W roli młodej Jennifer zobaczymy nominowaną do Złotego Globu Emmy Rossum (Upiór w operze), a w roli jej narzeczonego Christiana - Mike'a Vogela (Teksańska masakra piłą mechaniczną). Na początku rejsu Jennifer - potajemnie zaręczywszy się z Christianem - nie jest zbyt chętna do informowania o tym fakcie swojego nadopiekuńczego, rozwiedzionego ojca. Tak naprawdę nie obawia się jego dezaprobaty czy odrzucenia, ponieważ jest pełną wigoru, młodą dziewczyną, gotową bronić swego zdania. "Obawia się raczej zranić swego ojca poprzez "porzucenie" go" - wyjaśnia Rossum. "Jennifer kocha swojego ojca. Zawsze mogła na niego liczyć, a teraz znalazła się na takim etapie swego życia, na którym, zakochawszy się, chce przenieść swoją wierność na osobę, którą kocha, i jest całkowicie rozdarta pomiędzy dwoma mężczyznami". "Wyzwaniem dla każdego dojrzewającego człowieka jest zadeklarowanie własnej niezależności i określenie, kim się jest. Wypadek na pokładzie jeszcze przyspiesza ten proces" - kontynuuje Rossum i wskazuje, że - "w takiej sytuacji jak ta, na jaw wychodzą prawdziwe oblicza ludzi, a moim zdaniem Jennifer ukazuje się nam jako kobieta inteligentna, odważna i kochająca". Zresztą w czasie produkcji sama Rossum musiała poddać trudnemu testowi swoją odwagę i wytrzymałość. "Już ze scenariusza wiedziałam, że film będzie wymagający pod względem fizycznym i emocjonalnym" - mówi. "Ale dopóki nie stanęłam na planie, nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak będzie to trudne. Żadne z nas nie było tego świadome. Nagle musieliśmy pływać 6 metrów pod wodą w wąskim korytarzu albo być wystrzelonym, spadając trzy piętra w dół zabezpieczeni tylko uprzężą, bez siatki bezpieczeństwa. Wymagało to wiele odwagi, ale dzięki temu przekonałam się, że strach w 85 procentach powstaje w naszych umysłach. Kiedy się go pokona, wszystko staje się łatwiejsze". Podobnie jak Emmy, występujący w roli sekretnego narzeczonego Mike'owi Vogelowi udało się pokonał swój lęk wysokości - i to z niezwykłą pomocą: zamiłowaniem Petersena (reżysera) do muzyki poważnej. "To był najbardziej surrealistyczny moment całego ujęcia" - wspomina Vogel. "Staliśmy na czymś w rodzaju balkonu na wysokości 15 metrów nad pozostałościami wywróconego do góry nogami hallu, a wokół nas unosiła się para, strzelały iskry i chlupotała woda. Trochę nas to niepokoiło. Nagle Wolfgang zaskoczył nas, włączając klasyczną symfonię. Kiedy zrozumieliśmy, co się dzieje, wybuchliśmy śmiechem, dzięki czemu trochę się rozluźniliśmy. Czyste szaleństwo. Kamery i wszystko inne dopasowało się do rytmu muzyki, a dyrygentem całości był Wolfgang". Od samego początku Christianowi zależy, by wyjawić prawdę o swoim związku z Jennifer. Będąc człowiekiem honorowym, młodzieniec uważa, że im dłużej będą z tym zwlekali, tym mniej szacunku będzie miał dla niego Ramsey. "Przez cały czas Christian stara się udowodnić swoje zalety przyszłemu teściowi" - mówi Vogel. "Wie, że Ramsey nadal uważa ich za dzieci. Po uderzeniu fali wszyscy koncentrują się na ucieczce, ale dla Christiana nadal liczy się udowodnienie Ramseyowi, że jest wart jego córki". Świadomy osiągnięć i pozycji Ramseya, Vogel wyjaśnia - "Christian wie, że stoi przed nim trudne zadanie dorównania mu. Musi znaleźć sposób, by pokazać Ramseyowi, że jest właściwym mężczyzną dla Jennifer i że jest w stanie zapewnić jej bezpieczeństwo. Przeprawa przez statek daje mu na to szansę". Jennifer i Christian, bardzo w sobie zakochani i chcący rozpocząć wspólne życie, wiążą swoje losy z innymi, wiedząc, że kolejnych kilka godzin może być wszystkim, co dane im będzie spędzić razem. Po drugiej stronie romantycznej skali znajduje się Richard Nelson, opisywany przez Richarda Dreyfussa jako "samotny mężczyzna w średnim wieku o złamanym sercu, ponieważ jego długoletnia partnerka, z którą zamierzał wybrać się w ten rejs, nagle porzuciła go dla innego". W sylwestra Nelson staje przy metalowej poręczy statku i przygotowuje się do wyskoczenia za burtę. Widok zbliżającej się fali wyrywa go ze smutnej zadumy i zmusza do szybkiego powrotu do sali balowej, dokładnie w chwili, gdy wszystko przewraca się o 180 stopni. "W końcu staje się prawdziwym źródłem pozytywnego wsparcia, a nawet humoru, dla innych rozbitków" - mówi Dreyfuss, podkreślając, że odnowione chęci do życia wystawiane są jeszcze kilkakrotnie na próbę podczas wspinaczki w górę. "W drodze zostaje ranny, ale nigdy się nie poddaje". Dreyfuss, który w swej karierze zagrał w niezliczonej liczbie filmów i był wielokrotnie nagradzany, w tym Oscarem, nagrodą BAFTA i Złotym Globem za Dziewczynę na pożegnanie, sam był na planie źródłem celnych i pełnych humoru ripost. Żartował do dziennikarzy, że zdecydował się zagrać w Posejdonie, by mieć szansę "dużo poślizgać się, poupadać, potopić się i pokrzyczeć", a jednocześnie kpił sobie ze swej sławy zdobytej dzięki filmowi Szczęki, twierdząc, że Petersen szczególnie docenił jego doskonałą "grę aktorską pod wodą". "Filmy osiągnęły taki poziom, że oczyma wyobraźni możemy się wybrać, gdzie tylko chcemy" - mówi Dreyfuss, który sam wybrał się przed rozpoczęciem produkcji w rejs statkiem Queen Mary 2, by poczuć atmosferę i skalę tak dużego wycieczkowca. Na potrzeby filmu przeznaczyliśmy pięć hal filmowych, a każda z nich znajdowała się na różnych etapach chaosu. W zasadzie można wziąć boisko piłkarskie i ustawić je pod kątem. Można tę historię opowiedzieć tak, jakby wydarzyła się naprawdę. Technologia filmowa osiągnęła taki poziom, że talent filmowca może sprawić, by wszystko wyglądało jak prawdziwe". Przyznając, że tego rodzaju opowieści o przetrwaniu są szalenie ciekawe, Dreyfuss dodaje - "To jak w tej piosence o dziesięciu małych Indianach... a potem było ich dziewięciu, później ośmiu i tak dalej. Wszyscy chcemy wiedzieć, komu się uda, a komu nie, i dlaczego - to leży w naturze ludzkiej i tradycji kina". W roli owdowiałej matki Maggie James i jej nad wiek rozwiniętego syna Conora zobaczymy australijską aktorkę Jacindę Barrett, która zagrała w takich amerykańskich produkcjach, jak Piętno i Płonąca pułapka, oraz dziesięcioletniego Jimmy'ego Bennetta (podczas produkcji miał tylko dziewięć lat), młodego aktora, o znaczącym już życiorysie filmowym, w którym znajdziemy niedawno zagraną rolę porwanego syna Harrisona Forda w thrillerze Firewall. "Maggie bardzo się stara utrzymać swojego syna i zapewnić mu stabilność, ponieważ jego ojciec zmarł, gdy Conor był jeszcze bardzo mały" - mówi Barrett o swojej postaci samotnej matki, która zazwyczaj pracuje do późna, a w prezencie zafundowała synowi rejs wycieczkowcem. Mimo że jest dumna z dojrzałości swego syna, wie dobrze, że wynika ona z konieczności szybkiego dorośnięcia. "Gdy rozgrywa się tragedia, Conor stara się zaopiekować matką i pocieszyć ją w tradycyjny dla siebie sposób, tak jakby wcale nie potrzebował rodziców" - mówi Barrett. "Zachodzi jednak powolna przemiana i moim zdaniem w miarę jak Maggie odnajduje w sobie siłę, Conor może porzucić część swoich dorosłych zachowań, które do tej pory starał się utrzymywać. Jest w końcu dzieckiem, które potrzebuje swojej mamy". Barrett, która przy okazji Posejdona miała okazję po raz pierwszy pracować z zawieszeniem kardanowym, określa poziom akcji jako "nastrajający pozytywnie". O systemie wielokamerowym mówi - "Nigdy wcześniej nie grałam scen kręconych pięcioma kamerami jednocześnie. Ustawianie idealnych ujęć dla każdej z kamer wymaga ciągłego utrzymywania równowagi, a mnie jako aktorkę trzyma niezmiennie w napięciu, ponieważ nigdy nie wiadomo dokładnie, co widzą wszystkie kamery". Młody Bennett, wymieniający jako ulubioną scenę tę, w której zeskakuje z fortepianu przymocowanego do podłogi (teraz będącej sufitem) w zniszczonej sali balowej, rozumie, że "Conor jest bardzo odważny. Wie o tym i podoba mu się to. Kiedy wspinają się po statku, zawsze jest gotów robić wszystko, co trzeba i zawsze pyta: "Wszystko w porządku, mamo?", ponieważ nie chce, by ta się o niego martwiła". Bennett, chętny do wykonywania wielu swych kaskaderskich wyczynów i umiejący to robić, przyznaje, że był "wkurzony, gdy czegoś nie pozwalali mi robić", ale mimo to udało mu się sporo popływać podczas zdjęć. "Umiem wstrzymać oddech na długo" - mówi. "Umiem przepłynąć dwie długości basenu bez oddychania". Ponieważ Maggie koncentruje się na synu, a praca wyklucza posiadanie życia prywatnego, Barrett podkreśla, że "gdy spotyka Dylana na przyjęciu sylwestrowym, jest zaskoczona", choć naturalnie przyciąga ją "coś, czego nie poszukiwała i nie czuła od dawna. Najbardziej w Dylanie podoba jej się jego kontakt z Conorem". Kontakt ten staje się zresztą częściowo powodem decyzji o podjęciu ryzyka i wspólnym opuszczeniu sali balowej w towarzystwie Dylana. Maggie jest jednak ostrożna i z pewnością wybada go dokładnie, zanim naprawdę mu zaufa. Najbardziej znana jako Nadia Santos z popularnego serialu Agentka o stu twarzach, pochodząca z Argentyny Mia Maestro gra w Posejdonie nieśmiałą, lecz odważną, podróżującą statkiem na gapę Elenę - kobietę o głębokiej wierze. Elena pragnie dotrzeć do Nowego Jorku, by móc odwiedzić w szpitalu swego brata, jednak ponieważ nie stać jej na opłacenie biletu, korzysta z propozycji rejsu na gapę, którą składa jej znajomy, Valentin, jeden z kelnerów pracujących na statku, grany przez Freddy'ego Rodrigueza. Po wypadku Elena okazuje się być jedną z niewielu ocalałych w dyskotece i stara się pomóc Jennifer w gorączkowych próbach wyciągnięcia Christiana spod zwałowiska gruzu. Gdy Ramsey z innymi dociera do dyskoteki, Elena dołącza do nich w dalszej drodze. Samotna Elena wkrótce łączy się szczególną więzią z Nelsonem, który z kolei pomaga jej w najgorszych chwilach podróży, gdy przeciskają się przez ciemny i wąski kanał. W cierpiącej na klaustrofobię Elenie wywołuje to atak paniki, z powodu którego może zawrócić z drogi. "To poruszający film - zauważa Maestro - ponieważ widz obserwuje, co dzieje się z tymi ludźmi w sytuacji zagrożenia życia. W takich chwilach ludzie robią rzeczy, których nigdy by się po sobie nie spodziewali. Są doprowadzeni do ostateczności pod względem fizycznym i psychicznym, a to jest szalenie ciekawe". Przed rozpoczęciem prac nad Posejdonem, Maestro już wcześniej umiała nurkować i grać pod wodą. Dla niej trudniejsza była praca z uprzężami. "Pierwszy raz jest najtrudniejszy" - przyznaje. "Choć wiesz, że nie zginiesz i że czuwa nad tobą zespół doskonałych specjalistów, łatwo o zawrót głowy, gdy spojrzy się w dół. W końcu jednak to robisz". Podobnie jak Vogel, Mia uważa, że zaimprowizowane koncerty klasyczne Petersena działały kojąco i inspirująco. Jednym z rozbitków, który zostaje w zatopionej sali balowej jest kapitan Bradford, którego rolę gra aktor filmowy i teatralny, Andre Braugher. Braugher, który obecnie występuje w nowym serialu kryminalnym Thief, zdobył nagrodę Emmy za główną rolę detektywa Pembletona w serialu Homicide: Life on the Street, był także nominowany do tej nagrody za Gideon's Crossing i znany miniserial stacji HBO Czarna eskadra. Choć decyzja kapitana podyktowana jest poczuciem obowiązku, Braugher jest przekonany, że to człowiek, który zostałby z innymi, by pocieszyć uwięzionych i rannych, nawet jeśli miałby możliwość uciec przed niebezpieczeństwem. Braugher wspomina, jak bardzo był poruszony "poświęceniem, na jakie decyduje się Bradford, współczuciem, jakim obdarza swoich pasażerów i umiłowaniem dla swego statku. Nawet podczas ogólnej paniki w sali balowej zdobywa się na wygłoszenie bohaterskiego kłamstwa, by uspokoić ludzi. Jest dobrym człowiekiem. Niezależnie od trudności sytuacji pozostaje niewzruszony". Przygotowując się do swej roli, Braugher zasięgał wielu porad technicznych, zdobył podstawową wiedzę o napędzie na statkach, nawigacji i o procedurach bezpieczeństwa. Co ciekawe, sam stwierdza - "ponieważ nikt nie przewiduje, że statek może się wywrócić, nie ma żadnych szczególnych procedur na taką ewentualność, poza zamknięciem grodzi i uszczelnieniem kondygnacji, by opóźnić nabieranie wody przez statek". Przyznając, że Posejdon porusza kwestię zachowania każdego z nas w takiej sytuacji, Braugher uważa, że "nie ma innego sposobu, by się o tym przekonać, dopóki coś takiego nam się nie przydarzy. Czy jestem ranny? Czy jestem z rodziną? Nigdy nie zostawiłbym swojej rodziny, więc gdyby którekolwiek z nich było ranne, oczywiście nigdy nie udałoby nam się uciec. Gdyby więc statek miał być dla nas grobem, zostalibyśmy w nim razem". Freddy Rodriguez, który za swoją pracę w serialu stacji HBO Sześć stóp pod ziemią otrzymał dwie nagrody SAG i trzy nominacje do niej, a także nominację do nagrody Emmy, łączy w roli pomysłowego kelnera, Valentina, pragmatyzm i współczucie. Jego znajomość rozkładu pomieszczeń na statku skłania Ramseya do złożenia Valentinowi propozycji. "Ramsey proponuje mu pieniądze, dwukrotność rocznych zarobków, za pomoc" - mówi Rodriguez, który dalej przyznaje, że pieniądze nie są jedynym czynnikiem motywującym Valentina do działania. "Zapewne i tak by im pomógł, bo taki ma charakter, nie wspominając już o tym, że sam chce się wydostać z wraku. Jest inteligentny i z pewnością jest typem człowieka gotowego na ryzyko, by przeżyć". Rola wymagała od Rodrigueza takich wyczynów fizycznych, jakich nigdy wcześniej nie miał okazji prezentować przed kamerą, włączając w to jedną z zapierających dech w piersiach scen, gdy zawieszony 5 metrów nad szybem windy trzyma się tylko nogi Nelsona, granego przez Dreyfussa. Żartuje, że najtrudniejszym elementem sceny było "ułożenie się wygodnie w uprzęży, którą można opisać jako kaftan bezpieczeństwa, tyle że bez rękawów". O uporczywych obawach związanych z katastrofami na morzu Rodriguez mówi - "Nigdy nie byłem na pokładzie wycieczkowca, ale zawsze chciałem wybrać się w taki rejs. Sprawa wygląda podobnie, jak w przypadku filmu Szczęki. Czy po obejrzeniu Szczęk ludzie przestali chodzić na plażę? Trzeba korzystać z życia. W taki rejs wybrałbym się choćby jutro". Uznany za swe dramatyczne role w Plutonie i The Doors Olivera Stone'a, a obecnie wywołujący salwy śmiechu w serialu stacji HBO Ekipa, wszechstronny Kevin Dillon gra w Posejdonie niezbyt uroczego pasażera, Larry'ego Szczęściarza, któremu także udaje się przeżyć zderzenie statku z falą. "Larry jest głośny, krzykliwy i w pewnym sensie nieprzyjemny; widać, że wypił za dużo i nadal pije" - mówi Dillon, przyznając jednocześnie, że niełatwo było nadać tej postaci cechy, za które widzowie mogliby go polubić. "Trzeba mu przyznać, że nie jest aż tak zły - jest po prostu przegrany. Na początku gra w pokera i po jakimś czasie zaczyna drażnić innych, jednak po wypadku z falą zamienia się raczej w obrzydliwego pijaka. Podobała mi się ta rola". W roli Glorii, głównej animatorki imprez na statku, występuje Stacy Ferguson. Fani muzyki znają ją jako Fergie z zespołu BLACK EYED PEAS, choć wszechstronnie utalentowana piosenkarka/kompozytorka rozpoczęła swą karierę dużo wcześniej jako aktorka, modelka i lektorka w filmach. Była dwukrotnie nominowana do nagrody dla młodych aktorów Young Actors Award za swą stałą rolę w serialu Kids Incorporated produkowanym przez Disney Channel, nagrodę tę zdobyła potem w 1987 roku, a w późniejszych latach zagrała w kilku filmach fabularnych, w tym w parodii horroru zatytułowanej Potwór w szafie oraz w nakręconej w 2005 roku komedii Be Cool. W Posejdonie, poza tradycyjną pieśnią angielską "Auld Lang Syne" (której polskim odpowiednikiem jest "Ogniska już dogasa blask"), Ferguson zaśpiewała ponadto dwie swoje piosenki. Ballada "Won't Let You Fall" napisana wspólnie przez nią, Williama, Keitha Harrisa, Byrona McWilliamsa i Rona Faira jest "piękną, dramatyczną piosenką, poruszającą jeden z tematów filmu" - wyjaśnia Stacy. "Mówi o miłości i bezwarunkowym wspieraniu kogoś, niezależnie od okoliczności. Moim zdaniem wielu rozbitków na statku doświadcza właśnie takich uczuć". Dla odmiany, wspólnie z will.i.amem i Printzem Boardem napisała utrzymany w latynoskich rytmach utwór taneczny "Bailamos", co po hiszpańsku oznacza "zatańczmy", który wykonuje w filmie podczas otwarcia imprezy sylwestrowej i tym samym "przyciąga wszystkich na parkiet".
Technologia
Najnowocześniejsza technologia i efekty w połączeniu z wypróbowanymi technikami filmowymi i prawdziwymi dekoracjami "Kręcenie zdjęć na prawdziwym statku sprawia więcej problemów, niż można sobie to wyobrazić" - mówi producent, Duncan Henderson. Kiedy na początku ekipa zabrała się za rozważanie dostępnych możliwości, szybko okazało się, że żaden z istniejących statków nie jest w stanie dorównać "wizji Wolfganga, w której statek był najnowszy, najlepszy, największy i najbardziej luksusowy", co widać na wstępnych rysunkach Williama Sandella, które, zdaniem Hendersona, były dla reżysera bardziej przekonujące niż jakiekolwiek inne omawiane opcje. "Wolfgang stwierdził, że nic go nie będzie ograniczać". Decydując się na zastosowanie grafiki komputerowej do stworzenia oceanu, wszystkich ujęć otoczenia i całego statku, filmowcy nie musieli w żaden sposób ograniczać swego rozmachu, i mogli bez przeszkód skonfrontować ze sobą ponad 45-metrową ścianę wody i dwudziestopiętrowy wielki liniowiec oceaniczny, o długości ponad 330 metrów, na którego pokładzie znalazło się 4000 pasażerów i członków załogi. Wiodąca w branży spółka ILM, która wcześniej miała swój udział w przełomowych efektach morskich w innym filmie Petersena, Gniew oceanu, po raz kolejny podniosła poprzeczkę, stosując nowe techniki renderowania obrazu, które pozwoliły na ożywienie fali i statku. W międzyczasie w halach filmowych studia Warner Bros. zbudowano rozległe wnętrza statku w tradycyjny sposób, by można w nich było uzyskać bardziej praktyczne efekty. Większość planów miała dwie wersje - oryginalną i odwróconą do góry nogami, by w pierwszym przypadku móc pokazać okazałość statku, a potem, po zderzeniu z falą, jego całkowite zniszczenie - przy czym wszystkie plany powstały na platformach, które mogły poruszać się w pionie i kołysać, zależnie od potrzeb akcji. Dzięki połączeniu prawdziwych planów z grafiką komputerową, Petersenowi udało się uzyskać rozmiary i skalę nieznane w prawdziwym świecie, a mimo to bardzo realistyczne: statek nie tylko na wskroś nowoczesny, ale także elegancki pod każdym względem - od wytwornej struktury zewnętrznej przez każdy element dekoracji i atmosfery, aż po ręcznie wykonany inicjał "P" na guzikach mundurów załogi. Statek sam w sobie staje się jedną z postaci filmu - ciągle się przesuwa, przechyla i wydaje z siebie głębokie, metaliczne jęki, gdy załamują się kolejne wsporniki, a rosnący napór wody powoli ciągnie go na dno. "Wszyscy czuliśmy siłę tego umierającego statku - tak właśnie podchodził do tego Wolfgang" - zauważa Josh Lucas. "Czuliśmy się jak we wnętrzu gigantycznej bestii, która odniosła śmiertelne rany. Najpierw traci ona swoje serce, potem kolejno przestają pracować inne ważne organy. Przez cały czas, gdy przedzieraliśmy się w jej wnętrzu, wszystko zapadało się, paliło i tonęło". Do projektu Petersen zaprosił wielu ważnych specjalistów, z którymi już wcześniej miał okazję współpracować, między innymi słynnego operatora Johna Seale'a, zdobywcę Oscara i nagrody BAFTA za Angielskiego pacjenta, który ponadto trzykrotnie był nominowany do nagrody amerykańskiej Akademii Filmowej; montażystę, Petera Honessa, który za swoją pracę przy filmie Tajemnice Los Angeles otrzymał nagrodę BAFTA i nominację do Oscara; kostiumolog Ericę Edell Phillips, która została uhonorowana nagrodą Saturn za kostiumy do Pamięci absolutnej; specjalistę ds. efektów specjalnych, Johna Fraziera, zdobywcę Oscara z 2005 roku za Spidermana 2 i pięciokrotnie nominowanego do tej nagrody, który ponadto otrzymał nagrodę BAFTA za efekty w Gniewie oceanu oraz był nominowany za ten film do Oscara oraz kierownika produkcji, Williama Sandella, nominowanego do nagrody Art Directors Guild Award za Gniew oceanu i zdobywcę nagrody BAFTA oraz nominacji do Oscara w 2004 roku za film Pan i władca: na krańcu świata. Specjalista od efektów wizualnych, Boyd Shermis (nominowany do nagrody BAFTA za film Speed: niebezpieczna szybkość) nadzorował z kolei realizację ponad 600 ujęć z efektami wizualnymi. "Pod względem skali jest to jeden z najbardziej złożonych technicznie filmów w historii" - mówi i jako przykład poziomu zaawansowania technicznego przytacza pomysłową scenę początkową Posejdona. "Ujęcie zaczyna się pod wodą z punktu widzenia kamery, potem wznosi się, pokazując statek, obraca się po łuku i znów w dół wzdłuż burty statku, na koniec zauważa postać biegnącą po pokładzie" - opisuje Shermis. "Kamera podjeżdża blisko, filmując ją z wózka po półokręgu. Prowadzimy postać na piętro, potem odjazd, by zobaczyć piękno i okazałość statku, górne pokłady, ludzi bawiących się przy basenie, a następnie wznosimy się wysoko w górę aż po same kominy i dalej, odsłaniając cudowny zachód słońca nad oceanem". "Trwa dwie i pół minuty" - mówi Petersen o tej niezwykłej sekwencji. "Jedynym prawdziwym elementem całego ujęcia jest biegnący mężczyzna, Josh Lucas" - którego sfilmowano na zielonym ekranie na tamie Sepulveda w dolinie San Fernando, będącej jednym z tylko dwóch plenerów poza studiem filmowym, a potem wklejono jego postać w wirtualny krajobraz. "To najbardziej zuchwałe, szalone ujęcie, jakie kiedykolwiek stworzono za pomocą grafiki komputerowej, zachowujące przy tym wręcz fotograficzny realizm. Nie spodziewam się, że ludzie pomyślą "jakie wspaniałe ujęcie komputerowe", ale raczej "cóż za wspaniały statek, gdzie oni taki znaleźli?". Przyznając, jak bardzo zmieniła się technologia komputerowa, dodaje - "Dziś możemy zrobić tak wiele w stosunku do możliwości, jakimi dysponowaliśmy jeszcze pięć lat temu, szczególnie w sposobie ukazywania naturalnej wagi i falowania wody", czyli najtrudniejszych elementów do imitowania w sposób realistyczny. Kim Libreri, kierownik ds. efektów specjalnych w spółce ILM, z pomocą technologiczną ze strony wydziału grafiki komputerowej Uniwersytetu Stanforda, kierował stuosobowym zespołem złożonym z programistów, inżynierów i artystów, którzy w ciągu całego roku stworzyli odrębne oprogramowanie, wykorzystane później przy Posejdonie. Nowa technologia, zwana numeryczną mechaniką płynów, symuluje interakcję wody z różnymi przedmiotami. Jest to system tak złożony, że wymagał jednoczesnego opracowania nowego sprzętu, na którym mógłby pracować. "Istniejące komputery były po prostu za wolne" - Mówi Libreri. Na ekranie oznacza to tyle, że "widz naprawdę zobaczy falę reagującą na statek w sposób niespotykany tradycyjnie w grafice komputerowej" - mówi. "Nie chodzi wyłącznie o wyrenderowanie fali o wysokości 45 metrów o odpowiednim zakrzywieniu; to także pełna interakcja rozprysków, gdy fala uderza w statek, przebiega po pokładach, niszczy część konstrukcji i wywraca Posejdona. Po raz pierwszy możemy zasymulować cząsteczki wody uderzające o przedmioty, toczące się po nich, zderzające się z mgiełką wody i ponownie łączące się w naturalnie płynny sposób, zachowując jednocześnie estetykę preferowaną przez Wolfganga. On i Boyd Shermis woleli raczej, aby wszystkie ujęcia wydawały się fizycznie możliwe do wykonania, choć trudne, a nie by zaprzeczały prawom fizyki". Inne ulepszenia dotyczą światła odbitego. Libreri mówi, że "komputer musi zrozumieć, iż kiedy źródło światła trafia na jakiś przedmiot, wówczas część tego światła odbija się i trafia na kolejny przedmiot i tak dalej". Posejdon wymagał także zasymulowania światła słonecznego i księżycowego na wodzie, oświetlenia wnętrza statku nocą, a także niezliczonych detali, takich jak na przykład "sposób rozpraszania się światła w wodzie lub we mgle oraz sposób tworzenia się bąbelków". Zespół grafików komputerowych pracował ręka w rękę z grupą ds. efektów praktycznych, dzięki czemu Shermis mógł ponownie pracować z Johnem Frazierem, kierownikiem ds. efektów specjalnych, z którym w 1994 roku otrzymał nominację do nagrody BAFTA za film Speed: niebezpieczna prędkość. Frazier zajmował się filmem pod kątem "elementów", takich jak wirtualny plan zdjęciowy, do którego dodawał popis kaskaderski, czy nad dodatkami przygotowanymi przez zespół ds. efektów wizualnych, tak aby podwoić długość istniejącego naprawdę korytarza. W jednej z najważniejszych scen, w której jeden z rozbitków zostaje uderzony spadającym elementem maszynerii podczas przechodzenia po prowizorycznym pomoście, ekipa Fraziera pokazywała aktorowi, w jaki sposób rozstępują się wsporniki. "Stworzyliśmy podskakującą, stalową podstawę, tak jakby działo się to w wyniku zderzenia, a zespół zajmujący się efektami wizualnymi wygenerował następnie element klimatyzatora, który na nią spada". "Grafika komputerowa jest niesamowita" - zauważa producent, Duncan Henderson. "Korzystaliśmy z niej w połączeniu z jak największą liczbą zdjęć akcji na żywo, planów i kaskaderów. Chcieliśmy, aby widzowie poczuli, że są to prawdziwe sale, z prawdziwymi ścianami i prawdziwą wodą. Za każdym razem, gdy dane ujęcie było praktycznie wykonalne, staraliśmy się to robić".
Stal, beton i mnóstwo wody
Z wyjątkiem początkowego ujęcia na tamie Sepulveda, dyskoteki (jeszcze nie wywróconej) na statku, sfilmowanej w Staples Center w Los Angeles oraz kantyny w studio Warner Bros., która posłużyła za kuchnię pokładową Posejdona, wszystkie plany na potrzeby filmu zostały zbudowane w pięciu halach filmowych, w tym w słynnej hali nr 16, w której Petersen sterował innym statkiem pięć lat wcześniej. Zbiornik wody znajdujący się w hali nr 16, który wcześniej służył przy takich klasykach kina, jak Stary człowiek i morze oraz PT 109, został pogłębiony na potrzeby Gniewu oceanu, z 2,5 metra do prawie 7 metrów. Dzięki temu, przy wymiarach 28,5 m x 30 m x 6,6 m, stał się największym na świecie basenem do zdjęć filmowych, którego pojemność wynosi obecnie około 5 milionów litrów. W hali nr 16 znalazł się najbardziej skomplikowany plan zdjęciowy Posejdona - wywrócona do góry nogami sala balowa, która przyjmuje na siebie uderzenie około 400 000 litrów napierającej wody, natomiast w sąsiedniej hali nr 19 wybudowano identyczną, ale normalnie położoną replikę sali balowej na potrzeby scen kręconych przed zderzeniem z rozszalałą falą. Dodatkowe hale zostały wyremontowane - wymieniono drewnianą podłogę na posadzkę betonową, zamontowano także nową instalację wodną, która byłaby w stanie odzyskać ogromne ilości wody wykorzystywane na planach. Budowanie planów odwróconych do góry nogami lub mocno przechylonych wymagało wykorzystania znacznie większej ilości stalowych wzmocnień niż zazwyczaj, ponieważ normalne wsporniki i elementy wyposażenia zostały pozbawione pomocy ze strony siły ciążenia. Na przykład każdy element wywróconego hallu, sięgającego pięciu pięter, wysokiego na 21,5 metra, w tym zawalony szyb windy opadający w trzy piętra w dół do podłogi, wymagał wytrzymałego jak skała układu wsporników. Jego wybudowanie zajęło stuosobowej ekipie pięć miesięcy, a wykorzystano przy tym 337,5 tony stalowych dwuteowników i 10 000 płyt ze sklejki. Antykorozyjnym lakierem do karoserii samochodowych pokryto te części konstrukcji, które przez dłuższy czas miały przebywać w wodzie. "Praca na tych planach była jak odwiedziny w sklepie z zabawkami" - mówi Petersen, któremu szczególnie podobało się zestawienie jeszcze niezniszczonej sali balowej "z tym całym jej przepychem i ludźmi wystrojonymi na imprezę sylwestrową obok wersji tej samej sali znajdującej się w sąsiedniej hali - to samo wywrócone do góry nogami i kompletnie roztrzaskane. Powiedzmy, że poruszyło to we mnie nutę anarchii i chłopięcego uwielbienia dla rozwalania wszystkiego naokoło". Budowa trwała ciągle, często przez 24 godziny na dobę; kolejne plany były budowane i demontowane, a studniowy okres zdjęć przebiegał prawie jak nieprzerwana sekwencja wydarzeń. Obie ekipy filmowe pracowały w jednym tempie, co było możliwe głównie dzięki sposobowi pracy Petersena. "Jednym z aspektów, które cenię w pracy z Wolfgangiem, jest jego pewność co do nakręconych scen" - mówi Henderson. "Kiedy mówi, że ujęcie się udało, powtórki nie są potrzebne. Kiedy my kończymy, po nas gotowa do wejścia jest już druga ekipa. Potem oczyszczamy plan, budujemy następny i znów odbywa się cykl zdjęciowy. Taki sposób pracy wymaga ogromnego zdyscyplinowania". Sandell dodaje z nutą melancholii w głosie - "Takich planów zdjęciowych nie buduje się w Hollywood od dawna, od lat 30. czy 40 XX wieku. Tu mamy przykład starej szkoły filmowania z rozmachem". Operator John Seale (Angielski pacjent) pomógł w realizacji harmonogramu, wprowadzając system wielu kamer, złożony zazwyczaj z czterech lub więcej kamer, gdy wymagały tego poszczególne sceny. Kręcenie zdjęć bezpośrednio nad i często pod wodą stwarzało samo w sobie trudności twórcze, logistyczne i związane z bezpieczeństwem. Kamery były zamykane w nieprzemakalnych, miękkich osłonach i montowane na wspornikach wytrzymałych na napór wody. Porty korekcyjne (szklane elementy w kształcie półkuli zakładane na obiektyw) pomogły w skorygowaniu zniekształceń ogniskowej spowodowanych załamywaniem światła w wodzie. Operatorzy kamer z systemem stabilizacji pakowali swój sprzęt w nieprzemakalne worki, ale poza tym pracowali jak zwykle; "mimo że woda lała się wprost na kamery, oni normalnie przechodzili, jak gdyby nigdy nic" - dodaje Seale. "Za każdym razem udawało nam się nakręcić to, co trzeba. Zamoczyliśmy tylko jedną kamerę, a to naprawdę niezły bilans jak na film z tak wielką ilością wody i akcji". Ponadto, kamery na wysięgnikach były kierowane i obsługiwane za pomocą pilota, tak aby operatorzy i wózkowi nie musieli wchodzić do ciasnych pomieszczeń wraz z aktorami. Zmiany taśmy odbywały się jak w punktach serwisowych wyścigów Nascar - ekipy wyciągały 45-kilogramowe obudowy z wody, przenosiły je w suche miejsce, wymieniały co trzeba, zamykały kamery z powrotem i jak najszybciej umieszczały we właściwym położeniu. Seale wolał, by źródła światła były ustawione "jak prawdziwe oświetlenie, nie oświetlenie korekcyjne", tak jakby były elementami wyposażenia statku. Po wywrotce Posejdona większość światła naturalnego rozchodzi się od podłoża, dając niesamowitą poświatę, którą Seale mógł uzupełnić światłem ukrytym w rumowisku, głównie wytrzymałymi, wodoodpornymi świetlówkami Hydroflex. By wzmocnić wrażenie, że sam statek umiera, Seale wykorzystał światło do pokazania statku najpierw jako "obfitego, szalenie nowoczesnego, pływającego hotelu, w którym wszystko wydaje się ciepłe i przyjazne. Potem, gdy fala uderza w statek i rozpętuje się piekło, światło zostaje odwrócone do góry nogami. W miarę posuwania się naszych bohaterów po wnętrzu statku, wszystko zamiera, gasną kolejne światła, a my dodatkowo zmniejszamy intensywność barw w kolejnych scenach. Kiedy zbliżają się do samego środka statku, atmosfera przybiera charakter industrialny i zimny". Na planie w pogotowiu zawsze czekali zawodowi nurkowie. Groźna dla życia mieszanka wody i elektryczności była nieustannie monitorowana - i na szczęście okazało się, że nie stanowiła problemu.
Wywrotka
Tworzenie i praca w wywróconym do góry nogami otoczeniu Posejdona po spotkaniu z falą stanowiło wyzwanie dla wszystkich ekip pracujących na planie - od kierownictwa produkcji, poprzez kaskaderów, zespół ds. efektów specjalnych, ekipy budowlane, operatorów, oświetleniowców, dekoratorów planu, aż po rekwizytorów. Plany projektowano jednocześnie w wersji normalnej i odwróconej, aby zachować ciągłość i zagwarantować, że - jak stwierdza Sandell - "nic nie może istnieć w wersji normalnej, jeśli nie da się tego samego stworzyć w wersji odwróconej". Co w prawdziwym liniowcu oceanicznym byłoby przytwierdzone do podłogi (ciężkie wyposażenie, fortepian, lodówki) i jak długo wytrzymałyby takie mocowania? Gdzie powinny znajdować się wsporniki i co z kwestią bezpieczeństwa? Na co można się wspiąć? Przemyślano każdy detal, nawet zachowanie się spadających żetonów do pokera i sztućców, gdy statek się przewraca. Pod pewnymi względami ekipa produkcyjna musiała myśleć dokładnie tak, jak rozbitkowie z Posejdona. Henderson wspomina prowadzone prace - "Człowiek wyobraża sobie, jak mogą zachować się poszczególne przedmioty, potem w myślach pokonuje każdy etap ruchu lub wypróbowuje go na modelu, by na koniec przekonać się, że tak nie może być, bo schody są teraz odwrócone w drugą stronę, pierwszy stopień znajduje się znacznie wyżej lub że drzwi nie otworzą się do środka. Trzeba więc myśleć, jak sobie z tym poradzić, i poszukać alternatywnych rozwiązań". Pomysły opracowywane podczas organizowanych burz mózgów, rozrysowywane w szkicach i storyboardach, wymagały na koniec zbudowania modeli. "Choć Wolfgang jest jednym z niewielu spośród znanych mi reżyserów, którzy umieją czytać projekty - mówi Sandell - w końcu i tak trzeba było obejrzeć opracowane przez nas koncepcje w trzech wymiarach". Szczegóły były dopracowywane podczas testowania ostatecznych wersji planów, przy przechyłach i z udziałem wody. Aby móc mechanicznie przechylać plany z boku na bok, zbudowano je na obsługiwanym hydraulicznie, dwuosiowym zawieszeniu z platformą, mogącym uchylać się pod różnymi kątami. Mówi Frazier: - "Możemy nimi poruszać do przodu i w tył, na boki, możemy także zasymulować spadek w dół i odchylenie, jak na statku płynącym po otwartym morzu". Przy tylu planach, wodzie, wyposażeniu i obsadzie, waga ma kolosalne znaczenie. Ekipa Fraziera musiała z góry obliczyć całkowitą wagę, aby "potem nie przydarzyły się niemiłe niespodzianki. Jedna z naszych platform sama składa się z 1350 kg stalowych teowników i ma długość 45 metrów. Człowiek nie chce w ostatniej chwili usłyszeć, że plan będzie ważył o 22 500 kilogramów więcej niż początkowo zakładano". Masywne urządzenia wymagały równie masywnej podstawy - w jednym przypadku była to betonowa podłoga szeroka na 6 metrów i głęboka na 3,6 metra. Plan, który imitował mostek statku, był tak duży, że nie dało się go obracać o 180 stopni w jednym kawałku wewnątrz hali bez zadrapania sufitu, więc zbudowano go i filmowano w dwóch częściach zlokalizowanych na osobnych zawieszeniach. Frazier doszedł do wniosku, że doskonałym sposobem na przechowanie dużej ilości wody na planach, które miały być zatapiane, jest napełnianie i układanie jeden na drugim kontenerów przewożonych na statkach, każdy o pojemności około 70 000 litrów. Akcja Posejdona spowodowała przeklasyfikowanie wielu przedmiotów z kategorii dekoracji planu (nieruchome, gdy statek znajduje się w normalnym położeniu) do kategorii rekwizytów, gdy przy wywrotce zostają one wyrzucone w powietrze. Przedmioty, które mogły potencjalnie zachować się jak pociski - od mebli, poprzez zastawę stołową, aż po telefony komórkowe - pozostały autentyczne na zbliżeniach, ale w innych ujęciach zostały zastąpione odpowiednikami z gumy, drewna balsy i kruszącego się szkła. Wielu aktorów i członków ekipy czuło się zdezorientowanych podczas pracy w odwróconym otoczeniu przez dłuższy czas. Sandell porównał to do "wejścia w rysunek Eschera, starając się ciągle zachować orientację. To czasem wyjątkowo irytuje". Dwie zupełnie odmienne sceny podkreślają skrajne warunki przeżycia rozbitków: zapadnięcie się sali balowej i przejście przez kanał wentylacyjny Jedną ze scen pokazowych Posejdona jest zapadnięcie się wielkiej sali balowej. Sala balowa, zawieszona do góry nogami pod poziomem wody, ale nadal zawierająca powietrze po pierwszym zderzeniu z falą, służy za schronienie tym, którzy zdecydowali się zostać z kapitanem, gdy Dylan i jego towarzysze rozpoczęli wędrówkę po statku. W końcu jednak napór wody okazuje się zbyt wielki i woda wdziera się oknami, zatapiając salę zaledwie w kilka sekund. Nie była to scena, którą ktokolwiek chciałby powtarzać. Fraziera nie zadowoliło ustawienie jeden na drugim kontenerów pełnych wody. Stojąc w odległości 4,5 metra od planu, mówi - "Wykorzystaliśmy dziesięć 2,5-metrowych rur przepustowych, takich, jakie można zobaczyć przy budowie autostrad. Postawiliśmy je, zbudowaliśmy specjalne ślizgi ze spustami zamocowanymi bezpośrednio do okien. Okna były zbudowane z półcentymetrowego hartowanego szkła, dzięki czemu mogły się nieco wygiąć pod naporem pewnej ilości wody. Potem, na ustalony znak wylaliśmy całą wodę - około 400 000 litrów. Napór cieczy zbił szkło, a woda zaczęła się wlewać, co doskonale widać na zdjęciach, właśnie, dlatego, że zrobiliśmy to naprawdę". Aby w pełni uchwycić akcję, reżyser drugiej ekipy, Mark Vargo, poszedł za przykładem Johna Seale'a i zamontował "pięć kamer na każdej osi, niektóre z obiektywem szerokokątnym, inne z wąskokątnym, tak aby przechodząc za pomocą cięć z jednej kamery na drugą uzyskać iluzję wchodzenia obu burt statku. Przeprowadziwszy wraz z Seale'em eksperymenty dotyczące szybkości klatkowania dla dwusekundowej sekwencji, zdecydowali się na szybkość 40 klatek na sekundę w przypadku kamer głównych, a dodatkowe kamery ustawili na prędkości od 60 do 90 oraz 120 klatek na sekundę, czym zapewnili sobie pełen wachlarz możliwości montażowych. Mimo całego tego planowania, nic nie dało się zagwarantować na sto procent. "Nikt nie wiedział, jak będzie wyglądała taka masa wody, a co dopiero, co tyle wody może zrobić" - stwierdza Vargo. "Kazałem przywiązać kamery. Mój główny technik zbudował klatkę, która mogła wytrzymać zderzenie z samochodem. Nakręciliśmy ujęcie górne z wózka, dwa ujęcia panoramiczne wewnątrz i jedno zza szklanego okna, tak aby kamera zanurzyła się w wodzie z pełnym impetem". Operatorzy kamer pracowali w kombinezonach piankowych i goglach, a kaskaderzy czekali w gotowości, by w razie czego wyciągnąć ich z opresji. "Zamówiliśmy nawet karetkę na wszelki wypadek. Przygotowania przypominały więc odpalenie rakiety NASA". W międzyczasie w innym miejscu statku rozgrywa się dramat, gdy rozbitkowie docierają do prawie pionowej ściany w kanale wentylacyjnym, który okazuje się być jedynym przejściem na następny poziom statku. "W tej konstrukcji muszą przeczołgać się przez ośmiominutową sekwencję pełną prawie wyłącznie klaustrofobicznego napięcia" - mówi Wolfgang Petersen. "Trudno jest zorientować się w przestrzeni, czy nawet ruszyć, a oni przecież nie wiedzą, co zastaną na drugim końcu". Właśnie w tym miejscu objawia się u Eleny, granej przez Mię Maestro, skrajna klaustrofobia - tak intensywny strach, że z pewnością zawróciłaby z drogi, gdyby nie twarda perswazja Nelsona i Dylana, zostających z nią przy wylocie kanału, w którym iść można tylko gęsiego. Obaj namawiają ją do pokonywania każdego trudnego kroku, aż zauważają nieprzewidziany problem - wyjście z kanału blokuje kratka. Ich jedyną szansą na przeżycie jest namówienie małego Jimmy'ego, by przecisnął swe palce przez otwory w kratce i odkręcił śruby mocujące, ponieważ od dołu woda już szybko zbliża się do nich. Mówi Kurt Russell - "Ludzie u góry sterują losem tych, którzy zostali na dole, którzy nawet nie wiedzą do końca, na czym polega problem ani jak źle wygląda ich sytuacja; wszystko skupia się na tym dziewięcioletnim chłopcu, który musi zachować spokój i postarać się otworzyć kratkę. Wszyscy zastygają w bezruchu. Atmosfera staje się nie do zniesienia". Russell porównuje to przeżycie do spędzenia "półtora tygodnia w pudełku", co przy rzeczywistych wymiarach kanału wentylacyjnego - 90 cm x 90 cm - wydaje się być trafnym spostrzeżeniem. "Wspinaliśmy się w niektórych momentach pod kątem 45 stopni, niektóre części były zupełnie pionowe. Czuliśmy się uwięzieni". Problemem okazało się też wprowadzenie oświetlenia i kamer do tak niewielkiej przestrzeni. Mówi Seale - "W końcu wykorzystaliśmy wszystko, co nam tylko wpadło w ręce, jednym z takich elementów był obiektyw Panavision w kształcie fajki do nurkowania zakrzywionej pod kątem prostym. Wymagał może około 8 centymetrów przestrzeni, więc aktorzy mogli przepychać się obok nas lub przesuwać w naszą stronę. Większość oświetlenia jakoś udało się wprowadzić". Pod koniec Seale zdecydował się wykorzystać latarki trzymane przez aktorów, "ponieważ zauważyliśmy, że światło latarek rozpełzało się wszędzie po błyszczących, metalowych ścianach i dawało dokładnie taki efekt, o jaki nam chodziło".
Woda i ogień
"Odstraszająco działała nie tylko woda, ale i ogień" - mówi Frazier o pochodzie rozbitków po wnętrzu statku. "On ich blokuje, każe im zawracać, zmusza do znalezienia innej drogi". Kiedy trzeba było nakręcić scenę wybuchu zbiornika z paliwem, które potem paląc się spadało na drogę ucieczki, ekipa Fraziera wykorzystała mieszankę wody i podpalonego paliwa firmy Coleman, by "uzyskać efekt kaskady. Następnie Boyd Shermis zmienił tylko barwę mieszanki wodnej i nadał jej odpowiedni kolor, tak że wyglądała jak najprawdziwsze paliwo okrętowe" - wyjaśnia. W kolejnej scenie, w której płomienie miały znajdować się na wodzie, przeciągnęli przez wodę dwucentymetrowy przewód elektryczny, wtłoczyli do niego propan i podpalili go. Najtrudniejsze było stworzenie wrażenia plamy palącego się paliwa na wodzie z perspektywy płynącego pod nią Josha Lucasa, który poszukuje bezpiecznego miejsca, by móc się wynurzyć. Ponieważ niewątpliwie przewody byłoby widać, ekipa Fraziera wymyśliła coś, co nazwali "blachą do pieczenia" - płaskie fragmenty metalu, pocięte w nerkowate kształty, wypełnione propanem i zawieszone na wysokości 5 centymetrów nad powierzchnią wody. "Po podpaleniu, ogień wchodził pod blachę, ale nie mógł się wydostać dalej. Gdy się patrzy w górę pod wodą, wygląda to jak wielka plama paliwa palącego się na powierzchni wody". Frazier, specjalista od efektów, chciał także "ożywić" plan przypadkowymi iskrami, pojedynczymi płomieniami i dymem w tle. Wspólnie z Seale'em wymyślili wystrzeliwanie pary na suchy lód, by zagęścić dym unoszący się nad zniszczoną dyskoteką.
Kostiumy i charakteryzacja
Kostiumy i charakteryzacja dla głównych aktorów, kaskaderów i 400 statystów razy sześć... albo razy dwanaście, a może jeszcze więcej Uznana projektantka kostiumów, często współpracująca z Petersenem Erica Edell Phillips (Gniew oceanu, Epidemia, Air Force One oraz Na linii ognia) najbardziej dumna jest z "poziomu uszczegółowienia Posejdona i milionów jego ruchomych elementów". Kierując 45-osobową ekipą (największą w jej karierze), we współpracy z kostiumografem Bobem Morganem (Kroniki Riddicka), Phillips stworzyła garderobę dla obsługi i załogi statku, a także dla setek gości balu sylwestrowego, wszystkie dopasowane do wymyślonej przez Petersena ponadczasowej elegancji stylistyki i dekoracji statku. W miarę postępów w kręceniu zdjęć stroje wszystkich aktorów drugoplanowych musiały zostać zastąpione realistycznie postarzonymi replikami. W przypadku aktorów pierwszoplanowych liczba takich strojów rosła wykładniczo. "Rozbitkowie przechodzą piekło, by wydostać się ze statku" - wyjaśnia Phillips. "Wspinają się i pływają, rozdzierają ubrania i brudzą je podczas drogi. Potrzeba nam było po kilkanaście sztuk każdego ubrania, by móc obsłużyć obie ekipy kręcące jednocześnie. Oznaczało to, że wszystkie ubrania musiały być dokładnie skopiowane na różnych stadiach zniszczenia. Zawsze pod ręką mieliśmy także schowanych kilka kostiumów w idealnym stanie na wypadek, gdyby trzeba było nakręcić coś, co zdarzyło się na wcześniejszym etapie opowieści". Gdy sala balowa się wywraca, wszystko wylatuje w powietrze - nie tylko pasażerowie, ale każdy przedmiot, który nie jest przymocowany na stałe: meble, zastawa stołowa i jedzenie. Oznaczało to, że kostiumy po przejściu fali byłyby nie tylko poszarpane i poplamione krwią, ale także kawą, czerwonym winem i czekoladą. "Nie byliśmy pewni, jak będą wyglądały plamy z jedzenia na tkaninach" - wspomina Morgan. "Dlatego wzięliśmy mnóstwo czajników z kawą, litry wina i soku wiśniowego, wszystko, co było w menu na statku, poszliśmy na parking i rzuciliśmy na ubrania, by przekonać się, co by się stało, gdyby salę pełną ludzi spożywających kolację po prostu wywrócić do góry nogami. Wspaniale wspominam ten dzień". Po przeprowadzeniu "testów", wiele plam odtworzono za pomocą farby akrylowej, aby nie wyblakły pod wodą i cały czas wyglądały na mokre. Ekipa Phillips codziennie fotografowała, oznaczała i katalogowała masę strojów zniszczonych w bardzo różnym stopniu. Parking w studio Warner Bros. został zaadaptowany na strefę garderobianą - na parkingu stanęły dwa namioty o wymiarach 18 m x 12 m. Przy zdjęciach kręconych przez całą dobę kostiumy ciągle były przynoszone i wypożyczane, czyszczone, poprawiane i wymieniane. Szef charakteryzatorów, dwukrotnie nominowany do Oscara Edouard Henriques (Cela, Pan i władca: na krańcu świata) miał podobne trudności związane z tworzeniem i zachowaniem ciągłości. Po ucharakteryzowaniu setek statystów i kaskaderów, tak by wyglądali jak pobici, przypaleni, podtopieni i porażeni prądem, ekipa Henriques dokładnie zanotowała wszystkie rozcięcia, siniaki i plamy, których główni bohaterowie dorobili się po drodze. Ale gdy przemieszczają się w głębokiej wodzie, co się zmywa? Co blaknie, co wysycha, co się rozsmarowuje albo zmienia zabarwienie? Brud może się częściowo zmyć przy szybkim zanurkowaniu pod wodę, a rany, na których wcześniej uformowały się strupy, mogą znów zacząć krwawić - wszystkie te elementy leżały w zakresie obowiązków Henriques.
Ciała, wszędzie ciała
Ciała, wszędzie ciała - ale nie wszystkie prawdziwe Poza obsadą, kaskaderami i stekami statystów, ekipa produkcyjna zaangażowała także firmę Itronics zajmującą się skanowaniem do efektów wizualnych, której zleciła stworzenie około 150 wizualnych klonów, mających zastąpić prawdziwych aktorów w najważniejszych momentach, w których nawet najsurowsze procedury bezpieczeństwa mogłyby zawieść, na przykład w scenach takich, jak zapadnięcie się sali balowej. Pasażerami Posejdona było także 65 najnowocześniejszych manekinów wykonanych przez lidera w swej branży - firmę KNB Efx Group, która właśnie ukończyła prace nad Opowieściami z Narni. Manekiny z włókna szklanego, swą jakością wykonania umożliwiające robienie zbliżeń, ucharakteryzowane i przebrane w kostiumy, można było obciążyć na potrzeby scen kręconych pod wodą lub wyposażyć w pływaki, by mogły unosić się przy powierzchni wody. Inne, posiadające luźne stawy, można było rzucać po przechylających się planach jak szczątki albo zwęglać w płomieniach. Znajdujące się wewnątrz przewody umożliwiały wyginanie kończyn w sposób wiarygodnie imitujący złamania, a dodatkowe pary sztucznych rąk i nóg były wykorzystywane do uzupełnienia ujęć ludzi uwięzionych pod zwałowiskami lub leżących jeden na drugim. Jednak w całym filmie Petersen podchodził do tego dość wstrzemięźliwie, wykorzystując obrazy ofiar śmiertelnych i rannych do nadania tonu snutej opowieści, a nie do szokowania widzów. Sztuczni aktorzy z KNB, tak realistyczni, że trudno ich było odróżnić od prawdziwych ludzi, zyskali sobie spory szacunek wśród prawdziwej obsady. "Było zabawnie, gdy szliśmy wśród manekinów" - wspomina ze śmiechem Kurt Russell. "Staraliśmy się nie stawać im na nogi czy ręce, jakby były prawdziwymi ludźmi - a w niektórych przypadkach było je tak trudno odróżnić od ludzi, że rzeczywiście lepiej było uważać". Mike Vogel dodaje - "Pewnego dnia zobaczyłem coś, co uznałem za manekina leżącego na planie, a kilka minut później zauważyłem, że to "coś" oddycha. Od razu zerwałem się do ucieczki".
UCIECZKA W IMAKSIE
Oprócz tradycyjnych kin, Posejdon zostanie wprowadzony do kin IMAX® na całym świecie 12 maja 2006 roku. Film został poddany ponownemu cyfrowemu masteringowi w zastrzeżonej technologii IMAX DMR® (Digital Re-mastering), dzięki czemu uzyskano niezrównaną jakość obrazu i dźwięku zgodnie ze standardami The IMAX Experience®. Posejdon jest drugim z kolei filmem wyprodukowanym w 2006 roku w standardzie IMAX DMR przez wytwórnię Warner Bros., spośród pięciu planowanych na ten rok. Jest to dziesiąty film stworzony wspólnie przez IMAX i Warner Bros., wśród których znajdują się dodatkowo oryginalne filmy IMAX NASCAR 3D: The IMAX Experience oraz Deep Sea 3D: The IMAX Experience. Kina IMAX oferują obraz o niezrównanej przejrzystości i oddziaływaniu, dzięki czemu widzowie mogą poczuć elektryzujące emocje i intensywność akcji Posejdona na największych na świecie ekranach, z towarzyszeniem dźwięku cyfrowego najnowszej generacji. (Ekrany IMAX mogą być do trzech razy większe niż standardowe ekrany 35 mm, 4500 razy większe niż przeciętny ekran telewizora i tak samo szerokie, jak boisko, na którym rozgrywane są mecze w futbolu amerykańskim.) "Posejdon to jazda bez trzymanki" - mówi reżyser, Wolfgang Petersen. "Chcemy, by ludzie poczuli się, jakby byli na statku w momencie uderzenia tej gigantycznej fali. Chcemy wciągnąć ich pod wodę i wynurzyć z niej dla zaczerpnięcia oddechu. Format IMAX jest tak pochłaniający, że idealnie nadaje się, by wciągnąć widzów w przebieg akcji". Sam rozmiar klatki na kliszy 15/70, połączony z wyjątkową technologią projekcyjną IMAX, jest kluczem do wyjątkowej ostrości i przejrzystości obrazów wyświetlanych w kinach IMAX. Klatka kliszy 15/70 jest dziesięciokrotnie większa od tradycyjnej klatki 35 mm i trzykrotnie większa od standardowej klatki 70 mm. Projektowy IMAX są najbardziej zaawansowanymi, najpotężniejszymi i najdokładniejszymi projektorami na świecie - ich doskonała wydajność uzyskana została dzięki opatentowanemu ruchowi kliszy "Rolling Loop" (rozwijająca się pętla). Rolling Loop przesuwa kliszę poziomo, łagodnie, falistym ruchem. Podczas projekcji każda klatka umieszczana jest na szpuli rejestracyjnej, a taśma filmowa przylega do tylnej części soczewki, gdyż obie znajdują się w próżni. Dzięki temu obraz i stabilność ostrości są znacznie lepsze niż normalnie i zapewniają wyjątkową klarowność obrazu. Aby zapewnić kinomanom pełnię wrażeń, system dźwięków IMAX jest specjalnie zaprojektowanym, wielokanałowym układem stereo, który zapewnia doskonałą selektywność i jakość dźwięku, który dzięki temu maksymalnie oddziałuje na widzów. System głośników IMAX Proportional Point Source został specjalnie zaprojektowany dla kin IMAX i gwarantuje każdemu widzowi najwyższą jakość dźwięku, niezależnie od zajmowanego miejsca. Marka IMAX® słynie na całym świecie i jest synonimem najwyższej jakości i najbardziej wciągającej rozrywki kinowej. Od czasu debiutu tej technologii w 1970 roku, gości kin IMAX można dziś liczyć w setkach milionów. Rozwój marki IMAX jest wprost proporcjonalny do rozwoju sieci kin, czyniąc ją wyjątkową w branży rozrywkowej. Sieć kin IMAX składa się obecnie z ponad 266 kin IMAX w 38 krajach. Kina IMAX znajdują się w najbardziej prestiżowych instytucjach oświatowych i centrach rozrywki na całym świecie, a także w ciągle rosnącej rzeszy komercyjnych multipleksów, zarówno na rynku krajowym, jak i na rynkach zagranicznych. W bibliotece filmów wielkoformatowych (Large Format) znajduje się ponad 200 filmów edukacyjnych i rozrywkowych, które obejrzało już ponad 800 milionów ludzi na całym świecie.
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.