" Całość wygląda jak budżetowa, telewizyjna produkcja, o której zapomina się natychmiast po seansie.
I to w zasadzie jest największy problem "Poskromienia złośnicy" - bylejakość. To do bólu nijaki film, który nie ma czym przyciągnąć widza przed ekran. Lamparska i Roznerski grają na autopilocie, a Cyrwus i Sapryk próbują być zabawni, co niestety nie zawsze wychodzi, ale to nie ich wina, że aż tak przerysowano ich bohaterów.
Miejsc, w których scenariusz nie ma wiele wspólnego z logiką, jest tutaj zresztą więcej.
Niestety, widzowie nie znajdą na ekranie niczego godnego uwagi, a zamiast tego obejrzą prawie dwie godziny nudy.
Bzdurny i niesprawiedliwy komentarz. Lepiej oceniaj takie szity jak pitbulle furiozy czy inne ganguskie produkcje dla mlodzieży
Zawsze się zastanawiam skąd się biorą takie łby które wrzucają takie posty, przecież gra aktorska Cyrwusa i drugiego aktora fenomenalna, reszta też, mnie się podobało bardzo, obejrzałem z dziewczyną i polecił bym na lekki seans we dwoje np tak więc może to kwestią że na każdy seans musi być czas i moment ale bez przesady z jechaniem na ten film bo jest zrobiony z dużym rozmachem więc trzeba mieć szacunek do twórców