Rzadko, wręcz nigdy się to nie zdarza bym nie przebrnął przez jakiś film, ale w tym przypadku nie
wyrobiłem. W połowie odpuściłem sobie tego gniota.
Nie mówiąc, że zamek w Czachticach leży nie w Rumunii tylko w zachodniej Słowacji, Elżbieta z domu Batorówna była węgierską, nie rumuńską hrabianką, a bliżej jej było do domu rodowego Habsburgów jak Wlada Palownika, który był hospodarem zupełnie w innej części Europy - niemożliwe, by z Wołoszczyzny dostał się jako stwór na Słowację. No i te mega sceny - jak wynurzająca się "piękna" hrabina w pełnym makijażu...
No cóż. Próbowali.