"Potwory kontra obcy" to bardzo sympatyczna animacja, która co prawda nie ma ambicji by być czymś więcej niż kolejnym filmem rysunkowym (przecież to nie Pixar), ale za to przez cały seans udaje jej się utrzymać odpowiedni poziom i nie nudzić zbytnio. Oryginalności również zarzucić jej nie można, ale broni się ona pomysłowymi, niesamowicie częstymi i bardzo sprawnymi nawiązaniami do słynnych filmów sci-fi. Czego tutaj nie ma – „Star Trek”, „E.T”., „Biskie spotkania..” Spielberga, „Cloverfield”, „King Kong”, „Mucha”, „Marsjanie atakują!” itd. itp. I to jest chyba największy plus tej animacji - możliwość odnajdywania co rusz kolejnych nawiązań do znanych filmów, które to zostały albo sparodiowane, albo wrzucone jako miły dodatek do całości. Dzięki nim sam film ma też nietypowy kosmiczny klimat.
"Potwory" bronią się także humorem na poziomie - może nie ma go zbyt wiele, ale znalazło się tu kilka naprawdę świetnych, rozbrajających żartów. Fakt, można by popracować trochę bardziej nad postaciami - prócz prezydenta i Suzanne cała reszta jest mało wyrazista, ale i tak miło można spędzić z nimi czas. Na tle konkurencji "Potwory" wyróżniają się również świetnymi efektami 3D - piłeczka czy liście dosłownie wypływają z ekranu, a sama animacja jest chyba najbardziej dopracowaną jaką dotychczas stworzyło DreamWorks - świetna scena na moście. Plus sporo akcji - bieganina w mieście, oraz porządny dubbing (którego przed seansem się trochę obawiałem) z rewelacyjnym Stuhrem parodiującym Maxa Kolonko. Pozytywnie.
8/10