Gdyby włożyć w ten film więcej pieniędzy wyszłoby coś lepszego, bo wiele rzeczy mija się z
prawdą, szczegóły i dość istotne wydarzenia.
Niemcy w tym filmie są o wiele łągodniejsi niż w rzeczywistości, noszono inne mundury, a
sam film nie zgadzał się z samą książką Giselli Perl.
Dr. Mengele nie strzelał do więźniów, oczywiście był dla nich uprzejmy, a co do Grese, to
akurat nie mogę zaprzeczyć, że mogła od czasu do czasu strzelać do kobiet.
Tak samo jak z aborcją Irmy, która wyglądała zupełnie inaczej niż w filmie, kiedyś czytałam
wspomnienia Giselli, więc wiem, że ona zupełnie inaczej opisała przebieg aborcji. Szkoda,
że film został zrobiony w dość łatwy do przełknięcia sposób, oczekiwałam czegoś
prawdziwszego... Ale pomijając wszystkie niedociągnięcia to i tak fajnie się go ogląda, z
punktu widzenia zwykłego widza, a nie "historyka".