Kolejny film, w którym reżyser z pewnym sukcesem w kinie europejskim , dostaje propozycję zrobienia czegoś w stanach i trafiają mu się franczyzowe gnioty, które studio i producenci i tak utopią w swojej chęci dotarcia do nijakości. Całe uniwersum wokół predatora daje gigantyczne pole do konkretnego sci-fi i kina akcji. Nawet Brody w swojej przypakowanej wersji miałby szansę, gdyby nie z góry założona b-klasa filmu. Marketing,franczyza i baza fanów a byłby drugi Marvel.