Film na początku zapowiadał się doskonale, już byłem przygotowany na solidną dawkę skondensowanego, kloacznego, czarnego jak smoła i najdurniejszego z możliwych humoru. Niestety twórcy postanowili rozwlec film, dodając wiele niepotrzebnych scen (choćby ta z wazonem) i niektóre bezsensownie wydłużając (rozmowy Hitlera z Mussolinim i Hirohito, czy FDR z Lincolnem). Przez to film mocno traci impet i po pewnym czasie zaczyna nużyć. A szkoda. Ostatnimi laty nastała moda na filmy w stylu oldschoolowych, kiczowatych hitów ery VHS ("Wolfcop", "Kung Fury") i "FDR: American BadAss!" wpisuje się w tą modę. Niestety chyba zabrakło tutaj trochę umiejętności reżyserskich i wyczucia, bo spokojnie można by film skrócić o dobre 15-20 minut, lekko przemontować i byłby niskobudżetowy hicior. Liczę że następny film Garretta Brawitha już taki będzie.