Ta Hollywoodzka nowomowa o wyższości rewolucji kulturalnej w Stanach Zjednoczonych, myślałem że padnę. Słabo skończyli, ci którzy to mówili. Będzie Oskar, lewackie dziadki z jury mają już faworyta. Czekam jeszcze na super film o Allanie Grinsbergu zjaranym bitniku z którego zrobią nowego mesjasza, oraz o niezawodnym G. Floydzie z którego tego mesjasza już zrobili. Oskary posypią się jak z rękawa.