Pomysł by podczas procesu były skoki czasowe były fatalnie wrzucone. Postacie są dwuwymiarowe. Każdy z bohaterów jest nośnikiem myśli politycznej i to tyle. Całość ma wymiar dydaktyczny i może być stosowany jako uzupełnienie do lekcji historii w anerykanskiej szkole. Do tego ten marny pomysł by na koniec okrasić opowieść co z kim się wydarzyło, to już jest tak ograne, że wręcz nudne a Sorkin wykorzystuje ten i więcej ogranych chwytów przez co film wygląda jakby przybył do widzów z lat dziewięćdziesiątych.
Daleko mu do Erin Brokovich, Ludzie Honoru, Filadelfia, 12 gniewnych ludzi czy nawet Mój kuzyn Vinnie.
Wszystko jest tu czarno białe(oj napracował się Sorkin żeby jak najbardziej wybielić protestujących), a wyrok można przewidzieć po 15 minutach filmu.
Szkoda tak kapitalnej ekipy aktorów. O dziwo nawet Sacha mnie nie bawił...
pełna zgoda. postaci są tak bardzo papierowe a przebieg akcji tak przewidywalny, że w ogóle (poza paroma momentami) nie byłem zainteresowany fabułą. szkoda.