Fachowo napisany i zrealizowany przez Aarona Sorkina dramat polityczno-sądowy. Jeden z tych filmów, który z minuty na minutę angażuje i ciekawi coraz bardziej.
Aaron Sorkin wie dobrze jak ważne jest aby w tego typu filmie, który stoi głównie dialogiem i jest swego rodzaju dokumentacją politycznych wydarzeń, nie tracić tempa i zaangażowania widzów. Wszystkie elementy zostały bardzo starannie wyważone i podane w odpowiednich proporcjach, dzięki czemu efekt ponad dwugodzinnego filmu o skandalicznym procesie siódemki demonstrantów ma charakter informacyjno-obrazujący i jednocześnie gustownie rozrywkowy i zabawny. Ze sporej ilości znamienitej obsady zdecydowanie wyłania się trójka aktorów, a mianowicie Mark Rylance, Sacha Baron Cohen oraz Frank Langella. Pozostałe kreacje nie wybijają się jakoś znacząco, ale też nie schodzą poniżej określonego poziomu. Ponadto film doskonale obrazuje jak właśnie wyglądają sądy, które są zależne od polityków i rządzących.
Podejrzewam, że gdyby za kamerą stanął Steven Spielber tak jak było w planie na samym początku, to myślę, że pewne elementy były by znacznie bardziej dopracowane, natomiast wnioskuję też, że nie obyło by się bez przesadnej ilości amerykańskiego patosu w podniosłej końcówce filmu. Oczywiście Aaron Sorkin też zafundował nam patos, jednakże dosyć stonowany i w całkiem strawnej dawce.