Po raz kolejny potwierdza się pewna zależność, im więcej film jest reklamowany, nagłaśniany tym większym gównem okazuje się w rzeczywistości. Do Obcego brakuje mu kilka milionów lat świetlnych. Prometeusz to film, który zaczyna się naprawdę nieźle pierwsze 30min daje nadzieję na dobre kino, ale z każdą minutą jest gorzej i gorzej, na koniec okazuje się kolejnym amerykańskim gównem. Oczywiście wśród załogi musi pojawić się obowiązkowo jeden skośnooki i jeden murzyn, to już klasyka. Dolatują na obcą planetę, odkrywają jakąś niezbadaną formę życie, niestety dwoje członków załogi gubi się (jak zwykle) i zostaje w środku aby przeczekać burzę, po co kapitanowi kontakt z nimi? Lepiej iść się bzykać w tym czasie! Albo zdejmowanie kasków przez całą załogę w zupełnie nieznanym miejscu, nie mówiąc już o tym, że na planecie, na której człowiek jest pierwszy raz, to jest k... śmieszne. Takich pierdół jest masa w tym filmie, mam nadzieję, że nie tylko ja tak zauważam. Zdanie 14-latków wielbiących ten film mnie nie interesuje. Nie polecam ów "dzieła" oglądać.