Scott strasznie spalił ten film, strasznie, może i byłoby ok, gdyby z tego zrobić kilka filmów,
ale to akurat rozwiązanie, czyli próba pokazania całej genezy xemonorpha jest po prostu do
bani, gra aktorka z kołkiem w tyłku, jedyne, co ratowało cały film przed zerem to dźwięk,
montaż i kadrowanie tyle. Jeśli ktoś się nie zgadza z tą opinią i chce pohejcić to co
napisałem, to niech mnie cmoknie, bo generalnie wyrażanie opinii to rzecz całkiem
normalna w tym także opinii negatywnych a taką moja właśnie jest
Tak to własnie jest gdy idiota nawet nie wie, że film od początku był planowany na dwie części, a teraz mówi się nawet o trzech.
Napewno wątków czemu Vickers uciekała wzdłuż toczącego się Derelicta, dlaczego Milburn chciał pogłaskać "Hammerpede'', dlaczego Shaw nic nie powiedziała o swoim "dziecku" załodze nie wytłumaczą w następnej części, więc ten film dużo błędów ma.
Te wątki nie obchodzą żadnego zdrowego na umyśle człowieka, bo miały one za zadanie efektowne posuwanie akcji do przodu i tyle.
Nie, uważnie studiowałem każdą scenę, każdy kadr, każde ustawienie kamery, każdy element scenografii, każdy dialog w nim wypowiedziany i całą resztę elementów składających się na film by jak najwięcej z niego wynieść na siebie. Irracjonalne sceny w niczym mi nie przeszkadzały, bo potrafiłem w trakcie seansu zrozumieć, iż taką dziwną Ridley obrał konwencję (co potwierdza odpalanie statku za pomocą fletu i panel sterowniczy z przyciskami wyglądającymi jak ugotowane jajka), która nie każdemu się podoba, ale to on jest artystą i ma prawo zrobić na co tylko ma ochotę. W przeciwieństwie do większości z was ja potrafię myśleć jak artysta i rozumiem dlaczego dana rzecz została tak przedstawiona. Gdybym kręcił ten film to prawdopodobnie rozegrałbym te sceny nieco inaczej, ale w stu procentach rozumiem Ridleya.
Nikt normalny nie zgodziłby się wziąć udziału w takiej misji, gdzie nie wiadomo nawet było co jest jej celem.
Cel był naukowy więc bierzesz naukowców. Chyba że za tryliony dolarów chcesz sobie zrobić jaja i z góry skazujesz misję na niepowodzenie.
Mogli wysłać samego Davida, albo kilku Davidów. Bez mięcha armatniego. Bo tym byli bohaterowie tego filmu.
Tobie naprawdę wydaje się, że scena tak ważna dla filmu i tak bardzo widoczna, która prawdopodobnie była kręcona przy dużej ilości dubli, przy której pracowało na pewno wiele osób, jak scena z Hammerpedem, mogła być skutkiem przypadku czy jakiegoś nieporozumienia? Naprawdę to wymaga szóstego zmysłu by zrozumieć, że Ridley po prostu taką, a nie inną, obrał konwencję?