Absurdy kosmicznej ekspedycji kończącej się w równie sensowny sposób co
pierwsza scena filmu, która ma oznaczać, no właśnie co? Poświęcenie mitycznego
Prometeusza? Fantazyjny sposób powstania ludzkości?
Film nie jest niestety wart ceny kinowego biletu. Można go obejrzeć, od okazji.
Jakim cudem, porównując przedstawicieli obu ras i ich cechy fizjologiczne, morfologiczne
oraz wszystkie inne, ludzkie DNA ma być IDENTYCZNE z DNA gigantów?
Plus za dobrą muzykę.
No początek właśnie pokazuje jak ci cali "inżynierowie" tworzyli życie na planetach, to wcale nie musiała być ziemia ale był to ogólny przekaz jak powstało życie na świecie w tym filmie.
Polecam filmowy magazyn do czytania. Dokładnie wyjaśnia o co chodzi z pierwszą sceną. Scott tłumaczy ją chęcią ukazania dążenia do doskonałości Inżynierów (Space Jockeyów). Byli gotowi zabić życie na planecie i wcisnąć dla niej przycisk reset. Tak samo myśleli o sobie. A ten pierwszy Inżynier po prostu niszczy się, by się odrodzić. Jego DNA rekombinuje się.