Kiedyś Ridley miał pomysł na Robin Hooda. Banita miał być czarnym charakterem,
Szeryf z Notthingam pozytywnym. Pomysł był ciekawy pozostało tylko czekać na film.
Nagle okazało się, że jednak Robin będzie taki jak wszystkie poprzednie - pierwotny
pomysł został całkowicie przemeblowany. Efekt - obejrzałem film, z którego po paru
latach nie pamiętam niemal NIC.
Podobnie PROMETEUSZ zaczynał jako prequel ALIENa, a skończył jako historia luźno
nawiązująca do filmu sprzed lat. Może właśnie tak potężne zmiany koncepcji powodują,
że scenariusz filmu leży. A może to ten Pan od LOST, który w serialu natworzył pełno
dziwacznych tajemnic, których potem sam nie umiał wyjaśnić.
Panie Ridley - jak nie było pomysłu nie trzeba było ALIENA drażnić.
Stworzenie życia na Ziemi. Space Jockey = inżynier? Fatalny pomysł na film. Proste
historie są najlepsze - patrz ALIEN.
Mój pomysł na film w tym uniwersum:
Akcja dzieje sie po ALIENS. Na LV-426 przybywa misja ratunkowa (naukowcy,
komandosi, androidy, ktoś z firmy). Eksplorują okolice zniszczonej koloni, znajdują
rogala, radzą sobie dobrze lub nie z jajami, badają statek Space Jockeya, odkrywają coś
o Obcym, coś o SJ, albo uruchamiają jakiś mechanizm, albo nadlatuje drugi ROGAL.
Pomysłów jest dużo. Ważne żeby gładko wejść w ten świat nie niszcząc tego co juz
zostało dokonane, zachować troche logiki i mamy film, o którym będzie się pamiętać.