Jak Scott mógł nakręcić takie coś? Przecież ten film jest tak słaby, że ja się za głowę łapałem.
Słyszałem, że film jest słaby, ale nie spodziewałem się, że aż tak. Mega kretyński scenariusz,
strasznie słaba historia, statki wlatujące w obce statki bo tak... Niesamowite. Ciągłe usilne powtarzanie o "Boże", totalnie niepotrzebny, tak samo rola krzyżyka w filmie niepotrzebna...
Też się rozczarowałam. Kilka dobrych rozpoczętych wątków, plejada dobrych aktorów do wykorzystania, kupa forsy, świetna ekipa i... I właśnie co? Bo nie rozumiem, o czym ten film chciał mi opowiedzieć? Że stworzyli nas obcy? Że androidy w kosmosie są samotne i żelują włosy? Że chcemy być jak bogowie? Że wszystko na raz? Oj, zaplątało sie to wszystko i wyszło wielkie nic.
Szkoda zmarnowanej energii Rapace, która choć genialna w szwedzkich i norweskich filmach, tu wypadła blado jak mgła cmentarna. Przez pół filmu coś popiskuje, przez drugie pół podskakuje.
Szkoda zmarnowanej energii Theron, która nie wiedzieć zupełnie czemu przez cały film chodziła naburmuszona jak Fochna.
I po cóź komu ten postarzony Pierce?
Czwórka za bardzo ładną otoczkę.
100% racji siedziałem dziś i oglądałem - łudząc się zaraz się zacznie.... do teraz czekam