.... spada w dół jak samobójca z dziesiątego piętra. Zauważyłem w kinie tym pewną zależność, która się w kółko powtarza.
Mianowicie jest to film na tzw. 1/2.
Pierwsza część filmu rewelacyjna, wprowadzająca stosowny nastrój, głębie fabuły, natomiast druga część jakby przyspieszona bo ktoś kazał skończyć film w trybie ekspresowym.
Jednym słowem Amerykanów poznaje się po tym że dobrze zaczynają ale kiepsko kończą. Nie mogą być więc prawdziwymi mężczyznami.
Dodatkowo do kwintesencji takiego filmu można dodać kilka nieodłącznych elementów. Obca cywilizacja zawsze chce nas zabić, rozdeptać. Kiedy był jakiś głośny film tego typu gdzie mieliśmy pokojowe wspólne nastawienie. Ciągłe mordowanie i zabijanie jest już oklepane we wszystkie strony.
Dodatkowo każdy potwór w filmach tego typu prawie jak Megazord w Power Rangers czy Daimos skądinąd bardzo fajnej dawnymi czasy anime musi wydać okrzyk bojowy prosto w twarz albo kamerzysty, albo głównego bohatera.

Wracając jednak do Prometeusza jest to film na 1/2. Pierwsza połowa fajna, budująca scenariusz i napięcie, druga to jednak crap. Może nie była by wg. mnie tak kiepska gdybym wiedział że ma to być nawiązanie do Obcego zapożyczające po drodze elementy z innych fajnych filmów S-Fi