Witajcie.
Jak w temacie... Chcę podyskutować o filmie (od ci zaskoczenie), bez nerwów, wyzwisk, troll'ów itp. po odpowiadać sobie wzajemnie na liczne pytania itp.
Wiem, że takich tematów jest dużo, ale odpowiadać w każdym po 10 razy to samo... to nie dla mnie (plus głupio liczę, że zbiorą się tu mniej narwani ludzie, niż w innych tematach). Liczę na fajną, budująca dyskusję. Uważam, że Prometeusz na to zasługuje. Ja dałem 8/10.
Wyjaśnię (pobieżnie) skąd taka ocena (to będzie wyjście do tej dyskusji).
1. B.Dobre zdjęcia. Ładnie (nawet bardzo) poświecone, przykładnie zmontowane (chodź trafiłem na jekieś mini-babloe). 3D jest świetne. Głębia, ostre i niemeczące. Efekty... wiadomo
2. Dobra gra aktorska i ciekawe twarze... dla mnie to ważne.
3. Fabuła... wiem tu jest najwięcej kłótni. Moim zdaniem jest dobra, nie rewelacyjna czy coś więcej. Dobra... ma parę głupot... fakt. Dużo jest niewyjaśnione, zostaje w strefie dopowiedzeń jak kwestia czy Deckard jest androidem... ale to właśnie lubię. Wielu uznaje te niedopowiedzenia za absurdy, ale ja mam swoje interpretacje (to wyjdzie w dyskusji... mam nadzieję).
4. Wciągnął mnie. Autentycznie czułem się jak na niezwykłej przygodzie. Czułem dreszczyk emocji... a niby wiedziałem czego się spodziewać.
5. Uważam, ze Scott spełnił obietnicę... to nie Prequel Obcego... to Coś nowego w tym samym universum. Połączonego z serią, a jednak bardzo odmiennego.
6. Lubię SF... gdy widzę tak porządnie zrealizowane, wciągające i mroczne SF... kupuję to.
Proszę o jakieś pytanie, punkty zaczepienia i kwestie, które chcecie poruszyć.
Wbij się w temat http://www.filmweb.pl/film/Prometeusz-2012-523230/discussion/Dobra%2C+przed+snem +jeszcze+par%C4%99+pyta%C5%84%2C+dla+tych%2C+co+maj%C4%85+Xenopedi%C4%99+w+ma%C5 %82ym+palcu,1967537
tu jest prawdziwa burza mózgów i ciekawostki.
bez urazy ale większość piszących w tamtym wątku zupełnie niezrozumiała filmu, dość wątpliwa przyjemność to czytać nie mówiąc o pisaniu tam
"Dobra gra aktorska"? Charlize powiedziała parę razy "sanowabicz" i to ma być dobra gra aktorska...Nie zgadzam się. Dno, żadne mistrzostwo, nic. Pani Charlize wystąpiła w tym filmie chyba dla podreperowania domowego budżetu. O reszcie "aktorów" się nie wypowiem.
Ten film miał więcej niż jednego aktora... Naturalnie Fassbender się jak zawsze spisał. Naomi też mi się podobała, była ciekawa wizualnie (nie mylić z urodą). Napisałem Dobra bo była przykładana... Nic wyjątkowego, ale też nic jakoś specjalnie złego.
Wiesz... idąc na film oczekuję czegoś więcej niż przykładnej gry aktorskiej a czegoś co mnie powali i olśni jak np. Heath Ledger w Batmanie czy Andrew Robinson w Brudnym Harrym.
W zasadzie w filmie tym aktorzy nie mieli możliwości się wykazać-nie ich wina.
"Heath Ledger w Batmanie" od kiedy on się stał jakimś przykładem? każdy jak chce powiedzieć o dobrym aktorstwie stawia ten przykład. Koleś zagrał wariata, najprostsza kreację z zadań aktorskich... już wspomniany Fassbender w reklamówce Davi8 jest 100% lepszy.
Jak przypuszczam Szczepan oprócz tego, że jesteś Jezusem Chrystusem to dodatkowo zajmujesz się aktorstwem- stąd wiedza na temat prostoty odgrywania roli wariata. Oj Szczepan, Szczepan... ;-)
To w takim razie dziwię się, że "przykładna gra aktorska" Ci wystarcza, nie odstręcza Cię i nie oburza.
Absolutnie... nie mam się do czego przyczepić więc co mam powiedzieć? Fassbender zagrał bardzo dobrze to mi wystarczy. Jedna dobra rola na film to i tak więcej niż w 80% filmów jakie wychodzą. Z reszta aktorzy poboczni (jak facet z irokezem) też byli ciekawi. W ogóle to czekam kiedy polskie filmy doczekają się choćby takiego aktorstwa.
Oceniasz na 9 "Aż poleje się krew", a jako przykład powalającej gry aktorskiej podajesz Jokera i Clinta twardziela... Klapki na oczach czy co?
Lecho... nie wiem, czy zwróciłeś uwagę na to, iż nie zachwyciłam się rolą Clinta w Brudnym tylko aktora, który zagrał postać Scorpiona w tymże filmie. Jest mnóstwo wspaniałych kreacji aktorskich i bez wątpienia należy również do nich rola Daniela D. Lewisa w Az poleje się krew.
Zostawiasz planetę Ziemię. Lecisz w kosmos. Wyprawa w nieznane. Śpisz dwa lata. Budzą cię. Okazuje się - sukces! Nasi praojcowie, stworzyciele życia tu byli. I wreszcie stajesz z jednym twarzą w twarz. Olbrzym o niewzruszonej twarzy. Masz szansę zadać pytanie, odwieczne pytanie trapiące człowieka - skąd przychodzimy, kim jesteśmy, dokąd idziemy? Mędrcy, filozofowie, uczeni śnili o tej chwili. Pytasz...
I dostajesz w ryja.
Po ciosie od trzymetrowego łysola następuje przerwa w myśleniu. ;-)
Ale konkluzja jest taka, że nie warto lecieć w kosmos. Na Ziemi wielu chętnie obije ci gębę za free. Żal mi tylko grzyba Weylanda. Zapłacił frajer za to trzy tryliony dolarów.
Dokladnie. To jest chyba to co najbardziej ludzi zdenerwowalo w tym filmie. Ja wyszedlem poprostu zdenerwowany takim "zamknieciem tematu". Wyszlo na to ze Pan Inzynier uwaza nas za najwieksze zagrozenie i trzeba od razu walic w ryj i pozabijac nas na wszelki wypadek. Moze to dlatego ze go obudzilismy a mial fajny sen ?
Mnie akurat ta czesc nie zdenerwowala poniewaz juz sam Ridley powiedzial ze w zalozeniu Jezus mial byc jednym z Inzynierow i za to ze ludzie ukrzyzowali go miarka sie przebrala zauwazyli ze jestesmy nieudanym eksperymentem wtedy mieli nas unicestwic ale cos nie powiodlo sie z ich "czarna mazią" i sami sie pogrzebali na planecie do ktorej dociera cala ekipa Prometeusza :)
Serio... Scott tak powiedział? Nie znałem tego faktu... ale poczułem się bystry gdy w kinie do kumpla powiedziałem coś w stylu... "Ej stary... Kara za coś co miało miejsce 2000 lat temu... Chcą zniszczyć ludzkość przez Jezusa." :-)
Bogu dzięki, że nie przemycił Jezusa do filmu. Kto kupiłby wersję o trzymetrowym łysolu na krzyżu? Chyba tylko ci, co wytoczyliby proces o szarganie uczuć religijnych.
Dokładnie, zachowanie "białasa" jest niezrozumiałe, może ten robot zrobił ludziom dowcip i zamiast zadać mu grzeczne pytanie tak jak kazał mu Weyland czy Elizabeth, to go obraził? Ale w sumie to i tak albinos był zbyt porywczy, z takim temperamentem to jego rasa powybijałaby się nawzajem zanim wynalazłaby koło, nie mówiąc o międzygalaktycznych statkach i cudownych maziach.
Punkt 4 to wiadomo czysto subiektywna sprawa bo ja się dawno tak nie wynudziłem w kinie, ale co do punktu 6 naprawdę sądzisz że to było mroczne? Dla mnie trudno o bardziej "sterylny" film w tych klimatach. Może to wina słabej muzyki która nie dodaje nastroju, ale ten film rozmija się z klimatem o kilometr.
Ad5. To po co wrzucał tego stworka na sam koniec? Po to żeby zyski z biletów podskoczyły? Co najkważniejsze aktorów do gry w filmie zachęcał (wiem z wywiadu z Rapace tekstem że kręci Prequel Aliena. Coś tu jest jednak na rzeczy.
Co do pierwszych dwóch punktów się zgadzam chociaż 3d imo przeciętne jednak to nie równoważy strasznych minusów filmu.
Fabuła to już str4aszne powielanie schematu z paroma głupotami i jeszcze na dodatek jakieś dziwne przeskoki jakby wycięli 1/3 filmu.
Ad5. Myślę, ze wrzucono go bo raz... jednak film jest połączony z obcym (ale jest ego mniej niż chyba 3/4 by sobie życzyło) i faktycznie... Fani chcą obcego... to mają.
ad6... tak uważa, że jest sporo Mroku. Naturalnie głównie w jaskiniach itp. Plus mrok w samej fabule (nie tylko dosłowny)... Operacje, mutanty itp. ja wiem... to nie Obcy, to nie taki mrok jak wtedy. Ale Właśnie dlatego zaznaczyłem, nowoczesne SF... czyli włośnie takie nieco sterylne, ale moim zdaniem właśnie udane (dodatkowo porównując z tym co ostatnio wychodziło...). Dodatkowo jak mówiłem wciągnął mnie w klimat przygody, więc jakiś klimat był... Może nie taki jak wszyscy się spodziewali. :-)
Fabuła... Możesz wymienić te schematy? i gdzie dokładnie raził cię przeskok? To mnie interesuje.
ad4... Jak się wynudziłeś... to nie dziwię się twojej ocenie :-) Pytanie tylko brzmi co cię nudziło... czy fabuła faktycznie aż tak cie nie wciągnęła?
Ze schematami miałem na myśli że pierwsza część teoretycznie była poświęcona na budowanie relacji między postaciami (moim zdaniem ten element leży w tym filmie) i początek ekspedycji. Ta część jeszcze była mimo wszystko zjadliwa, a 2 to już w większości typowe wybijanie załogi czyli space slasher. Problemem jest to że to nie trzyma w napięciu ani nie jest efektowne. Zgodnie z zasadami gatunku przy życiu pozostaje ta postać która zawsze zostaje czyli teoretycznie główna bohaterka.
Co do przeskoków to trudno mi wskazać, a miałem zonka 3-krotnie. Raz na pewno czegoś mi zabrakło po dialogu postaci granych przez Idrisa Elbę i Charlize Theron na temat seksu i tego czy ona jest androidem. Dokładnie później jest scena jak ginie 2 pierwszych członków załogi.
Zresztą podobno istnieje 30 minut wyciętego materiału więc może wersja reżyserska wyjdzie co u Scotta jest normą.
A i jeszcze jedno. Tyle było kłótni o pg-13 a wycięcie lub złagodzenie 2 scen zapewniłoby tą kategorię wiekową.
Te schematy... to oczywiste. Film mają to do siebie. Poznajesz ekipę, budują się relacje. Później zaburzenie, pierwszy zwrot itp. a to, że cześć filmu to slasher... nie spodziewałeś się tego? Jednak na marginesie nie taki oczywisty. Jasne zostaje 1-2 postacie na końcu, ale cała dodatkowa oprawa i pewna tajemnica jednak nie dała mi odczuć, ze oglądam Piątek 13: Space.
Moim zdaniem te relacje nie były akie złe. Podobała mi się relacja Fassbeander-Theron.
Z tym PG-13 zgoda. Co do przeskoków to nie wyczułem. A materiału chyba jest 17min... tyle będzie na BD.
film dla mnie przeciętny. szału nie ma. Nawet niektóre efekty zadziwiająco sztuczne.
Scott chyba nie wiedział czy to ma być film fantastyczno naukowy czy Scf-horror....
Zacznę od pewnej prywaty - osobiście byłem w kinie na tym filmie o godzinie 0.05 z czwartku na piątek, więc był to pierwszy seans w dniu premiery. Kosztowało mnie to trochę wysiłku, bo w piatek szedłem do pracy i musiałem wstać o 5, ale cholera - WARTO było! Spodziewałem się bardziej łopatologicznego nawiązania do Aliena, czegoś w rodzaju - rasa inżynierów wymyśliła Obcych jako broń biologiczną i wymarła - a tu proszę! Scott 'poszerzył' to uniwersum (wiem, że sporo koncepcji wg Ericha von Danikena;), stworzył nowe wątki i chociaż faktycznie pozostawił parę pytań, to nie było to frustrujące, lecz zaostrzające wrażenia po filmie. Podobało mi się wszystko - od efektów, scenografii, MUZYKI (wielkie brawa), aż po grę aktorską (kto powie, że Fassbender nie jest obecnie jednym z najlepszych aktorów na świecie - ten gośc potrafi zagrać ból samymi oczami, pozostawiając na twarzy nieruchomą maskę). Jeśli ktoś idzie na ten film z myślą, że będzie to kolejny Avatar, albo klon Transformersów, to odbije się od tego filmu jak piłka od słupka. Jestem ogromnym fanem Obcego i bałem się, że powstanie coś co będzie uwłaczać temu filmowi (coś jak AVP), ale na szczęście się pomyliłem. Dla takich filmów WARTO chodzić do kina, dla takich filmów WARTO zadawać pytania i dla takich filmów WARTO spać 2 godziny i iść do pracy następnego dnia:) ZASŁUŻONE 9,5 - dziękuję.
To widzę, że kolega podobnie jak Ja. Praca, ale na premierę iść trzeba :-). Nocny pokaz, pełna sala... mega klimat.