Widzę że opinie o filmie są mocno podzielone.
A ja jednak uważam że jest dobry. Nie ma ostatnio za dużo dobrego kina SF, które by mnie interesowało a Prometeusz uderza właśnie w tą lukę.
Nie nastawiałem się jak do filmu z cyklu Obcy więc i nie jestem zawiedziony.
Zastanawiają mnie jednak wiadra pomyj wylewane na tą produkcje.
Zupełnie dobrze zrobiony film, może nie rzucający na kolana ale na wysokim poziomie.
Wpisy dotyczące niejasności w scenariuszu mnie bardzo ubawiły. Domyślam się że seria Obcy to był paradokument, w którym wszystko było zupełnie naturalne.
Ode mnie 7. Nie ma rewelacji, trochę to wszystko naciągane, nie ma już tej świeżości co kiedyś ale to wciąż kawał dobrego kina.
"Wpisy dotyczące niejasności w scenariuszu mnie bardzo ubawiły"
A mnie bardzo rozbawiła eksplodująca głowa i seria olimpijskich pokazów pani Shaw, kilka godzin po całkowitym rozcięciu mięśni brzucha oraz kresy białej.
Kiedyś pewnie pokaże się wersja reżyserska i wtedy naprawdę się okaże o czym to film i dlaczego było w nim tyle nieścisłości. przecież montaż jest fatalny, sceny są rwane i aż ciśnie człowieka by niektóre wątki bardziej naświetlić. Myślę, że Scott nakręcił dobry kawał kina, który na stole montażowym został pocięty jak prosię w rzeźni. Robota pewnie producentów, no bo któż wysiedzi ponad trzy godziny w kinie. A taki obraz wymaga trochę taśmy filmowej o czym można się było przekonać oglądając wersje reżyserską np. Czasu Apokalipsy. Czekam więc nie tracąc nadziei bo szkoda filmu.
Tyle że Obcy to był od początku do końca konsekwentny horror/thriller SF. A ten film to nie wiadomo co to jest. Tym bardziej że tamten film a mówie o jedynce Scotta nie silił się na wyjaśnienia. To było po prostu znakomite kino rozrywkowe. Tutaj mamy pseudofilozoficzne brednie.
Jak to nie wiadomo co to jest. To poprostu SF. Musi być horror/thriller SF?
Gdzie tu jakieś pseudofilozoficzne rzeczy?
Myślisz że lepiej jakby autor pociągnął wątki z ostatniego obcego?
Można by to robić w nieskończoność tylko po co?
Myślę że orygenes1 może mieć sporo racji. Coś w tym filmie zgrzyta i nie wierzę że taki miał być zamysł autora.