Nie daje mi to spać od soboty :D Skąd David na początku eskapady wytrzasnął drabinę?
Temat humorystyczny. Bo i filmu nie można brać na poważnie skoro tyle nielogicznych
faktów w nim ;)
Zachęcam do kreatywnych wypowiedzi :D
David miał taki zaczarowany ołówek, który działał dokładnie tak jak ołówek ze znanej keskówki. Narysował sobie drabinę gdzieś na ścianie w korytarzu i już ją miał:) Ta scena będzie dopiero na DVD.
Hehe, to swoją drogą ciekawa kwestia, ale myślę, że wyposażenie wyprawy zawierało także jakiś rodzaj składanej drabiny łatwej do przenoszenia.
taką samą (teleskopową) mieli chyba w sejmie palikotowcy jak dowieszali dodatkowe symbole religijne
Dla tego będę powtarzał że film jest bezsensu zero logiki. CO TO ZA FILM ŻEBY SIĘ ZASTANAWIAĆ O CO W NIM CHODZI ?? lub doszukiwać się jakichś ukrytych przesłań, dla czego David zrobił tak a nie inaczej. Lub szukać faktów w internecie co Ridley Scott miał na myśli przecież to jest śmieszne i żałosne.
zero logiki to mocne określenie - gdyż logika nie jest jedną jedyną prawdą o składa się na nią zbyt wiele niewiadomych
żałosne że tego nie wiesz
jak również to że nie wiesz o czym mowa
"CO TO ZA FILM ŻEBY SIĘ ZASTANAWIAĆ O CO W NIM CHODZI" mówi o Tobie wystarczająco
miłego dnia
Przykro mi że nie rozumiesz co pisze CHODZI FILM PROMETEUSZ nie mam zamiaru szukać w internecie dla czego david dał do wypicia dr Holloway to coś czarnego.
ja nie szukam, opieram się tylko na tym co widziałem w filmie - jego stwórca chciał być nieśmiertelny, by sprawdzić czy to coś działa trzeba na kimś sprawdzić, zapytał Hollowaya czy zrobiłby wszystko by osiągnąć to do czego dąży - dostał odpowiedź twierdzącą, więc zrobił eksperyment właśnie na nim
Hej, hej, spokojnie, pisałam że temat humorystyczny, nie potrzeba mi tu kłótni :D
Chciałam tylko usłyszeć wasze wersje, a nie wzbudzać internetowe zamieszki ;]
Przepraszam, pytałeś o drabinę ? nie mam zielonego pojęcia,pewnie nigdy nie rozgryziemy tej mrocznej zagadki.
Czegoś tu nie rozumiem. Oglądałem film w kinie i pamiętam, że David rzeczywiście miał drabinę, rozkładaną. jeśli to przeoczyliście, widac jak uważnie śledzicie film. stąd te wątki, niby bez odpowiedzi. pozdrawiam
Fakty faktycznie David ma coś co przypomina drabinę (na pewno david wiedział że będzie mu potrzebna do otworzenie drzwi że będzie musiał na nią wyjść, a czemu nie miał przy sobie palnika, kombinerek, klucza francuskiego czy śrubokręta ) następny nielogiczny fakt ŻE MIAŁ AKURAT DRABINĘ
Co za głupoty... Poszli do jaskini! Na co im kombinerki/klucz!? Drabina wydaje się bardziej przydatna. Co innego, jakby nie wzięli latarek, a tymczasem oni mieli bardzo specjalistyczny sprzęt, włącznie ze wskaźnikiem funkcji życiowych i przyrządem do datowania radiowęglowego.
Chłopie ogarnij się "palnika, kombinerek, klucza francuskiego czy śrubokręta " TO BYŁY PRZYKŁADY dla czego drabina a nie.............. Chrystusie na niebie ręce mi opadają od tłumaczenia prostych rzeczy.
kiepskie przykłady - w zasadzie całkowicie nietrafne. Bo, no to właśnie... drabina, a nie co? (no wyduś to z siebie - daj lepszy pomysł niż drabina)
Idą badać znaki i malowidła w nieznanej grocie (na pewno ciemnej, a może wysokiej). Dla mnie drabina wydaje się być (obok latarki) jednym z potrzebniejszych przyrządów. Ale rozumiem, że Ty byś wziął lusterko, kuchenkę mikrofalową, średnią miksturę leczenia, czaszkę ścierwojada i skrzeloziele... geniuszu:)
Jakie bingo synu ??? "David nie ma PRAWA WIEDZIEĆ do czego może służyć czarna substancja i co to jest, czy tworzy życie czy niszczy czy przedłuża a może to olej silnikowy "
Nie to żebym się obraził, ale ile masz lat "synu"? :-)
Poza tym pewne fragmenty filmu mówią, albo inaczej, dają odczucie, że co poniektórzy uczestnicy wyprawy wcale nie błądzą po omacku. Warto zobaczyć jeszcze raz.
Może i nie błądzą, ale powinni !! TO JEST OBCA PLANETA, INNA CYWILIZACJA i jest o lata świetle bardziej rozwinięta niż ludzka. W filmie BRAK LOGIKI przy takiej technologi i wiedzy obcych ludzie powinni zachowywać się jak MAŁPA która widzi telewizor i nie ma zielonego pojęcia co to, nie wspomnę już Davida.
A nie zachowują się? Są, zwłaszcz z punktu widzenia obcych. Przecież o to cała ta sprzeczka między filmwebowiczami, że nielogiczne są zachowania ludzi w tym filmie.
Czy w naszym świecie nie jest tak samo? Codziennie widzimy na ulicach i słyszymy/widzimy w mediach o ludziach, którzy zachowują się nielogicznie. Nielogicznie, bo nie robią tego co my zrobilibyśmy sami w danej sytuacji? To zawsze będzie subiektywne odczucie. Najlepszy przykład. Koleś, który urządził sobie strzelnicę na Batmanie. Dla nas psychiczny, nie zachowywał się logicznie ale on sam na pewno widział jakąś logikę w swoich działaniach.
Bingo? Jest jeden problem. Czy idiota Weyland pomyślał o zakażeniu załogi??? Że wydostanie się to gdzieś indziej na statek (co się zresztą stało)? Ktoś musi chyba zabrać jego cztery litery z powrotem do domu, nie? Halloway wchodził w kontakt nie tylko poprzez seks z Shaw ale z innymi członkami załogi też, jak oddychanie tym samym powietrzem, dotykanie tych samych rzeczy. No ale koko koko spoko i wyszło jak zwykle. I skąd te umiejętności przewidzenia przyszłości u androida, że dojdzie akurat do seksu między zatrutym a Shaw? Bo wyraźnie do tego dążył, jak się później okazało. Czemu maź nie miała efektu na androida? To też swego rodzaju forma życia z zapewne prawdziwą skórą a nie syntetyczną, on cały nie był robotem, nie? Android to coś troszkę innego niż robot, wtedy bym zrozumiał, że dał sobie na palec maź i nic mu się nie stało.
Android był tak zaprogramowany i miał swoją ciekawośc, której nie należy nawet próbowac rozpatrywac. A teraz kwestia seksu miedzy tym dwojgiem. nie trzeba byc geniuszem żeby wiedziec, ze para "także prywatnie", naukowców po dwóch latach w lodowce będzie miała ochotę na seks. skorzystał z ludzkich słabości po prostu!!! a android był całkowicie sztuczny, podobnie jak ten z Obcego 2, dlatego się nie zaraził!!! Ludzie trochę dystansu.
Nie rób z ludzi idiotów, bo każdy wiedział jakie są stosunki między Halloway a Shaw. A problem polega na tym, że oni wrócili już z wyprawy. Wcześniej tego nie robili? Po przebudzeniu mam na myśli? Tzn. że Android miał niezłego farta. Za dużo po prostu tych fartów jak na jeden film.
lester_ab odpowiedział Ci już za mnie. Android to sztuczna istota humanoidalna, choć nie w każdym filmie i książce przedstawiona jest tak samo. Niektóre koncepcje mówią faktycznie o tym, że android to wytwór bio-mechaniczny i zawiera w sobie elementy żywej tkanki. Jednakże w uniwersum obcego jest to całkowicie sztuczna istota. Masz jednak rację i faktycznie mogło dojść do reakcji pomiędzy substancją a sztuczną skórą Davida. W filmie jednak albo tego nie pokazano albo pominięto ten fakt. Weyland to umierający człowiek, który kurczowo trzyma się życia. Jest egocentrykiem o czym świadczy jego wystąpienie publiczne (w viralu).Ktoś taki z wielkimi aspiracjami i świadomością zblżającego się końca jest niebezpieczną jednostką nie zwracającą uwagi na innych. Powrót do domu? Statek mógł być zaprogramowany na automatyczny powrót do domu bez konieczności pilotowania go przez załogę.
A jak on się połapie bez załogi jak zrobić nawet tak niby banalną, a po prawdzie skomplikowaną rzecz, bo mówisz to z punktu widza, ja bym np. nie wiedział jak włączyć autopilota bo nigdy takim czymś nie latałem. Może bym go włączył a zaraz potem wcisnął nie ten przycisk co trzeba i bye bye, mission over. Chyba, że miał wielki czerwony przycisk u siebie z napisem HOME. Ale wydaje się to infantylne. Ale ok, widzę, że ten film można obronić zawsze jak się chce, jak z WTC, jedni że to zamach, drudzy że to robota rządu. Ciekawe czy obronisz też płyny płodu wlewające się do brzucha Shaw, zapięcie brzucha i gotowa do drogi.
Nie wiedziałbyś? Mając w głowie dokładny plan swojego dalszego postępowania, będąc fundatorem misji i prawdopodobnie samego statku (nadzór nad planowaniem, budową, oprogramowaniem, itd.). Nie zapuszczał byś swoich macek we wszystko żeby mieć pewność, że i maszyny i ludzie będą grali tak jak Ty będziesz dyrygował. Nie kazał byś zaprogramować komputera pokładowego na omawianą przez nas ewentualność? Jesteś człowiekiem inteligentnym więc sądzę, że tak. Wszyscy tu, wypowiadamy się z punktu widzenia widza:-). O wodach płodowych, wybacz, nie pogawędzę bo nie pamiętam tej sceny na tyle dokładnie by się w tej chwili wypowiedzieć. Natomiast zaszywanie "spinaczami" głębokich, cientych ran jest faktem już w naszych czasach. Ergo: nie jest to SF i nie trzeba o tym rozprawiać. (Można też klejem błyskawicznym. Uwierz, działa.) Dr. Shaw po zabiegu, z tego co pamiętam, nie do końca była "gotowa do drogi". A wstrzykiwanie sobie środka przeciwbólowego?
Na koniec. Stawianie tez a potem próby ich obalenia lub obrony, to się nazywa dyskusja. I to tu właśnie robimy.Można bronić jak się chce i negować jak się chce, byle argumentować mądrze.
Nie chodzi o samo zapięcie zszywaczami, o którym już wiem od amerykańskich fanów, że to prawda. Chodzi o wnętrzności. Sam przez to przechodziłem, wiem jak to boli, ale po operacji. A ona to na żywca sobie robiła. No ale wiemy, że wstrzykiwała sobie znieczulenie. To by się w końcu uśpiła, bo nie mało sobie tego władowała, David jednym ukłuciem już ją zmulił, to co ona po paru takich? Nie bez przyczyny ludzi się usypia na takie zabiegi, inaczej bym sobie patrzył jak mi w brzuszku majsterkują. A boleść tuż po takim zabiegu to masakra. Nie idzie oddychać z bólu, łapie się małe oddechy bo mięśnie brzucha bolą jak cholera. Dochodzi do tego fakt, że maszyna praktycznie wyjęła płód, i ją spinaczami zaszywa i cool. A nieprawda - co z jej innymi organami naruszonymi przez taki zabieg->krwotoki wewnętrzne, co z niezrośniętymi mięśniami brzucha itp. Niestety ale ciało ludzkie nie będzie doskonalsze za te 80parę lat, a medycyna była magiczna, nie uśpiła się z painkillerów ani z bólu. A potem bieganie jak na olimpiadzie. No i ciekawe, że Theron zachowała się jak kretynka w obliczu śmierci a ona w super stresie wszystko ładnie bez pomyłki ogarnęła, ale śmierć Theron da się łatwo przełknąć a operacji Shaw już nie.
Co do Weylanda - Steve Balmer z pewnością za cholerę nie wie wielu rzeczy od podstaw jeśli chodzi o Microsoft. Grube ryby zazwyczaj dają kasę tym uzdolnionym w swojej korporacji na nowe badania i zarządzają firmą, chodzą na spotkania, ale inżynierami to oni nie są. Założę się, że prezesi Boeinga g wiedzą o lataniu takim sprzętem. Ba, pójdźmy dalej, w kosmos. NASA jest fundowane przez rząd USA, nie słyszałem by ktoś w kongresie wiedział jak latać wahadłowcami. Tak samo Weyland, szczególnie, że stary mógł się w ogóle nie interesować kontrolkami (i tu się pojawia czemu nie lepiej androida zamiast ludzkiego kapitana, jak i zresztą całą załogę mieć z androidów, które usłużnie będą wykonywały każdą jego zachciankę.
Ale ok, jestem w stanie to zaakceptować, rzeczywiście podjęcie takich kroków przez Weylanda wydaje się sensowne, szczególnie, że tak kurczowo trzyma się życia, więc i zadba o wszystko jak należy ale załoga... to już inna sprawa. Stąd też można na tej podstawie stwierdzić, ze skoro dobrał takich kretynów, którzy gubią się w dopiero co przeskanowanej jaskini mając stałe połączenie z kapitanem statku, to i może tak samo potraktował środki ostrożności. O i tu pojawia się kolejna rzecz. Niepotrzebna mu załoga? A co jeśli autopilot padnie? Bo np. właśnie przez debilne działania jak zatruwanie ludzi na pokładzie własnego statku (to czysty idiotyzm), czego skutkiem potem jest ten wielki twarzołap, właśnie on uszkodzi coś, czego będzie wymagało personelu do naprawy? Nie przemyślał do końca swój genialny plan. Nawet najgenialniejszy plan w starciu z realiami może okazać się całkowitym fiaskiem - prawo Murphiego. Kurczę, to ja bym w ogóle podjął więcej kroków niż on!
A i jeszcze ostatnia rzecz nie daje mi spokoju. Jakim cudem SJ dotarł do końcowej sceny? Jego statek buch, kapsuła leży dobrych parę kilometrów dalej, a on bez tlenu dotarł tam, tylko po, by dać się zabić? Jakim cudem wytrzymał tyle bez tlenu? Chyba, że to kolejna zagadka lub SJ wstrzymują oddech nawet na parę godzin, takimi są twardzielami.
Szczerze to powiem, że to co zaatakowało SJ wyglądało groźniej niż w to co później z niego wylazło lub w ogóle obcy. Patrząc na siłę SJ z takim małym czymś w porównaniu do kałamarnicy zaraz by sobie poradził.
Dobra, kończę, nie twierdzę, że wszystkie argumenty fanów, w tym Twoje, tego filmu są wyjęte znikąd, niektóre przemawiają za filmem, ale jednak za dużo nielogiczności. Nie chodzi o odpowiedzi na pytania (w końcu chodzi o tajemniczość, nie?) a brak logiki w fabule i postaci (nie taki który się może zdarzyć, bo stres, a o ten rażący, kiedy każdy wie jak należy się zachować). Powiem nawet, że z jednej strony film mi się podoba (jako osobny), ale w połączeniu z serią mi nie pasuje. Mógłbym wtedy wybaczyć, ale od serii Alien i Scotta jednak się wymaga, nie? Scena z Ripley, gdy nie chce wpuszczać zarażonego jak Vickers (która została w ogóle sportretowana za to w filmie jako ta zła, a jako jedyna zachowała się racjonalnie) jest 10x lepsza niż ten późniejszy zombie (co stawia także pytanie - co zrobili z ciałami tego zombie i spalonego zawiedzionego ideowca - to powinni wytłumaczyć, nie tłumaczenie tego to żadna mi tajemnica a brak profesjonalizmu), który ma za zadanie pomniejszyć liczbę załogi, byle jakaś jatka była.
Zapomniałem dodać o tych płynach wlewających się do wnętrza brzucha Shaw, ja to doskonale pamiętam, bo dziwiłem się, że ona potem nie zmutowana biega jak chce, dokąd chce itp. To, co wleciało jej do brzucha powinno ją wykończyć - a może cudownie ozdrowiło jej organy wewnętrzne? Chyba wolę to pierwsze - cała planeta to śmierć i substancje zmieniające w niebezpieczną broń.
No i bomba. Teraz świetnie wypunktowałeś rzeczy nieudane. W niektórych sprawach pewnie miałbym własne zdanie i pewnie znalazłoby się coś jeszcze, w czym byli byśmy zgodni lub nie. Na początku naszej wymiany zdań mogłeś pomyśleć, że masz do czynienia ze ślepym fanatykiem i obrońcą każdej niedorzeczności w jedynej słusznej sprawie. Jak widzisz tak nie jest. Tak, podoba mi się ten film ale jak ktoś gdzieś tu już napisał jeżeli skończy się tak jak się skończył, bez rozwinięcia w kolejnej(nych) części(ciach) to zdecydowanie obniży się jego wartość, podpisuję się pod tym. Tak, są w nim rzeczy, które akceptuję i takie, które uważam za naciągane. Sam też wyszedłem z kina z mieszanymi uczuciami. Mimo wszystko uważam, że jeżeli Jakiś film doprowadza do tego typu dyskusji i potyczek to musi być w nim to "coś" czego niestety brakuje w teraźniejszym kinie SF a czym nasiąknięte były stare klasyki. Sam przyznałeś, że ogólnie film Ci się podobał, Ja natomiast udowodniłem Ci, że nie wszystko co zaserwował "Prometeusz" przypadło mi do gustu. Wynik: Ty mówisz: film OK ale za dużo dla mnie znaków zapytania i niedociągnięć. Ja mówię: Choć na kilka spraw trzeba przymknąć oko to "Prometeusz" mnie nie rozczarował bo dawno nie było tak dziwnego a jednocześnie budzącego kontrowersje filmu. Najważniejsze, że udało się nam pogadać i nie obrzucaliśmy się błotem za co dziękuję i pozdrawiam.
p.s.
Teraz czeka mnie powrót do rzeczywistości, czyli od metra pracy, więc znikam. Jak dam radę to jeszcze podyskutujemy.
Dodam jeszcze od siebie link do interpretacji pana cavalorna. Podpowiem od razu, że dużo ma tam chłopak pomysłów, ale dużo też jest bzdur (chociażby z czarną mazią reagującą na umysł, czy skąd się wzięły "kobry", bo wiemy, że z robaczków zalanych czarną mazią, on twierdzi, że to węże które mają nas ukarać za ciekawość jak Adam i Ewa podkuszeni przez Szatana w formie węża), i bardzo dobrze, acz przede wszystkim należy się zapoznać z komentarzami pod jego dywagacjami, gdyż znajdują się tam bardzo ciekawe teorie, jak ta, że Alieny były czczone przez Inżynierów (jak koty np. w Egipcie, czy krowy w Indiach), król inżynierów zesłał zagładę na tę sektę/oddział inżynierów odpowiedzialnych za nieudany eksperyment, tj. my (mieliśmy być pożywieniem dla czczonych przez inżynierów obcych). Kolesie z LV-233 spaprali robotę więc w akcie religijnego rytualnego mordu Król zesłał na nich karę w postaci obcych, stąd w hologramach uciekali przed czymś, a przecież wyraźnie ciała znajdowane przez załogę prometeusza miały rany jak po wystrzeleniu obcego jakiego znamy z klasyków, nie ten niby nowy twór. Nie pamiętam tego dokładnie, ale ponoć na fresku to nie był alien ale wręcz królowa alienów, ukazana jako czczona przez inżynierów, ale musiałbym to zobaczyć jeszcze raz. Tak czy siak teorie jakie tam kolesie odwalają przewyższają tu wszelkie dyskusje o milę, niestety muszę to przyznać. Ale może przeczytasz parę i mi powiesz co myślisz o tej głównej cavalorna i przede wszystkim tymi w komentarzach, niektóre teorie są jako ukryte (odpowiedź na czyjś koment), więc trza kliknąć i szukać. Doszedłem do trzeciej strony komentarzy i już czuję jakbym oglądnął prometeusza 2, 3, 4 i bóg wie ile. Z tego co jeszcze wydobyłem to Scott z powrotem przygarnął do siebie Aliena i zmierza wraz z Prequelem w inną stronę, olewając część 2, 3 i 4 (AVP pomińmy milczeniem). Jeśli tak to powodzenia z takim zabiegiem, bo niestety ale to już swój własny lore ma i guzik kogo będzie obchodzić nowa adaptacja przygód z obcymi (dla efektów się pójdzie ale tyle i koniec, ogólnie wałkowanie tego samego tematu czyli kasa). Jeśli nie (na co wskazywałoby niewypowiedzenie w jedynce Weyland a jedynie ukazanie loga W, a dopiero pełne wypowiedzenie nazwy Weyland w dwójce jak ktoś tam twierdzi) to ok, ale to niepotwierdzone plotki, których nie sprawdziłem oficjalnie. Tak czy siak oto link: http://cavalorn.livejournal.com/584135.html#comments
Kapsuła ratunkowa znajdowała się odległości poniżej 2 minut od statku SJ, po upadku statku komputer podpowiadał Shaw że pozostało jej tlenu na 2 minuty, więc szybkim krokiem dostała się do kapsuły czyli góra 200 metrów. A wody płodowe pewnie nie zrobiły jej krzywdy, bo były wytworem jej organizmu, a nie płodu, który z resztą był już samodzielnym organizmem i nie zarażał jak wirus. Droga rozmnażania była "oralna"
Chwile ale David nie może wiedzieć do czego służy czarna substancja A ON ZACHOWUJE SIĘ JAK BY ODWIEDZAŁ PLANETĘ 100 RAZY ! no śmiać mi się chce !! ? David nie ma PRAWA WIEDZIEĆ do czego może służyć czarna substancja i co to jest, czy tworzy życie czy niszczy czy przedłuża a może to olej silnikowy . Żeby wiedzieć należy zapytać samych inżynierów, na końcu próbują ale plan nie wypala.
a wyglądało na to że wie? widział tylko że organiczna i znacząca - nawet jeśli miałby to być olej silnikowy - on dokonał eksperymentu a to się robi gdy chcesz wiedzieć jaki efekt będzie a nie tylko wtedy gdy już go znasz
oczywiście podany motyw może być błędny - ale jest bardzo prawdopodobny, gdyż inne typu zemsta, był wariatem raczej nie wchodzą w rachubę
co do inżynierów - pytania naukowców, samej Shaw czy Weyland znacząco by się różniły gdyż każdy oczekiwał czego innego
Wyglądało na to, że wie cytując słowa "by mogło się zacząć coś nowego, coś musi się skończyć" czy coś w ten deseń. Wiedział więc, że ma destrukcyjne działanie. Skąd? Bo w skrypcie tak było. Dalej pada pytanie - czy Weyland był idiotą, robiąc doświadczenia na ludziach, którzy mają zabrać z powrotem jego d na ziemię? Pan Halloway mógł zarazić całą załogę i nikt by się nawet nie skapnął. Jak również durnota typu zdejmowanie kasku, bo jeden typ tak powiedział, że można tu oddychać i nie wykryto patogenów. No sorry, ale debilizm aż bije po oczach - skąd oni mieli sprzęt, znający KAŻDY wirus czy zarazek czy inne świństwo świata? Baza wirusów została zaktualizowana - przypomina wam to coś?
my nie potrafimy wyjśc z kryzysu finansowego a w filmie podróżują po najodleglejszych zakątkach świata. więc pytanie o te wirusy, skąd oni wiedzieli ze jest czyste powietrze, jest kompletnie bez sensu. na pewno mieli zaawansowaną technologię i Ridleyowi się pewnie nie śniło, że jakiś małolat w Polsce będzie na ten temat dyskutował. zdaj chociaż maturę, to może i się więcej zmieści
Żałosne. Zaawansowana technologia czy nie, nigdy nie będziesz przygotowany na wszystko. I co to za debilne porównanie z kryzysem? Serio? To miało być przekonujące? Ridleyowi się też pewnie nie śniło, że geolog kochający skały, który zrobił skany całego statku + mający łączność z kapitanem statku, zgubi się. Ty zdaj maturę (ja jestem dobre parę lat po niej) i odpowiedz - czy maszyna, nieważne jak zaawansowana, jest w stanie wykryć każdy patogen, który zabije człowieka? Nie. Tak samo jak maszyna dla Weylanda nie wiedziała jak robić cesarki. Żenada. Oglądałeś czy przyszedłeś pluć bez argumentów?
ma argumenty czy nie ma prawo się wypowiedzieć o bezmyślnym zrobieniu filmu, bezmyślnym napisaniu scenariusza, nad którym rozmyślają tęgie głowy "dla czego" i wymyślanie głupot bo film namieszał ludziom w głowach
Co do cesarki było już gdzieś to męska wersja tylko dla faceta zapewne Waylanda (było ich tylko kilka na świecie, to była nowość do tego zajebiście droga)
Ale to już każdy siedzący na tym forum wie. Swoją drogą chciałbym zobaczyć męską wersję tylko dla kobiety ;), może właśnie dlatego Shaw się udało to, co udało. 12 maszyn i co, 6 dla kobiet, 6 dla mężczyzn? Takie drogie cacko powinno być uniwersalne.
Hmm może i powinno ale... no właśnie nowość, kosmiczna cena no i może dlatego że to hmm 1 modele a wiadomo że dopiero później oferta zazwyczaj się poszerza o dodatkowe opcje wiec wszystko jest możliwe a tak poza tym po co mu żeńska wersja jak on był facetem i nie specjalnie się kochał z córką a to na 99% było tylko dla niego wiec.... po co iść na rękę konkurencji :)
Nie, to znaczy tyle, że powinieneś oglądać filmy pokroju transformersów, żeby nie przegrzać mózgownicy
A tobie przy oglądaniu Prometeusza przegrzewa się mózg ? bo za bardzo się zastanawiasz gdzie David miał ukrytą drabinę w portfelu czy w kiermanie. Aha dla twojej wiadomości nie oglądałem żadnej części transformers ty nawet i tego byś nie zrozumiał.
Najlepsze filmy są takie, które zmuszają do myślenia, stawiają pytania, m.in. Łowca Androidów. Co do Davida to był robotem, "nie wiem co to chcieć" robił to do czego został zaprogramowany, albo jakie dostał polecenia.
Polecam "Madagaskar", "Epokę Lodowcową" - naprawdę fajne produkcje, a nie wymagają wiele od odbiorcy. Do filmów takich jak Prometeusz spróbuj podejść ponownie za 15lat np - może pójdzie lżej:)
Film/książka planowany jako pierwsza część sagi nie może wszystkiego wyjaśniać - musi zostawić widza zastanawiającego się, kombinującego nad możliwymi wyjaśnieniami.
no sorry. ale taka drabina to kurde chyba musiała się znaleźć w ekwipunku, skoro się wybierali eksplorować jaskinię?!...
Drabina już tam była! Można zadać pytanie - kto ją tam zostawił? Czy ekspedycja Prometeusza była pierwszą ludzką lądującą na tej planecie? Może ktoś ich uprzedził? Może inne humanoidy lądujące wcześniej (bo przecież inżynierowie mogli zasiedlić inne planety, a mieszkańcy tychże planet mieć podobne malowidła w "ich" Szkocji) używały podobnych drabin? Pytania nasuwają się same ;)