Parę dni po seansie, gdy już zdążyłem trochę ochłonąć i uporządkować sobie to co zobaczyłem, stwierdzam, że Scott jak zwykle podołał zadaniu. Zrobił zajebisty film, z materiału który wcale taki zajebisty nie był. Co więcej, w przeciwieństwie do jego wcześniejszych projektów z ostatniej dekady, ten ma szansę stać się kultowym i to
znowuż dzięki wspaniałej stronie wizualnej oraz designowi od Gigera< Emmanuel Levy nazwał to "fenomenem">. Film jest fantastycznie brutalny, ogląda się go znakomicie, a niedorzeczności w nim zawarte nie przeszkadzają nawet, gdy odkryjesz jaką frajdę się czerpie z samego seansu i wchłonięcia w ten jakże dziwny świat. Być może jeden z najlepszych filmów roku, pomijając "Batmana", który wielkim zaskoczeniem nie był, ale nazywanie go arcydziełem i wychwalanie pod niebiosa to lekka przesada( Filmy Nolana też są niesamowicie "infekcyjne", wspaniale się je ogląda i myśli o nich, na tyle, że nawet pomimo różnorakich błędów i przeczucia, że coś tu czasami wisi na granicy hochsztaplerstwa, to fascynacja samą estetyką i zabawa z nowego noir biorą tutaj górę)