Dla ludzi którzy już widzieli film.
Mimo, że ich zachowania momentami są irracjonalne, w świetle ogólnej fabularnej miernoty tego filmu, kradną show reszcie obsady. Ot, niby taka para naukowców totalnie do siebie nie pasujących, którzy siłą rzeczy muszą nawiązać współpracę. Jeżeli Ridley faktycznie miał zamiar iść w kino przygodowe, takie duo zapewnia obowiązkową dawkę komediowo-groteskowch elementów. :) Szkoda tylko (choć to wina fatalnego scenariusza), że gdy zaczyna między nimi coś "iskrzyć" (choć to z lekka gejowe określenie, wiem), dzieje się... tzw. zonk.
A motyw Fifielda i "jointa" w kombinezonie, rozjeb*ł konkurencję o lata świetlne. :)