Cały film wydaje się z początku zostawiać zbyt wiele pytań, jednak można się też dopatrzeć pewnych poszlak dzięki którym można zinterpretować chociażby tą wrogość inżynierów do ludzi. Przede wszystkim nie ulega wątpliwości że w filmie uczepiono się usilnie wątku religijnego, pokazuje to już jedna z pierwszych scen, ta ze "snem" i pytaniem dziewczynki na temat tego w co wierzyć. Później znajdziemy jeszcze kilka zaczepień o religie, min. po wylądowaniu na tej planecie padają hipotezy, stwierdzenia że teraz już nie warto będzie wierzyć w Jezusa, sam motyw krzyżyka na łańcuszku jest dość naświetlony (raz jest zdejmowany, później zakładany na koniec filmu), sugeruje to że reżyser faktycznie chciał nam coś przez to powiedzieć. Całości dopełnia data kiedy ten statek Inżynierów z bronią biologiczną miał dotrzeć na ziemie.. 2000 lat wcześniej. Więc wobec tego przywiązania religijnego można wysnuć hipotezę według której Ridley Scott che zasugerować nam że postać religijna która wtedy umarła była wysłannikiem Inżynierów. Co jeśli inżynierowie wysłali kogoś kto miał uzdrowić chorych i całe zło,nauczyć pokoju. Ludzie zabili tego nauczyciela więc inżynierowie zdecydowali że ten ich ludzki eksperyment się nie powiódł, postanowili ich wybić i spróbować od nowa. W filmie też ten inżynier nie wydawał się zły po obudzeniu, dopiero agresja wobec pani doktor jak by przypomniała mu o czymś.. Także ja obstawiam za taką interpretacją obrócenia się inżynierów wobec ludzi :) Na pewno całość wyjaśni następna część lub może nawet już wersja rozszerzona BR/DVD.