W sumie to od wersji mówiącej, że Prometeusz pokazuje początki obcego zdecydowanie wolę już przyjąć, że wazony i ich zawartość są wynikiem eksperymentów inżynierów z DNA xenomorpha, który nie jest ich tworem, a raczej po prostu znaleziskiem/obiektem badań i (być może) kultu - to by od razu wyjaśniało płaskorzeźbę na ścianie statku, którą przez moment widać w filmie - co za tym idzie derelict z LV426 pokazany w pierwszym Alienie mógłby być znacznie starszy od całej instalacji z planety na której wylądował Prometeusz (na co zresztą wskazuje stan znalezionego tam pilota/skafandra). Z kolei pokraka z końcówki nie byłaby wtedy żadnym oryginalnym alienem, lecz po prostu wynikiem kombinowania z DNA ludzi, space jockeya i xenomorpha, jedną z wariacji/mutacji, coś jak choćby newborn z Alien Resurrection.
Ale znając życie, jeśli powstanie sequel, przeforsowana w nim zostanie jakaś inna teoria, jeszcze bardziej wkurzająca niż wszystko co zaserwował nam Prometeusz :)
Ma powstać sequel, Scott mówi, że nie chciał spotkać Boga już w pierwszej części więc zrobi to w drugiej. Co do obiektu kultu znalazłem podobną tezę na amerykańskich forach, kolesie z LV-233 mieli nas zrobić jako miejsce pożywienia obcych, ale spaprali i zostali ukarani przez władzę (stąd na hologramach uciekają a potem załoga znajduje ciała inżynierów z wyprutymi flakami jak u tego z Obcy jedynki). Sam kult obcych, gdzie ponoć na fresku zauważyli tam wręcz królową a nie obcego, czczoną, ma rację bytu jak u nas, gdzie w niektórych kręgach czci się krowy (Indie) czy koty (Egipt).
teza dobra jak każda inna. Być może rzeźba xenomorpha ma też inne zastosowanie niż kult. Jest po prostu oznaczeniem typu broni biologicznej produkowanej w bazie na LV-223. Wchodzisz, widzisz i od razu wiesz co tu robią kolesie z twojej rasy. Może to też emblemat ostrzegający, taki jak my używamy w strefach skażenia/zagrożenia chemicznego, radioaktywnego i biologicznego.