Troszkę sie zawiodłam...
Pomysł był. Pretendowali to kina ambitniejszego. Mogli z tego zrobić naprawdę dobry film o sensie istnienia, poszukiwaniu początków życia. Wątek tego sponsora całej wyprawy mógł być bardziej rozwinięty, przecież to on poszukiwał sensu, nieśmiertelności... Więc pomysł był. Tyle, że został w którymś momencie zgubiony.
Wizualnie jest naprawdę dobrze. Obca planeta może nie powala, ale jest ciekawa. Scenografia, kostiumy wypadły bardzo dobrze. Aktorsko nie było źle. Na wyróżnienie zasługuje oczywiście Fassbender za genialnego robota, Theron i Elba (choć w tym przypadku może to być moja słabość do Luthera:) ) Reszta... Nie było źle, ale to trochę mało. Zastanawiam się, czy to nie wina scenariusza.
No właśnie- scenariusz... Mam wrażenie, że ogólny zarys, pomysł i późniejszy scenariusz były dziełami zupełnie innych osób. Czegoś w nim brakuje... Kilka wątków było dobrze pomyślanych, ale fatalnie rozwiniętych.
Wizualne cudeńko to jak dla mnie trochę za mało na dobry film:/
Też mam podobne odczucia.
W dodatku pojawia się kilka wątków nic nie wnoszących (w tej części filmu) przez co film na mnie zrobił wrażenie sztucznie naciąganego do kolejnych części. Przykładowo gdy Fassbender zatruwa Marshall-Green'a lub ciąża/poród Noomi Rapace. Można było zaoszczędzić nam tych wątków. Wiele scen przypominało mi naśladownictwo Obcego... wiem niedaleko pada jabłko od jabłoni ale to nie może być usprawiedliwieniem.
Generalnie gdzieś jest babol choć fani a i miłośnicy gatunku powinni "zaliczyć" tę pozycję.