...żeby film miał w sobie coś z klimatu Jedynki. niekoniecznie wiele fajerwerków, mnogość postaci i "kosmiczne" efekty specjalne. Wolał bym taki ponury thriller rozgrywający się w mrocznej scenerii. Zaledwie garstka bohaterów, ale z wyraźnie zarysowanymi rysami psychologicznymi. Tajemniczość i te tzw "dłużyzny", które ci mniej wyrafinowani i cierpliwi widzowie określają mianem "nudy". Żeby nieco został uchylony rąbek tajemnicy o xenomorphach, ale jeszcze więcej było nowych, otwartych wątków. Fajnie by było ujrzeć wizję tych stworzeń jak mogła by wyglądać na przykład Królowa nie posiadająca nic z ludzkiego DNA. Może bardziej pajęczakowaty stwór, jak facehugger, tylko że wielki, czarny i uzębiony? Giger chyba będzie projektował ten wizerunek, więc jest szansa na coś dobrego i mocnego. Obcy znany z filmowej sagi jednak dobrze, gdyby się pojawił, ale wystarczy jeden, w drugiej połowie filmu - za to maksymalnie brutalny i budzący grozę. No i zakończenie, to nie może być zwyczajny happy end w stylu "Aliens" z 1986 roku. Muszą wszyscy zginąć, albo może przeżyć najmniej podejrzewana o to postać - może robot, którego przejmie potem Korporacja i na podstawie wydobytych od niego danych uknuje tę intrygę znaną z "Ósmego Pasażera Nostromo"? W każdym razie są przesłanki, żeby choć część moich życzeń się spełniła. Liczę na powrót do korzeni serii - film na poziomie pierwszej, trzeciej, ewentualnie drugiej części.
Ja też mam nadzieję na wyjaśnienie pochodzenia xenomorphów.
Czytałem kiedyś o wydarzeniach przed tymi z Aliens, ale pozostaje pytanie, czy Riddley Scott będzie się trzymał tej historii, czy może wymyśli coś swojego.
Zgadzam się z tobą co do pierwszych kwestii jednak nie mogę się zgodzić co do tego że nie może być happy end'u. Moim zdaniem w happy endach nie ma niczego złego oczywiście pod warunkiem że nie są zbyt naiwne i przesłodzone... Dobry happy end nie jest taki zły ;)