Dżokeje w pierwszych scenach noszą szaty z kapturami. Akcja toczy się miliony lat temu, ale mało prawdopodobne, aby chodzili tak po statku kosmicznym. To raczej stroje odświętne.
Akcja przeskakuje miliony lat do przodu. Koksu śpi w eleganckim kombinezonie do którego podłączone ma przewody podtrzymujące życie. Jest to biokombinezon złączony z ciałem. Widać na zdjęciach, że rękaw zlewa się z ręką.
Gdy szykuje się do lotu, twarz okrywa mu kask z trąbą oraz coś na podobieństwo klatki piersiowej. Trąbokask jest elementem fotela pilota, co widać w trailerze.
Teraz podstawowe pytanie - NA CO MU TO?
Trąba mogłaby pomagać w oddychaniu, ale przecież w kosmorogalu jest tlen. Musi to być zbędna lub mało ważna część wyposażenia, bo Shaw raczej nie zakładała tego do lotu w kosmos w finale filmu, prawda?
Na hologramie z biegnącymi dżokejami widzimy, że każdy z nich ma założony trąbokask. Czyli to nie jest stała część fotela! Można w tym chodzić Ok. Szykowali się właśnie do lotu, lecz były komplikacje itd.
Ale nasz wkurzony inżynier goniąc za Shaw już trąbokasku nie ma. Łatwo byłoby tłumaczyć - nie udusił się na powierzchni planety, bo miał strój ochronny z trąbą. Ale on go nie miał!
Gdy ma zapłodnić kalmar to należy zdjąć nakrycie głowy, no nie?
Moim zdaniem - trąbokask był w filmie tylko po to, aby upodobnić dżokeja z "Prometeusza" do dżokeja z "Aliena".
I coś na koniec. Morfeusz z komiksów "Sandman" Gaimana też nosi hełm z trąbą. Identyko.
http://terminalpodcast.org/wp-content/uploads/2012/06/dreamhelm-290x300.jpg
Yeah! Nareszcie ktoś zadał to pytanie! :D
Też mnie to nurtuje. Można pomyśleć, że wszyscy w bazie byli pilotami i biegli by zająć miejscówkę przy kokpicie.
Co do właściwości kasku - możliwe że do pewnego rodzaju lotów (może z większymi przeciążeniami) pilotom potrzebne było dodatkowe źródło tlenu, albo przejść na inną mieszankę.
Tak czy inaczej, także według mnie tej kwestii twórcy dokładnie nie przemyśleli (nie jedynej zresztą).
..."Można pomyśleć, że wszyscy w bazie byli pilotami i biegli by zająć miejscówkę przy kokpicie."... - raczej wszyscy uciekali przed czymś w hermetycznych skafandrach
Fotel pilota był chyba jeden w rogalu. Mogli być pilotami pozostałych statków i na Ziemię szykowała się cała flota.
Ciekawe, jak Elizabeth Shaw przejdzie na inną mieszankę podczas swojego lotu. Może położy się spać, jak łysy troglodyta, a pilotowała będzie głowa androida. Oj, druga część dorzuci nam jeszcze większą porcję absurdów.
Możliwe, że kask wchodził w skład ochrony anty-g, gdyż w kosmosie są rozwijane ogromne prędkości, a Inżynierowie szykowali się do lotu, nim wypadła imprezka z bronią biologiczną. Albo po prostu wymagała tego kwarantanna czy względy bezpieczeństwa, gdy czarna substancja wymknęła się spod kontroli.
Inżynier goniący za Shaw nie miał kasku, bo:
- był w szoku posthibernacyjnym i nie doszedł jeszcze do pełnej trzeźwości (więc nawet nie myślał, by coś na siebie włożyć)
- zobaczył, że ludzie chodzą bez hełmów, więc domyślił się, że w powietrzu nie ma już nic złego, skoro gatunek gorszy, bardziej wrażliwy od Inżynierów sobie chodzi beztrosko
- po prostu nie miał kasku w pobliżu
Też jestem tego zdania. Tylko jest tu mały "nonsens" - ponieważ aby pokonać kawałek między Jungernautem a Prometeuszem Shaw założyła skafander natomiast Jockey już nie (?) I to jest dziwne że dla Jockey'a nic się nie stało. Ale mogło być tak że założył ale póżniej wyrzucił go.
Łysy miał kask na sobie, tj. wtedy gdy startował. Najprędzej kupiłbym wersję, że uszkodził go sobie podczas zderzenia. Ale wtedy biegałby po planecie bez niczego, co już nie kupuję tak łatwo.
Z drugiej strony - co innego miał robić? Siedzieć we wraku forever?
Musiał wyleźć i wybrać opcję:
A) Zapierdalam po nowy statek.
B) Lecę wtłuc tej lasce z dziwnym akcentem.
Przez maskę pompowany był hel, gdyż olbrzymy lubiły wyskakiwać często w trakcie urlopu na Hel, wciągając przy tym hel.
skoro film jest w uniwersum Obcego i ridley chciał nawiązać do space jockeyów to chyba jasne że musiał być podobny kask :D a poza tym brak wam wyobraźni ludzie, co się czepiacie "niepotrzebnej" trąby?
My tez mamy trąby i mnie jakoś nie obchodzi po co ona? http://4.bp.blogspot.com/-0EGK8ByY_g0/Tgixv2puowI/AAAAAAAAEjg/1zuHyD4DC2A/s1600/ F16PILOT.JPG
:)
Haha ale mnie rozbawiliście z tym tłumaczeniem DNA, że ono nie tylko 'match 100%', ale więcej niż 'match', że pełniejsze :) albo że ktoś tam widział na ekranie wyższe słupeczki itd :)))
Ciekawi mnie jedno... jak scenarzysta mógł, z jednej strony, umieścić w filmie prostacką scenę spotkania człowieka z obcą formą życia "chodz tu do mnie ślicznotko", a z drugiej strony zaje..ać arytmetyczno-biologiczno-optyczno zagwozdkę :)?
Myśle, że akurat przy tej trąbie, wytłumaczenie jest inne, albo po prostu prostsze (i głupie) albo żadne, to film ma dużo takich rozdwojeń scenariuszowych - raz prostackich, raz super-mega-naukowych.
Raz film nam serwuje żenujące i prostackie sceny, a zaraz potem przechodzi do jakichś dziwnych i niezrozumianych twistów i akcji, w których ludzie doszukują się logicznych i naukowych wyjaśnień - to było w tym filmie właśnie głupie i niezrozumiale dla normalnego widza.
1.w sci-fi wszystko jest możliwe i wszystko powinno być nieprzewidywalne, gdyby było inaczej, to "Klan" też by należał do tego gatunku filmowego
2. w sci-fi logika może być, ale równocześnie może być jej brak
3. sci-fi ma cieszyć oczy, uszy, a przede wszystkim wyobraźnię
4. sci-fi jest dla tych co patrzą w gwiazdy i wierzą, że Inżynierowie tam gdzieś są.... ;)
5. wokól sci-fi jest zawsze dużo kontrowersji i to jest normalne dla sci-fi, gdyby było inaczej "Na wspólnej" też by było sci-fi
6. Prometheus jest sci-fi.....