Gdy pierwszy raz obejrzałem Prometeusza nie bardzo potrafiłem podsumować to co
zobaczyłem w nowym obrazie Ridley Scotta . Od razu po seansie stwierdziłem że będę
musiał jeszcze raz obejrzeć . No i obejrzałem !!! Czy coś się zmieniło po drugim razie ?
O tuż nie za wiele. Film najzwyczajniej nie potrafił się obronić . Przede wszystkim znów
mamy
historię z ogólnikowym podejściem do tematu sf. Jak ja tego nie znoszę ! Dlaczego nie
można rozwinąć początku fabuły , dodać kilka naście,kilkadziesiąt minut i skupić się na
smaczkach związanych z technologią jaką dysponowali i jak powstawała ,eksploracją
otoczenia , Przecież o to chodzi w gatunku jakim jest SF. Tego mi zabrakło ,za to
dostałem produkcję o prostym schemacie , wielu błędach , muzyką która przypominała
mi coś z czasów dzieciństwa (nie wiem czy to plus czy minus) mało znanych aktorach
drugoplanowych ,których celem była szybka śmierć i podkręcenie kilkunastu minut
więcej do czasu trwania filmu. Uważam że potencjał filmu został ogromnie
zmarnowany . Na wielki minus muszę zaliczyć oddanie atmosfery jaka towarzyszyła
podróżnikom . Wydawało mi się że tylko Elizabeth Shaw odczuwała pokorę i szacunek do
tego z czym mają się zmierzyć . Reszta załogi robiła wrażenie jakby mieli na to wszystko
wywalone. Mimo wszytko nie mam zamiaru wyżywać się na tej produkcji . Choć uważam
ją za nic odkrywczego to cieszę się że powstają takie filmy. Jeżeli chodzi gatunek sf,to
jest to najlepsza produkcja ostatnich lat ,lecz gdy skupimy się na całości jako film
Prometeusz ,jest tylko dobrym filmem .

Jak zawsze obiektywnie 7/10