Niby wszystko pieknie - efekty specjalne aktorstwo na przyzwoitym poziomie (choc niektorre postaci byly dosc irytujace) i przepiekne zdjecia, a jednak... zdecydowanie czegos w mi w tym filmie brakowalo zeby nazwac go genialnym lub rewelacyjnym obrazem - Co jak co, ale po panu Ridleyu spodziewalam sie czegos wiecej, samego Prometeusza zaz nie mozna postawic na te sama polke obok takich dziel jak Gladiator czy Pojedynek.
Sam film oceniam na 6/10 i to w duzej mierze dzieki genialnej roli Michaela Fassbendera w roli Davida - swoja droga niby maszyna a mial w sobie cos tak demonicznego i niepokojacego, az ciarki przechodzily po plecach :)
UWAGA LEKKI SPOJLER
może cycków brakowało? :P
mi się film bardzo podobał, nie przypominam sobie kiedy ostatni raz zakrywałam oczy ze strachu czy obrzydzenia, a przy tym filmie musiałam. Scena, gdy sama sobie robiła cesarkę - Brrr, myślałam,że zejdę w kinie, bo aż mnie moja blizna na brzuchu zaczęła boleć a od operacji minęło trochę. Fuj ;) W każdym razie na pewno nie będę go porównywała do np Obcego, bo ich nic nie przebije.
Ja dałam 8, bo mam dobry dzień i jak na razie nic nie zmieniło mojego wspomnienia o tym filmie.
Pozdrawiam!